Tak opisuje swój pobyt w Kamieńcu gen. Heinz Guderian w książce "Wspomnienia żołnierza":
Cytuj:
6 września (1939 - przyp. PJ) sztab korpusu i czoło jego dywizji przekroczyło Wisłę. Dowództwo i sztab korpusu zakwaterowały się w Finckenstein, w przepięknym zamku hrabego Dohna-Finckensteina, który Fryderyk Wielki podarował swemu ministrowi, hrabiemu von Finckensteinowi. Zamek ten dwukrotnie służył za kwaterę Napoleonowi I. Po raz pierwszy cesarz przebywał tu w 1807 roku, gdy prowadząc wojnę przeciw Prusom i Rosji ciągnął na czele swej armii przez Wisłę do Prus Wschodnich. Po przebyciu jednostajnych i smutnych Borów Tucholskich na widok tego zamku Napoleon zawołał: Enfin un chateau! Można zrozumieć ten okrzyk radości. Poem w tym właśnie zamku układał plany dalszej kampanie w kierunku na Preussish-Eylau i pozostawił ślady swego pobytu w postaci porysowanego jego ostrogami parkietu. Po raz drugi mieszkał w tym zamku przed kampanią przeciw Rosji w 1812 roku; spędził tu kilka tygodni z piękną hrabiną Walewską. Umieszczono mnie w pokoju zajmowanym wówczas przez niego.
Niestety nasz gospodarz, hrabia Dohna, był chory i leżał w klinice w Berlinie, tak że nie miałem zaszczytu poznać ani jego, ani hrabiny. Był na tyle uprzejmy, że polecił zaproponować mi polowanie na jelenia. Ponieważ jeszcze nie otrzymaliśmy żadnego rozkazu co do nowych zadań i wiedzieliśmy tylko tyle, że wychodzimy ze składu 4 armii i zostajemy podporządkowani bezpośrednio grupie armii von Bocka, uważałem, że mogę przyjąć tę propozycję bez uszczerbku dla służby. Podczas gdy moje dywizje przeprawiały się przez rzekę, udałem się wieczorem 7 i rano 8 września na polowanie na jelenia; ubiłem okazałego dwunastaka. Obeznany z terenem łowieckim leśniczy z hrabiowskiej administracji lasów uważał za swój święty obowiązek być moim przewodnikiem.