Witam, mam pytanie i chętnie wysłucham waszych rad, wiecie mniej więcej jak podchodzę do fotografii i jakie robię zdjęcia i tutaj pojawia się pytanie, co byłoby lepszym rozwiązaniem?
Zastanawiam się nad Panasonic Lumix DMC-FZ18 i Panasonic DMC-FZ50, z jednej strony kusi mnie ten 18x zoom - lubię naciskać plus ale z drugiej strony - chętnie wysłucham opinii.

No, chyba, że ktoś ma lepszy pomysł w co zainwestować kilka złotych - mniej więcej do takich zdjęć jak robię dotąd - większych ambicji nie mam, brakuje mi jedynie czasem większego przybliżenia - szczególnie nad morzem. Plusem byłaby też obsługa SD i SDHC, a jeśli jeszcze akumulatory byłby standardowymi AA - to już w ogóle bajka.

ps.: jeśli ktoś miałby jakiś pomysł - prosiłbym o w miarę rozsądne opcje - do 1,5 tys€.
Widzę, że te dwa modele można już dostać poniżej 400$ +przesyłka, - czyli dużo poniżej limitu - więc pojawia się kolejne pytanie - czy jest sens ładować więcej pieniędzy i jaki to będzie miało wpływ na fotografie, ergonomię itp?


pozdrawiam

Lumixy nie pracują na AA. 18x zoom można używać, ale raczej, gdy jest jasno i ze statywem.

magzeust,
Oki44 pisze prawdę, ja mam natomiast inną propozycję, zacznij od lektury, na temat fotografii i fotografowania.
Kiedyś przyjąłem taką zasadę, albo coś robić dobrze, albo dać sobie spokój.
Owocuje to tym, że nie mam ciągłych stresów że mógłbym więcej lub lepiej tylko mi głupota nie pozwala.
Jeżeli coś robię i chcę to robić, przygotowuję się do tego mentalnie i teoretycznie.
Jeżeli chciałbym coś robić a przekonania jeszcze do tego nie mam, nie robię tego.
Nawet nie wiesz ile to stresów mniej.

@oki - właśnie z tymi bateriami to jest ból - ale zoom mnie kusi - a potrzebuję go do robienia takich właśnie zdjęć - http://galeria.e-kwidzyn.pl/displayimage.php?pos=-5283 -i tak robię to ze statywem, jasno jest tam zazwyczaj także tylko te "żaglówki" pływają daleko od brzegu, na brzegu dodatkowo góra - więc robi się jeszcze dalej. Czasem to dość komicznie wygląda gdy jakiś wielki liniowiec mija się z takimi "żeglarzami" i bez odpowiedniego przybliżenia - jakości - zdjęcia nie oddają tego efektu. Znajomy robił ostatnio zdjęcia w górach - widok na miasteczko z naprawdę daleka - autostrada z samochodami dającymi się odróżnić od plam naprawdę robie wrażenie.

@darek - Właśnie o to chodzi, że ani za bardzo nie mam na to czasu, ani ochoty i ambicji aby robić dobre zdjęcia. ja po prostu lubię sobie coś pstryknąć od czasu do czasu. Jeśli wyjdzie coś ciekawego to czemu nie pokazać innym? Jeśli chodzi o przygotowanie - czasem jak mam chwilę to coś na temat przeczytam ale jak pisałem - bez większych planów i ambicji w tym kierunku. Zresztą - zauważyłem, że często przypadłością u tych poznających temat od podszewki jest tendencja do kombinowania ponad zdrowy rozsądek. Co z tego, że zdjęcie jest dobre, fajne itp - dla niego to za mało bo musi naprawić techniczne niedoskonałości - dla mnie to trochę jak z "konsultantem mentalnym " - cholera wie co on robi oprócz zamieszania - efekty są identyczne a czasem nawet gorsze. Kolejna rzecz - razi mnie robienie sztuki na siłę i wmawianie ludziom, że to zdjęcie jest świetne i lepsze od innego bo tutaj autor to artysta, fachowiec, robił wszystko wg zasad itp. A mimo to w porównaniu z jakąś amatorską klatką przegrywa w przedbiegach i zajmuje miejsce obok guana pewnego pana zamkniętego w puszcze.

