Ja pizzy nie jadłem i nie mam zamiaru pizzy z tego lokalu opisywać, natomiast co do samej kultury jedzenie pizzy w Polsce, to coś w tym jest, że...
Według mnie Polacy są przyzwyczajeni do jedzeni pizzy, w której chodzi o to żeby była tona ciasta i coś na wierzchu, bo tym się można zapchać.
Podczas gdy stolicą pizzy są Włochy, znam mnóstwo osób, którym tradycyjna pizza włoska nie smakuje, podczas gdy ja jak już mam okazję zjeść pizzę we Włoszech, to wręcz skaczę z radości.
Wynika to chyba właśnie z takiego przyzwyczajenia, że u nas pizza to jednak nieco inny twór niż ten tradycyjny. To tak samo jak z Kebabem. Czy ten kebab z Kopernika ma coś wspólnego z oryginałem? Nic, ale ja sobie nie wyobrażam nie zjeść go od czasu do czasu. Zauważmy jednak, że taki tradycyjny, który według mnie można zjeść tylko obok Bil Bao w parku koło Katedry, a wszystko inne to kebabowe speluny, które oferują coś co ma robić za mięso, bułkę i tonę sosów, które mają zabić wszelaki smak, powstały dopiero, gdy Polacy zaczęli częściej wyjeżdżać za granicę. Dopiero wtedy pojechaliśmy, zobaczyliśmy i zaczęliśmy tego szukać, a właściciele wyszli na przeciw naszemu zapotrzebowaniu.
Nie ukrywajmy, klientela w Kwidzynie jest dosyć prosta, dlatego też uważam, że tradycyjna pizza by się nie utrzymała, bo to i kosztuje i jest faktycznie mniej tego ciasta, którym można by się napchać. W ogóle zauważmy, że gdy na zachodzie, kultura jedzenia restauracyjnego polega na tym, by wychodzić i smakować, u nas polega na tym by zjeść tanio i zjeść jak najwięcej. Ciężki ten nasz rynek polski, a kwidzyński w szczególności, bo Ci co pojechali gdzieś dalej, zobaczyli i posmakowali, to najczęściej szukają czegoś dobrego w większych miastach, podczas np. weekendowych zakupów w Gdańsku czy gdziekolwiek indziej.
No i nie bez powodu, u nas ciężko o restauracje z prawdziwego zdarzenia, bo ciężko to u nas w mieście utrzymać. Pamiętam, że w tym lokalu z kurczakami na przeciwko PKP były w spisie sosy, które jak powiedział mi właściciel, były sosami belgijskimi do frytek. To dopiero rarytas, bo chyba każdy kto jeść lubi wie, że frytki to twór belgijski, co też ma niewiele wspólnego z takimi wrzuconymi z opakowania do frytury, a Belgowie jedzą to z rozmaitymi sosami. Cóż jednak z tego, że były, skoro się skończyły, bo trochę ściągniecie tego kosztowało, a lokalni smakosze tylko czosnkowy i ostry.
W Kwidzynie, ktoś kto ma fundusze otwiera lokal i ma nadzieję, że się jakoś uda, niestety to ciężki kawałek chleba i trzeba kombinować. Później otwiera się na tym samym miejscu kolejną knajpę, a jak robi to ten sam właściciel, to wiadomo chyba czemu? Po prostu, poprzednia była prawdopodobnie niewypałem, to ciężko będzie klientów przekonać, że coś się zmieniło pod tą samą nazwą. Otworzymy nowy-stary, z inną nazwą i może się uda.
Dlatego ja jestem jednak do takich tworów nastawiony sceptycznie. Byłem w Marcello na samym początku osobiście i wizyta wywołała we mnie taką traumę, że nigdy więcej już nie zagościłem. I choć oczywiście powinienem jednak dać szansę nowo powstałemu lokalowi, by nie oceniać książki po okładce, to jednak ciężko mi się przemóc.
Jednak przy jakiejś okazji nie omieszkam spróbować, by wyrobić sobie zdanie.
|