Jestem przekonany, że nawet najbardziej zaciekli przeciwnicy sztuki abstrakcyjnej, potępiający ją jako niezrozumiałą, bo „nie przemawia” i „nic nie przedstawia”, niejeden raz podziwiali swoiste piękno kory drzewa, kałuży, czy wręcz skupiali się na kolorystyce jakiegoś zacieku na ścianie, choć żaden z tych widoków niczego nie przedstawia, ani nic tu nie ma do zrozumienia.
Ukazał się właśnie album fotograficzny znanej globtroterki Elżbiety Dzikowskiej „Ziemia z bliska” (Wydaw. Pascal, 2007).
Niezwykłej urody książka zawiera perfekcyjne fotografie tworów natury, wykonane przez autorkę w różnych zakątkach świata. Wszystkie ujęcia w zbliżeniu, wykonane obiektywem makro są doskonałej jakości. Oglądanie
zdjętych zoomem pni egzotycznych i rodzimych drzew, faktury ziemi i wody, to niczym spacer po renomowanej galerii sztuki abstrakcyjnej.
Album Elżbiety Dzikowskiej przybliża nam niespodziewane piękno Ziemi prezentowane przez nią z bliska, znane tylko tym, którzy potrafią się nad nim
pochylić i znajdują czas na skupienie się nad nim. Jej umiejętność fotografowania to nie tylko popis doskonałości, która jest tu niezbędnym środkiem wyrazu w przekazie swojej wrażliwości na piękno widziane w takim zbliżeniu. Po prostu, autorka fotografii pozwala nam widzieć Ziemię jako dzieło sztuki.
Te fotografie, tak naprawdę, to „nic nie przedstawiają” i nie ma tu nic „do zrozumienia”, a oglądanie ich, to jak przyglądanie się w lustrze własnej wrażliwości i podatności na doznania estetyczne, które nam dano, albo nam ich oszczędzono. Tak, jak to bywa z naszymi kontaktami ze sztuką.
Nieraz widzimy, jak sama perfekcyjność posługiwania się aparatem, gdy nie towarzyszy jej wrażliwość fotografa, tworzy dzieła puste i nic nie mówiące, choć są ostre i doskonałe technicznie. Jak powtarza nasz
Lord za J.-L. Godardem:
"Co po ostrych zdjęciach, kiedy nie ma ostrych pomysłów" .
Fotograficzna opowieść Dzikowskiej o skórze drzew, o piachu i o błocie jest opowieścią o jej czułym widzeniu świata, bez którego byłaby zaledwie jeszcze jedną dziennikarką z aparatem fotograficznym w bagażu.
P.S. Na pewnym
forum fotograficznym jest niezwykle interesująca prezentacja dzieł uznanych i historycznych już mistrzów fotografii z „profesjonalnym” omówieniem ich warsztatu, które obnaża schematyzm i pustkę estetyczną różnych współczesnych
guru fotografiki, zadufanych w omnipotencję techniki i stereotypy estetyczne.