Widzę, że jednak zbliżają się wybory. Samorządowcy zza Wisły starają się sprzedać mieszkańcom trochę nieświeżą rybę pod nazwą „elektrownia”.
Cóż powtarzając za klasykiem, pewnie „ciemny lud to kupi”.
Zanim jednak samorządowcy zaczną przedwyborcze obiecanki warto uświadomić sobie kilka uwarunkowań.
Analitycy przewidują wzrost zapotrzebowanie na moc dla regionu pomorskiego na 2000 megawatów, do roku 2020. Uwzględniając dodatkowo moc ze źródeł odnawialnych, ekonomicznie uwarunkowana jest budowa jednej elektrowni o mocy 1600- 2000 MW w stosunkowo czystej technologii zgazowania węgla
IGCC . Teoretycznie rozpatrywane jest pięć lokalizacji: Nadole nad jeziorem Żarnowieckim (Power Polska), Gdańsk Port Północny (Elektrociepłownia Wybrzeże/Elektricite de France), Gdańsk Rafineria (Lotos/ Energa/ PGNiG), Rajkowy koło Pelplina (Polenerga/Kulczyk Holding), Opalenie koło Gniewu(Vattenfall).
Dla każdej z lokalizacji prowadzone są analizy ekonomiczno-prawne, co wiąże się rozmowami na poziomie samorządów, listy intencyjne itp. Tak naprawdę na tym etapie nic nie jest pewne i nic z tego nie wynika. W miarę inteligentny samorządowiec powinien mieć tego świadomość i wiedzieć również, że żaden inwestor nie wyda złamanej złotówki jeżeli nie będzie miał zagwarantowanego zysku po wykonaniu inwestycji.
W energetyce istnieje pojęcie „koncentracji mocy”. Ze względu na obciążenie linii przesyłowych i stabilność systemu elektroenergetycznego kraju najlepszym rozwiązaniem byłoby aby wszystkie źródła energii elektrycznej były rozłożone równomiernie na jego powierzchni.
Jednak warunki ekonomiczne wskazują, aby budować elektrownie jak najbliżej źródeł surowców energetycznych, stąd mamy zespoły elektrowni w pobliżu kopalń (Turów/ Zagłębie Turoszowskie, PAK czyli zespół elektrowni Pątnów, Adamów, Konin, Śląsk – elektrownie Siersza, Jaworzno, Łagisza, oraz największa elektrownia węglowa w Europie w Bełchatowie), poza miejscami koncentracji mocy mamy jedynie duże zawodowe elektrownie w Kozienicach, Opolu, Ostrołęce i Gryfinie. Budowa dwóch dużych elektrowni w regionie pomorskim w niewielkiej odległości od siebie jest przeciwstawne obydwu uwarunkowaniom „koncentracyjnym” i „ekonomicznym”.
Jak łatwo domyśleć się dwie elektrownie w Gdańsku (Port Północny, Rafineria) wykluczają się wzajemnie, Nadole w przypadku budowy elektrowni jądrowej też przestaje być uzasadnione ekonomicznie. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku Pelplina i Gniewu, albo albo (w końcu odległość pomiędzy nimi wynosiłaby 14 kilometrów, czyli tyle co nic).
Można porównać obydwie lokalizacje w kilku kategoriach.
-dostęp do sieci drogowej i kolejowej -zdecydowanie wygrywa Pelplin.
-dostęp do sieci elektroenergetycznej – bardziej niż zdecydowanie wygrywa Pelplin.
W pobliżu Pelplina przebiega linia najwyższych napięć 220 kV Bydgoszcz Jasiniec – Gdańsk I Leźno.
-dostęp do sieci alternatywnego zasilania z sieci gazowej wysokiego ciśnienia – zdecydowanie wygrywa Pelplin.
-kogeneracja energii elektrycznej i cieplnej z systemu odzysku ciepła z turbin – Pelplin mógłby być dużo większym i stabilniejszym odbiorcą ciepła niż Gniew, przy kilkukrotnie mniejszych nakładach na budowę magistrali cieplnej.
-zagrożenie dla środowiska naturalnego jest również po stronie Pelplina, przy znacznie mniejszej możliwości protestów. Dla mieszkańców Kwidzyna istotne jest to, że dwa turbozespoły elektrowni typu IGCC, będące w rzeczywistości powiększonymi wersjami silników turboodrzutowych będą wyć jak dusze braci Kaczyńskich w ogniu piekielnym. W przypadku budowy, na szczęście zupełnie nierealnej hałas bez problemu docierałby do Kwidzyna.
-Sprawa inwestora., Vattenfall głównie działa na Śląsku i w Warszawie, gdzie między innymi dysponuje sieciami elektroenergetycznymi. Zasłynął między innymi, najwyższymi podwyżkami cen energii elektrycznej przy znikomych inwestycjach w infrastrukturę, co zostało mu wytknięte przez URE. W tej sytuacji, główne inwestycje będzie kierował na Śląsk. Opalenie jest im tak naprawdę do niczego niepotrzebne, poza politycznym pokazania się jako firma otwarta na inwestycje.
Co innego Polenerga, spółka córka Kulczyk Holding planująca budowę koło Pelplina, posiadająca powiązania kapitałowe z głównym dystrybutorem energii w rejonie pomorskim i mająca potężne wsparcie w jakże ważnym ośrodku decyzyjnym jakim jest pelplińska kuria.
Ktoś mógłby powiedzieć, że nie wspomniałem o tak ważnym elemencie jakim jest dostęp do wody.
Faktycznie jest to element zapewne jedyny w którym Opalenie wygrywa z Pelplinem. Mało kto jednak wie, że elektrownie pracujące w systemie gazowo parowym potrzebują KILKUNASTOKROTNIE mniej wody niż klasyczne elektrownie węglowe. Niewykluczone że na potrzeby własne elektrowni koło Pelplina wystarczyłby pobór wody z pobliskiej rzeki Wierzycy.
Nie pozostawiłem chyba zbyt wiele wątpliwości, która z inwestycji ma większe szanse powstać.
Jest na tym forum co najmniej dwóch znawców problemów elektroenergetycznych, którzy mogą poprawić moje wywody.
Ciekawe, ile z tego dotrze do potencjalnych kandydatów aspirujących do gniewskich władz, którzy z uporem będą powtarzać o tym że są w stanie doprowadzić do budowy elektrowni w Opaleniu.
Na koniec mam jednak dla nich dobrą wiadomość. Przy aktualnym rozwoju polskiej energetyki jądrowej mają naprawdę wielkie szanse, że gdzieś tak około 2080 roku rozpocznie się w Opaleniu budowa elektrowni termojądrowej
.
Porcellus