pozdrawiam

Mnie też to razi, nigdy nie stosuję kategorii artysta - nie artysta.
Przede wszystkim zdjęcie mnie musi się podobać, jeżeli przy okazji spodoba się chociaż jednej osobie jest to dla mnie osobisty sukces

bierz 50-tkę mialam okazje popstrykac takim i z checia zamienilabym swoją FZ7 wlasnie na FZ50, taki sprzęt stopniowo, mnie jako amatorkę, by zadawalal.... faktem jest ze bateria nie jest AA ale i na tą z panasonica nie narzekam... i wejscie na SD ma

to tutaj mamy zgodność. Jeszcze tylko rozbieżność z warsztatem. Ja nadal uważam, że lepiej robić coś co się lubi - bez głębszej wiedzy, bo jeśli coś się naprawdę spodoba to prędzej czy później, ale sytuacja wmusi na nas poznanie teorii. Twoje podejście trochę przypomina mi sytuację jaka spotyka wielu bezrobotnych po studiach - "ale dlaczego? przecież tyle wiem". Moim zdaniem lepiej wdrażać się od razu - czas w życiu to niestety towar dość ograniczony....

miłej niedzieli.

ps.: z Baterią już chyba się pogodziłem, chcąc się zdecydować na Luminx trzeba będzie - podobno zamienniki ważą niewiele a mają troszkę większą pojemność i powinny być obowiązkowym zakupem dla plenerowych pstrykaczy - a takim zdecydowanie jestem.

Nie bardzo łapię dlaczego ludkowie chcą mieć koniecznie baterie AA? W aparatach używane są akumulatorki litowe o bardzo zaawansowanej technologii.
Można na nich spokojnie cykać jednorazowo 200-300 fotek (z fleszem ze 100). ładuje się je szybko - 2-3 godziny. Nie sprawiają najmniejszych kłopotów.
Ja mam stałą zasadę. Do aparatu dokupuję zawsze dwa dodatkowe aku nn (na Alllegro 20-30zł za sztukę) i zawsze jedną posiadam w zapasie przy aparacie.
Baterie nn nie są nic, lub niewiele gorsze od firmowych. W czym tu problem? Czy łatwiej jest kupić AA niż naładować akumulatorek? Przecież nie jesteś
fizycznie w stanie zużyć więcej niż dwa (przy fleszu) aku podczas dnia. A potem gdzieś śpisz i masz prąd.

Co do długiego obiektywu. Jeśli chcesz robić takie obiekty jak pokazałeś i używasz statywu, to Lumix osiemnastka Ci wystarczy. Gdybyś chciał focić zdjęcia
np sportowe w ruchu, w oświetlonej hali, np mecze ręcznej, kosza - to jest to ogólnie za słaby aparat. Tak obiektyw, jak i matryca.

Matryca Lumixa nie lubi ISO powyżej 200 -400 (wprowadza szumy). No ale wtedy to jest już wysoka jazda z dobrymi lustrzankami, jasnymi obiektywami,
stabilizacją itp. Ten temat możesz poobserwować na forum. Koledzy ciągle zmieniają i body i obiektywy. Jest to jazda w dużą kasę i naprawdę trzeba
posiadać pełną świadomość, praktykę i potrzebę, by bawić się w taki porządny sprzęt.

No i ostatnia sprawa. Ja ze swoją osiemnastką wybieram się wszędzie i w każdej pogodzie. Ostatnio, po zimowym spacerze
nad Liwą - położyłem go na kaloryferze, by zmarzliny śniegowe stopniały i obciekły. Drosik w tym temacie odpowiedział,
że on by nie wyciągnął aparatu w takich warunkach. Wcale mu się nie dziwię, ale pytam - ja dla aparatu, czy aparat dla mnie?

Oczywiście że aparat dla Ciebie, tylko drosik nie ma jeszcze specjalizowanych osłon na deszcz, wodę i śnieg.
Jak się na aparat i obiektyw wyda 25'000,00 to nawet tysiaka nie szkoda na zabezpieczenie sprzętu

Tak, tak I potem proszę to jeszcze wszystko wziąć na kajak. I używać,
równocześnie wiosłując i przedzierając się przez chaszcze

I znów te same pytanie. Ja dla sportu, czy sport dla mnie?
Pomijając już, że przy takiej kasie, wypadało by mieć kajak za 10 000,- zł

Myślę że trochę lepszy, chyba ze to nie nówka

Widzisz Dareczku. Większość z nas posiada w swym życiu okres ścigania się z kasą. Jest to całkiem przyziemna choroba i wyzwolenie się z niej
jest tak samo trudne, jak skończenie z innymi nałogami. Mi się to w miarę udało, i powiem Ci - jest to bardzo przyjemne uczucie

Czego Ci zazdroszczę, u mnie dotyczy to jedynie fotografowania, na razie nie będę z tym walczył.
Mogę skromniej mieszkać, gorzej jeść, jeździć słabszym samochodem, niestety jeśli chodzi o fotografowanie jestem bezbronny jak dziecko.

To, o czym Ty piszesz, to nie jest ściganie, tyko pasja.
W takim przypadku obowiązuje odmienna zasada:
Wszystkie ręce na pokład lub Cała kasa na moją szajbę

Ująłeś to bardzo literacko, Szefowa określa to przymiotnikiem o większym ciężarze gatunkowym niż szajba