Byłem chyba na pierwszym spotkaniu sushi w Zielonym Pieprzu. Moim pierwszym i ostatnim. Cena to było chyba 60zł, niezbyt wygórowana jak na sushi i jesz ile chcesz. Otóż jednak bardzo wygórowana, jeśli chodzi o wersję wydania Zielonego Pieprzu.
Miałem miejsce na drugą turę, czyli na wieczór. Podobno w pierwszej turze na gości oczekiwały patery z sushi, a później podchodziło się do kucharzy i robili na bieżąco.
W mojej turze sushi na paterach była znikoma ilość, bo się nie wyrabiali. Tłum przy kucharzach sprawiał, że zeby dostać ze 4 kawałki trzeba było czekać z 10-15 minut, więc jakby radość z jedzenia żadna.
Teraz coś na temat smaku. To było najgorsze. Oni nie mieli pojęcia jak się sushi robi. Ryż nie wyglądał jak ryż przygotowany do sushi tylko raczej jak kleik dla dzieci i to ładowali w nori. Smak był właśnie taki jak te kleiki dla dzieci, plus smak nori i ryby czy czegokolwiek z czym się jadło. Na pytanie nie tylko moje, lecz także moich znajomych, bo poszliśmy w więcej osób, dlaczego ten ryb jest tak bardzo źle zrobiony, odpowiedzieli, że nie mają maszyny do robienia ryżu do sushi i dlatego.
To było po prostu przykre, bo nie trzeba mieć maszyny, by ryż zrobić. Można to także zrobić w garnku z grubym dnem, a najzwyklejsze tootoriale do robienia ryżu do sushi w garnku, można znaleźć nawet na YouTube. Ogląda się jakiegoś Japończyka, który gada po angielsku i ładnie opowiada o tym jak to zrobić.
Także sam fakt, że wzięli się za robienie sushi, nie mając pojęcia jak zrobić ryż i nie mając maszyny, bo wersja z maszyną to już prawie wersja jak dla idiotów- płuczemy, wsypujemy, odmierzamy ilość wody i włączamy maszynę, to świadczy po prostu o nich.
To było nic innego jak chęć wyciągnięcia kasy od klientów.
Pochwalę natomiast zupę Miso, która była na wstępie i była bardzo dobra.
Czy po tym moim pierwszym pobycie się coś zmieniło to nie wiem, bo tak jak pisałem- to była moja pierwsza i ostatnia wizyta.
|