Skoro wspomina się Osoby, których już wśród nas nie ma, to dorzucę tu parę słów o jedynej (chyba, bo innej nie pamiętam) Kwiaciarce z dawnej ulicy 1 Maja (obecnie: Deptak, czyli Piłsudskiego).
Pani Grzybowa vel Domachowska mieszkała przy ulicy Ślepej, a rozkladała w naprawdę dawnych już latach swój "kramik" kwiatowy na chodniku tuż przy wejściu do Biblioteki.
Kwiatów ogrodowych miała dużo i przeróżnych, wyhodowanych w swoim ogródku przy ul. Ślepej. O Straży Miejskiej nikt wtedy nawet nie słyszał, Milicja (bo tak się wtedy "Panowie Władza" nazywali") ulicznej kwiaciarki nie goniła, więc Pani Grzybowa spokojnie mogła swe bukieciki sprzedawac.
I klientów, a raczej klientek miała sporo, bo w owych czasach nie były tak rozpowszechnione ani ogrody działkowe, ani ogródki przydomowe.
Miło i sympatycznie ten kwiatowy "kramik" wyglądał; tworzył swojską atmosferę, w letnie i jesienne dni zawsze można u Niej było bukiecik wybrac.
Kraków miał i ma swoje kwiaciarki, a Kwidzyniacy mieli Panią Grzybową; w późnych latach swego życia zaczęła Ona malowac obrazy, a że biedna była, więc nie starczało Jej na akcesoria malarskie.
Szkoda, że takiego klimatu już nikt nie stworzy...
Dokszyckaja
_________________ Cuiusvis hominis est errare, nullius nisi insipientis in errore perseverare - Każdy człowiek może się mylic, ale tylko glupiec trwa przy błędzie.
|