Choć nie chciałam wypowiadać się na temat "wypadu na liny", jednak skoro temat poruszyło dwóch tatrzańskich wyjadaczy pozwolę sobie dorzucić swoje trzy grosze.
Porcellus napisał(a):
Zjazdy, podchodzenie, przepinki, zakładanie stanowiska, ratownictwo pod okiem doświadczonego instruktora to ma sens, potem wyjazd do jaskiń, takie coś ma sens.
Wybacz pili ale samo zjeżdżanie dla podniesienia adrenaliny i jeszcze wciąganie do tej zabawy "zielonych" ludzików jest troszkę pozbawione sensu.
Widzisz Porcellusie, jak się zaliczy się kilka zjazdów w tatrzańskim syfie (mam na myśli oczywiści pogodę), to się odechciewa takich zabaw.
Sama, mimo tego, że jestem po taternickim i wspinam się już jakiś czas, nie odważyłabym się zabrać, jak to Porcellus zgrabnie określił "zielonych ludzików", na taką zabawę. Przyznam szczerze, że brak kasków jestem jeszcze w stanie przeboleć. Poza tym zwrócenie na to uwagi byłoby z mojej strony hipokryzją, gdyż przyznaję się bez bicia, w skałach od kursu skałkowego nie wspinałam się w kasku. Oczywiście inna sprawa w górach. Kiedy przeleci Ci po plecach kamień w wielkości pięści, albo staniesz na ruchomym "telewizorze", to docenia się wynalazek, jakim jest kask.
Jednak bardzo jestem ciekawa, co byś zrobił pili5, gdyby któraś z osób straciła przytomność Ci w połowie zjazdu, a chciałam zauważyć, że nie wiedziałeś kogo na tę imprezę wyciągniesz.
Poza tym...
Porcellus napisał(a):
Moim zdaniem do auta nadaje się jedynie shunt i jest to przyrząd doskonały w swojej prostocie.
Porcellusie bez obrazy, chociaż pewnie doskonale sobie z tego zdajesz sprawę. To stwierdzenie jest na miarę rasowego szambonura. Zresztą podobnie jak to dotyczące rolki.
Porcellus napisał(a):
Teraz w temacie przyrządów zjazdowych: ósemka i wszystkie jej odmiany, trango (B52), grigri, rewerso, Piu... i jeszcze kupa innych to są przyrządy asekuracyjno-zjazdowe (z naciskiem na asekuracyjne), funkcja zjazdowa wynika niejako pośrednio, chociaż pozwala na całkiem efektowne zjazdy.
Odnośnie tego "nacisku" to polemizowałabym, a gwoli ścisłości ósemka nie jest prototypem żadnego z wymienionych przez Ciebie Porcellusie przyrządów, zapomniałeś o kubku i płytce Stichta. Natomiast gri-gri jest przyrządem całkowicie odmiennym od tych, które wymieniłeś.
Z taternickim
M.