NILS to projekt dwóch artystów młodego pokolenia: Tomasza Kośmińskiego (Polska) i Nicolasa Dupont (Francja/Reunion). Pierwszy z nich, obecnie zamieszkujący w Paryżu, pochodzi z Kwidzyna. Jest założycielem zespołu i kompozytorem muzyki. Dlaczego Francja ? Kiedy ukaże się płyta ? Koncert w Kwidzynie ? Zapraszamy do wywiaduJak znalazłeś się w Paryżu ? Zamiłowanie do Francji, wyjazd rodzinny, muzyka ?Do Francji przyjechałem na studia w 2004 roku. Wcześniej odwiedzałem ten kraj wielokrotnie dzięki mojej Babci, która spędziła tutaj 20 lat, obecnie mieszka w Kwidzynie. Byłem na 4 roku studiów na Politechnice Gdańskiej, gdy okazało się, że jest możliwość dokończenia studiów we Francji. Długo się nie zastanawiałem: przygoda, chęć poznania świata, czegoś innego wzięły górę. O muzyce Francuskiej nie wiedziałem nic
Jak wyglądały Twoje początki z muzyką w Kwidzynie ?Zaczęło sie od pogrywania na gitarze: zawsze lubiłem piosenkę poetycką, a Kwidzyn przecież ma duże tradycje z nią związane. Pamiętam, że była Szałamaja bodajże 2000, ja żeby mieć darmowy wstęp na wszystkie koncerty postanowiłem wziąć udział w konkursie (przywilej wykonawców). Skrzyknąłem się z moją koleżanką ze szkolnej ławki - Magdą Tarasiuk oraz sąsiadem, basistą - Adamem Drelichem. W dwa dni napisałem trzy numery, zrobiliśmy dwie próby i wygraliśmy główną nagrodę. Zaczęło się jeżdżenie po różnych festiwalach po całej Polsce, uczestnictwo w konkursach i koncertach. Pewnego dnia pojawiła sie gitara elektryczna i przyszedł czas na zespoły bluesowe i rockowe.
Próby odbywały sie w kwidzyńskim KCK, w tak zwanej „kotłowni”. Hehe, to były czasy: występy przy okazji Dni Kwidzyna i rożnych miejskich imprez. Potem studia w Gdańsku, różne projekty i składy. Zaczął sie okres emigracji do Anglii i dużo muzyków powyjeżdżało, przez co kończyły sie żywota większości zespołów. Ja wyjechałem do Francji.
Co kryje się pod nazwą projektu „Nils” ?Gdy przyjechaliśmy do studia S7 w Piasecznie na nagrania sekcji rytmicznej, nie myśleliśmy jeszcze nad nazwą dla projektu, a przecież jakoś trzeba było nazwać sesje nagraniowe. Nicolas zaproponował „Nils” i tak zostało. Mieliśmy to zmienić, ale co przyjeżdżaliśmy do studia nagrywać, padało to samo pytanie i ta sama odpowiedz NILS.
W ubiegłych latach byłeś członkiem zespołu również polsko-francuskiego - „Nadah”. Powodem odejścia z zespołu był własny projekt ?Często pada to pytanie. W zespole „Nadah” pełniłem role gitarzysty rockowego i udzielałem sie w aranżach, natomiast nie byłem kompozytorem.
„Nils” to zupełnie inny projekt, który dojrzewał gdzieś w mojej głowie z chęci nagrania płyty ze swoją twórczością, powrotu do akustycznego grania, chęci nagrania czegoś z większym instrumentarium jak trąbki, saksofony. Oczywiście muzykowanie to taka zabawa, która sprawia mi największą radość, gdy nie robie tego sam, dlatego zaprosiłem Nicolasa. W „Nils” jestem współkompozytorem muzyki do płyty, aranżerem, no i pierwszy raz podjąłem się roli producenta.
Póki co zespół „Nadah” zawiesił działalność. Myślę, że byliśmy zmęczeni sobą i ciągłymi huśtawkami, wieloma podejściami do studia itp. Każdy zaangażował sie w inne projekty, mam nadzieje że „Nadah” jeszcze zagra, w takim samym czy innym składzie.
