Powiem tak...
Dzieciństwo, szczenięce lata i moje dorosłe życie to świadomość iż papieżem był Karol Wojtyła. Robienie z tego teatru i imprez, sprzedawanie "pamiątek" i tłuczenie na tym pieniędzy jest dla mnie co najmniej niesmaczne. Nie jestem jakoś specjalnie "kościołowa" - wręcz przeciwnie, czemu nie raz dałam już wyraz.
Potwornie denerwuje mnie robienie z tego wszystkiego wielkiego przedstawienia, bardzo szanowałam i nadal szanuję Karola Wojtyłę przede wszystkim jako człowieka i wątpię aby cieszyło go iż ludzie częstokroć stawiają go ponad wszystkimi świętymi. Myślę iż byłby tym zażenowany bo przede wszystkim był człowiekiem i takim powinniśmy go zapamiętać.
Wydaje mi się iż rozumiem Porcellusa, również było mi potwornie przykro i czułam pustkę podobną do straty kogoś bliskiego, choć nie płakałam. Byłam tym po prostu cholernie przybita bo oto odszedł ktoś kto "był zawsze" ale nie robiłam z tego teatru kupując gadżety czy obstawiając się figurkami. Tym bardziej podziwiam Cię catani że tak po prostu "wzięliście się" i pojechaliście. Rozumiem to bo choć nie jest to może adekwatne porównanie ale podobnie było ze mną i Rospudą.
Nie zgadzam się z Tobą iż ten temat nie budzi emocji. Budzi nadal i to ogromne. Zgadzam się natomiast z Corzano - świętowanie śmierci jest nie na miejscu