Również mam kota "kundelka" i nie uważam tego za jakiś nietakt
żeby było jeszcze ciekawiej to wokół jest sporo takich kotów przychodzących pożywić się - młodziutką kotkę udało mi się nawet oswoić, wysterilizować i znaleźć dom w którym jest szczęśliwa
Wracając do kota "rasowca"... jako osoba nie zajmująca się hodowlą nie mogę powiedzieć jakie one są w utrzymaniu... kot jak kot
musi się wybiegać, trzeba go wyczesać, wykąpać czasami, nakarmić i wyjść z nim na spacer - szelki i smycz
Wcina prawie wszystko, wybrzydza coraz rzadziej, miewa odpały - nie znosi "innych" kocurów, śpiewa do ptaków, warczy na psy i po prostu jest... bardzo oddany, zazdrosny.
Jedynym możliwym problemem dla tej rasy jest
dysplazja stawu biodrowego - kot rośnie dość szybko i przekarmiając go i jednocześnie ograniczając możliwość wybiegania się (nawet po mieszkaniu
) zwiększamy niebezpieczeństwo wystąpienia tej choroby. Jako że jest to problem dziedziczny to w przypadku tej rasy kotów wzięcie zwierzaka z hodowli zrzeszonej w PZF gwarantuje nam i zwierzakowi (plus oczywiście rozsądne karmienie i zapewnienie ruchu) zminimalizowanie wystąpienia tego problemu.
Uczciwi hodowcy uprzedzają o takich sprawach a częstokroć odmawiają sprzedaży kota czy psa już po wstępnej rozmowie z przyszłym opiekunem - tak też się zdarza. Ktoś kto swoje zwierzaki kocha nie traktuje hodowli jak maszynki do robienia pieniędzy i nie chce aby zwierzę cierpiało będąc u nieodpowiedzialnego człowieka.
edit: poprawiłam Twoją fotkę - faktycznie ma coś z syjama...