Na płycie, którą współtworzy z Tobą Nicolas Dupont, zaprosiłeś wybitne grono instrumentalistów z różnych krajów. Jak udało Ci się namówić tak znane nazwiska do współpracy?Muzyków trochę się przewinęło - to prawda, ale taki był pomysł żeby zaprosić świetnych instrumentalistów z całego świata. Są wśród nich muzycy z Polski, Francji, ale również z Kamerunu, Reunion oraz Gwadelupy.
Myślę że tutaj nie udałoby sie to bez pomocy Piotra Mikołajczaka i grupy „Audioplanet”, z którymi przyjaźnię sie od paru lat. Pomysł na płytę narodził sie, gdy mieszkałem w Casablance, w Maroku w 2009 roku. Przyjechałem na weekend do Paryża i spotkałem się z Piotrem, powiedziałem, że chyba czas żebym nagrał płytę. Porozmawialiśmy, opowiedziałem jak to widze. Zawarliśmy umowę, że on nie będzie ingerował w moja muzykę - mimo że początkowo liczyłem, że jako świetny kompozytor i melodyk, pomoże mi napisać część linii melodycznych, ale wtedy ta płyta nie byłaby moja, a nie o to przecież chodzi - natomiast pomoże mi w kwestiach organizacyjno-producenckich. Jestem mu za to bardzo wdzięczny. Z każdym muzykiem zaproszonym, wiąże sie inna historia, więc po krótce. Tomka Nowaka (trąbka) poznałem podczas nagrań kolęd dla TVP, za które odpowiedzialna była właśnie grupa „Audioplanet”. Zbiegło się to z naszymi nagraniami w studiu. Usłyszałem jak gra i zamarzyło mi sie mieć taką trąbkę u siebie. Tomek jest genialnym muzykiem.
Maćka Szczycińskiego poznałem dopiero w studiu, gdy pojawił sie nagrywać basy i kontrabasy do płyty. Potrzebowaliśmy kogoś do nagrań, Maciek okazał sie strzałem w 10-tkę: mieliśmy pięknie położone basy do wszystkich utworów w 2 dni. Jak widzisz swojego rówieśnika, który gra na tak wysokim poziomie, to można sie nabawić kompleksów.
Jarek Zawadzki to klasa światowa, jest właścicielem studia, w którym nagrywaliśmy. Zaglądał czasami posłuchać co się dzieje. Wtedy wszyscy stawali na baczność. Bardzo spodobał mu sie materiał i zgodził się nagrać saksofony i hamondy. Było to wielkie przeżycie. To ogromna radość kiedy siedzisz sobie i słuchasz jak utwór napisany przez Ciebie grają muzycy tej rangi.
Krzysztof „Dzawor” Jaworski, gitarzysta zespołu „Harlem” współpracuje regularnie z chłopakami z „Audioplanet” i stąd się znaliśmy. Dzawor lubi grać, więc rozmowa o nagraniach była 3 sekundowa: „zagrasz? – zagram”
Jeśli chodzi o zagranicznych gości, tym zajął sie Nicolas, który skończył prestiżową akademie jazzu w Paryżu, w klasie perkusji, a na scenie paryskiej jest juz od paru lat. Ustaliliśmy, jakich instrumentów szukamy, Nico wykonał parę telefonów... Zaprosił Natalie, koleżankę ze studiów, która gra na instrumentach perkusyjnych, na co dzień występuje w zespole Davida Sicarda, bardzo znanego wokalisty z Reunion. W Polsce można go usłyszeć na płytach „Siesta” wydawanych przez Marcina Kydryńskiego. Delpine i Nkia , czyli dziewczyny odpowiedzialne za chórki to znajome z paryskich scen muzycznych.
Płyta jest już skończona, ale w styczniu chcielibyśmy w niej jeszcze „podłubać”. Może pojawią się na niej nowe nazwiska, ale to póki co tajemnica.
