Fragment artykułu z Polityki
http://www.polityka.pl/archive/do/regis ... id=3353681
Cytuj:
Paszke: fason przed kamerami
– Ja popłynąłem w rejs, a on się ściga – mówi Jaskuła o Paszkem. Bo Paszke zaczął wyścig jeszcze przed rejsem. Wyścig z czasem, którego ciągle brakowało. Przedłużała się budowa jachtu, przesuwano datę chrztu. Paszke ma przez to mało czasu na poznanie łodzi, ledwie dwa tygodnie. Mówi, że w szwedzkiej stoczni Marstrom Composite był od początku budowy, brał udział w pracach projektowych, więc zna łódkę.
Ale to może nie wystarczyć. Ellen MacArthur przed pobiciem rekordu trenowała kilka miesięcy. Paszke wskazuje inne zagrożenie: – Obciążenia przy szotach grota to kilka ton, nacisk na belkę główną, na której stoi maszt, obliczono nawet na 180 ton. Przy kilkunastometrowej fali łódka sobie poradzi. Obawiam się usypiających rejonów, wiatrów jak na Mazurach. Przy pełnej flaucie w kilkanaście sekund przychodzi tropikalny szkwał, który zwala z nóg. Ma się wtedy maksymalne ożaglowanie, więc może przewrócić łódkę. Ale najtrudniejsze i tak będą pierwsze doby po starcie, bo to rejon wzmożonego ruchu na wodzie.
Nazwisko Ellen MacArthur ciągle wraca w rozmowie z kapitanem. Spotkali się raz w życiu, w Anglii. Paszke zna jednak każdy dzień z jej rekordowego rejsu (podobnie zresztą jak Francisa Joyona). – Nie będę się z nią ścigał. Chcę opłynąć ziemię bezpiecznie. Spokojna jazda, żadnego wariactwa. Najważniejsza jest pokora – zapowiada. Ale wyruszy z Falmouth w Anglii jak MacArthur. Poprowadzi go ten sam meteorolog. Wybrał jednak katamaran, który jest mniej stabilny od trimaranu, ale szybszy. Także dłuższy, więc przy podobnym ciężarze (około 8 ton) lepiej niesie go woda.
„Bioton” jest budowany z węgla dzięki kosmicznej technologii: wygrzewaniu w piecach całych kadłubów, zamiast łączenia poszczególnych elementów. Do tego nowoczesny samoster, który reaguje na wiatr, przechył łódki, wysokość fal – dzięki jego niezawodności człowiek podczas rejsu steruje ledwie 1 proc. czasu! Mózgiem łódki jest procesor oparty na sensorach tak czułych, że uwzględniają lekkie odchylenie masztu na górze. Wszystkie dane wysyłane są do biura meteorologicznego, które analizuje pogodę. Meteorolog wybiera optymalne punkty drogi, do żeglarza należy tylko prowadzenie jachtu.
Patronem rejsu jest Lech Kaczyński, matką chrzestną jachtu – jego żona Maria. Wszystko dzieje się na życzenie sponsora – biotechnologicznej firmy Bioton. Projekt pochłania miliony euro. Będzie pokazywany w telewizji, właśnie po to na łódce zamontowano 11 kamer. Paszke mówi, że to dla niego dodatkowe obowiązki, bo pliki zdjęciowe trzeba wybrać, skompresować i wysłać, co zabiera czas. Ale kamera potrafi też mobilizować: – Nie wolno pokazać, że coś cię dobija. Wiem, że stały kontakt z lądem podtrzymywał na duchu Ellen MacArthur. A dobić może wszystko: mizerne spanie, liofilizowane jedzenie (choć zmieszczą się może weki z domowej spiżarni).
Po co płynie? – Człowiek dojrzewa. Zaczyna w regatach pod brzegiem, potem na pełnym morzu, wreszcie przychodzi Atlantyk, bez którego nie możesz już żyć. Choć do regat załogowych na małych łódkach wciąż wracam, bo to podstawa – odpowiada Paszke i zapewnia, że potrafi jeszcze postawić żagiel.
Jakub Kowalski