Rok 2009 postanowiliśmy zakończyć jako Kwidzyńscy Legioniści jakimś pozytywnym aspektem. Po krótkim namyśle postanowiliśmy, że pójdziemy grupą oddać krew. Dzień przed sylwestrem spotkaliśmy się o 7 rano w szpitalu. Część, która noc spędziła na lepieniu pierogów i oglądaniu filmów była całkiem rześka, część, która noc przeznaczyła na sen, dobudzała się kawą
Już przy rejestracji wzbudziliśmy zainteresowanie pielęgniarek naszymi szalami. Po krótkiej rozmowie, miłe Panie dowiedziały się, że jesteśmy reprezentantami najlepszego klubu na świecie
Po wypełnieniu ankiety, oddaniu próbki krwi i badaniu lekarskim przyszedł czas na punkt kulminacyjny, czyli spuszczanie nam naszych czerwonych krwinek. Śmiechu było przy tym co niemiara, obawy o to, czy jeden z naszych kolegów zmieści się i nie zarwie fotela, pamiętanie nazwisk, spożywanie hektolitrów wody i rozmowy z pielęgniarkami, które bardzo ochoczo chłonęły wiedzę odnośnie naszego klubu. Tutaj warto zacytować słowa jednej z Pań: "Miło widzieć, że nie wszyscy kibice są wyrzutkami"
Kolejne ciekawe pytanie: "Skoro jesteście kibicami i jesteście tacy fajni, to kto się bije na tych meczach?", na co uzyskała odpowiedź kolegi Ł. "policja z działaczami"
Jeden z nas, który z racji wieku nie mógł oddać krwi tak wpadł w oko jednej z pielęgniarek, że nawet dostał czapeczkę 'Dawcy Krwi'
Po zakończeniu oddawania krwi odebraliśmy czekolady, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie przy choince i wtedy padło hasło jednej z pielęgniarek - dobra chłopacy, teraz ściągajcie koszulki
Poczuliśmy się jak piłkarze po wygranym meczu pod Żyletą
Akcja bardzo udana, bo w końcu dla nas to był pikuś, a przyczyniliśmy się do tego, że ktoś dostanie coś, czego może bardzo potrzebować. Miło było również zobaczyć z jaką sympatią reagowali na nas ludzie. Mamy nadzieję, że kolejnym razem będzie nas jeszcze więcej!