Gdzie i jak odbywały się nagrania?Nagrania odbywały się w Polsce i we Francji. Trochę się nalataliśmy, to prawda. Nie było żadnego limitu czasowego. Powiedziałem: „niech to trwa rok czy dwa, ale bez kompromisów czy pójścia na skróty”. Wybór studi nagraniowych nie był przypadkowy. Chodziło o to, żeby pracować w najlepszych studiach, pod okiem wybitnych inżynierów dźwięku. Nagrania perkusji, instrumentów perkusyjnych, basu, organów hamonda, saksofonu i części wokali odbyło się w studiu S7 w Piasecznie przy asyście Błażeja Domańskiego. Bardzo cenie sobie jego profesjonalizm - jest to człowiek, który nie uznaje półśrodków: albo coś nagrane jest zawodowo, albo zbieramy zabawki. Dał nam nieźle popalić, ale dzięki niemu sekcja rytmiczna chodzi jak w zegarku. Jestem mu za to wdzięczny. Gitary i trąbki nagrywaliśmy w studiu „Audioplanet” wraz z Krisem Gorskim, który zajął się również zmiksowaniem materiału w Freeflymusic Studio w Poznaniu. Chyle czoła przed jego umiejętnościami, to wybitny inżynier.
W Paryżu zarejestrowaliśmy chórki oraz zmasteryzowaliśmy cały materiał. Mieliśmy szczęście pracować z Ralphaelem Joninem, który we Francji pracuje z takimi gwiazdami jak Celine Dion, Jean-Jacques Goldman, Césaria Évora, Patrick Bruel czy Julio Iglesias.
Pierwszy utwór „Avril”, nagrany w języku francuskim, będzie singlem promującym płytę ?Utwór „Avril” na pewno będzie singlem promującym płytę we Francji. Jest to numer z zabarwieniem reggae - taka muzyka tutaj jest bardzo dobrze odbierana. Jest to utwór z pozytywnym tekstem i melodia, którą każdy może zanucić. Co do Polski, to ciągle sie zastanawiam. W styczniu chcemy nagrać gościnnie jeszcze jeden numer polsko-francuski, taki duet Nicolas z jedną z polskich artystek, której nazwiska teraz nie mogę zdradzić. Taka niespodzianka – obiecuje, ze będzie ciekawie.
Co Was inspiruje do pisania tekstów piosenek ?To pytanie raczej do Nicolasa, bo to on jest autorem tekstów. Dla mnie proces ten wygląda następująco: gdy jest już melodia do piosenki i wstępna harmonia, rozmawiamy luźno, o czym powinien być tekst. Za parę dni Nicolas przychodzi z gotowymi słowami.
Jedną cechą wspólna wszystkich utworów jest ich “nadziejowość”: mimo czasem smutnych tematów typu rozstania, śmierć przyjaciela, zawsze zależy nam na tym, by tekst podtrzymywał na duchu, dawał nadzieję.
Czy płyta, którą zamierzacie wydać w przyszłym roku, będzie dostępna w Polsce ?Jak najbardziej. Płytę będzie można kupić w Polsce i we Francji. Pracujemy nad tym żeby pojawiła sie również na Reunion. Utwory będzie można też znaleźć w największych sklepach internetowych typu iTunes czy Amazon, wiec tak naprawdę będzie dostępna na całym świecie.
Będzie możliwość posłuchania Ciebie i Twojego zespołu na żywo w Polsce ?Na pewno będziemy w Polsce: planujemy po wydaniu płyty przyjechać zagrać parę koncertów promocyjnych, z pewnością również w Kwidzynie. W kwietniu zaplanowany jest jeszcze wyjazd na Reunion (wyspa pod Madagaskarem), skąd pochodzi Nicolas w celu zagrania paru koncertów. Póki co trwają intensywne próby.
Planujesz powrót do Ojczyzny ?Jak każdy Polak na emigracji, co by nie robił i gdzie by nie był, zawsze mówi że wróci… Wrócę na pewno, ale nie wiem kiedy - przecież miałem przyjechać do Francji na 2 lata studiów, a jestem juz 6 rok.
Dziękuję bardzo za wywiadJa również dziękuję
Strona zespołu:
http://nilsfr.tumblr.comMyspace:
http://www.myspace.com/nils_music