W końcu i mnie nachodzą wątpliwości, czy to zdjęcie rzeczywiście przedstawia Marienwerder. W ostatnio penetrowanym archiwum przejrzałem wszystkie zdjęcia tego fotografa i zastanawia mnie, dlaczego pośród licznych jego zdjęć z okolicznych miast nie ma żadnego innego z Kwidzyna. (Może ten fotograf tu nie zaglądał?)
Te wątpliwości pogłębiają uwagi Tomka Glinieckiego, który realizując swój projekt o Elblągu
"Miasto czasów wojny" odkrył wiele dowolności w podpisywaniu zdjęć w rosyjskich archiwach.
M. in. ilustruje to ciekawym przykładem zdjęcia podpisanego: „Żołnierze 2-go Białoruskiego frontu na jednej z ulic miasta
Elbing.
http://rgakfd.altsoft.spb.ru/showObject ... 1002805343 Na zdjęciu tym widzimy charakterystyczną gotycką bramę miejską, która znajduje się w… Brodnicy
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/c ... %84ska.jpgJest więc wielce prawdopodobne, że poszukiwane przez nas miejsce po „bunkrze OT” w Kwidzynie dotyczy jednak innego miasta. Takie zabawy jak ta nasza z tym zdjęciem zazwyczaj polegają na samym „
gonieniu króliczka”, niż na złapaniu go. Poznajemy przy takiej okazji wiele miejsc i zdobywamy ciekawe informacje.
Podziwiam analizy zdjęć, oraz komentarze wspomnianego Tomka Glinieckiego. Dla zainteresowanych tematem są one doskonałe, zarówno dzięki dociekliwości autora, jego umiejętności wynajdywania źródeł archiwalnych i znakomitej prezentacji tematów.
Podam jeden z przykładów dotyczący załączonego poniżej zdjęcia z Tolkmicka (luty, 1945):
Cytuj:
(…) parę zdań o Tolkemit, miasteczku niedalekim od Elbinga, dzisiejszym Tolkmicku. Spośród kilku znalezionych przeze mnie fotek, pokazujących Tolkemit na przełomie stycznia i lutego 1945 roku, wybrałem zdjęcie z ASKM. Zdjęcie, w którym jest kilka zagadek.
Obejrzyjmy je. Możecie sobie wybrać część, która jest dla was ważniejsza. Miłośnicy militariów skupiają uwagę na czołgu. To Panzerkampfwagen 38 (t) - najlepszy niemiecki czołg lekki do połowy wojny. Literka (t) oznacza jednak, że nie całkiem niemiecki - bo słowo tschechische oznacza czeski. Była to bowiem konstrukcja czeskiej Skody z 1938 roku, przejęta przez Niemców po rozbiorze Czechosłowacji i z powodzeniem produkowana. W styczniu 1945 r. PzKpfw 38 (t) był już jednak konstrukcją przestarzałą i wykorzystywaną tylko w oddziałach zwiadowczych i do wsparcia piechoty. Jego uzbrojenie w półautomatyczną armatę i dwa karabiny maszynowe MG 37 nie wytrzymywało w starciu z czołgami Sowietów. Zresztą, produkowany był tylko do połowy 1942 roku. Ten egzemplarz pomalowano co najmniej pół roku później, bo jako podstawowe malowanie ma wprowadzoną w 1943 ciemnożółtą farbę Wehrmacht Olive. Ten wóz został porzucony przez załogę przy odwrocie, o czym świadczy wymontowanie karabinu maszynowego z wieży. Za nim stoi drugi taki czołg.
Tylko jedna jednostka z takimi czołgami mogła znaleźć się w Tolkemit i to tylko przez chwilę. To 24. Panzer-Division, a konkretnie jej Aufklarungs-Abteilung - batalion rozpoznawczy. Szedł on w szpicy cofających się z Mazur wojsk 4. Armii Polowej. 24. PD była wówczas przydzielona do VI. Armeekorps i walczyła później pod Frauenburgiem i Heiligenbeil.
To oznacza, że zdjęcie zrobiono po drugim zdobyciu Tolkemit. Tak, tak. Pierwszy raz Sowieci dotarli tu 24 stycznia. Później miasto zostało odbite przez oddziały generała Hossbacha. Przebicie do Elbinga nie udało się jednak i trzeba było się wycofać. Oficjalnie - w komunikatach sowieckiego naczelnego dowództwa czyli Stawki - Tolkemit zdobyto więc 26 stycznia, ale za mało tu miejsca na długą opowieść, by podać wszystkie zawiłości.
W zamian spójrzmy na lewą stronę zdjęcia. Równym krokiem, w dwuszeregu maszeruje pododdział sowieckich żołnierzy w białych, maskujących zimowym kamuflażem mundurach. To coś dziwnego. Wyglądają nie jak sowiecka armia. To musi być jakiś oddział gwardyjski lub wojska specjalne NKWD. Tak mniemam, bo mają nieskazitelnie czyste mundury, jednakową broń, czapki i... czyste, wyglansowane buty. Oni nie widzieli frontu, nie brali udziału w zaciętych walkach!
I jeszcze rzut oka w prawo. Tu stoją ci, którzy walczyli o miasteczko. W normalnych kurtkach i szynelach czerwonoarmistów. Palą machorkę, chowając kapciuch za pazuchę zimowej kurtki. Patrzą z zaciekawieniem na maszerujących i na fotoreportera, stojąc jednak z boku.
I na koniec drobiazg. Trwa już w miasteczku szukanie frontowych zdobyczy - naprzeciw jedzie ktoś na trofiejnym rowerze!
(Ten i inne opisy wojennych fotografii Tomka Glinieckiego można sobie poczytać na
FB.