Słuchajcie, od czterech lat nie mam samochodu i jest mi z tym dobrze. Myślę że jeszcze trochę wytrzymam. Ale raz po raz trzeba coś wykombinować. Puszczam zajawkę...

Zbliża się sezon. Lubię jeździć na narty. Od lat zabieram się z kimś, kto ma wolne miejsce, no i jeszcze, z kimś, z kim się tolerujemy. Jeździłem w okolice Zakopanego (Białka), na Słowację (Chopok, Malino Brdo), do Austrii (Kaprum), do Szwajcarii (Endelberg). Jeżdżę średnio (czerwone szlaki). Gdyby znalazł się ktoś, kto ma podobne hobby, jedzie, ma miejsce i zniósł by towarzystwo 55 letniego faceta to proszę o kontakt.

ja jeszcze niemiałam okazji byc na nartach tylko łyżwy...

Wbrew pozorom na nartach jest bardzo prosto się nauczyć. Wystarczą 1-3 dni i już można śmigac po stokach. Ja w tym roku niestety nie mogę się wybrac na południe z przyczyn zdrowotnych nad czym bardzo ubolewam... oki44... Napewno znajdzie się jakiś chętny

Wiem, tyle stać z gołymi plecami, każdy by się rozchorował. (ale plecy ładne )

oki44, LOL

musiałabym spróbowac ale w tym roku nie wybieram sie w gory... moze za rok

wcale nie trzeba jechać w góry, żeby sie nauczyć jeździć wystarczy np wybrać sie w okolice Dankowa

Miód na uszy moich wspomnień. W młodzieńczych latach na nartach typu "turystyczne"!!! przez lata całe ganialiśmy po lasach i na Dankowie.
Niestety Drosik, nie masz racji. Warunkiem zjazdu na nartach jest byle jaki nawet, ale wyciąg. Nie da się na nartach, a raczej butach zjazdowych podchodzić pod górkę a biegówki to zupełnie inna bajka...