Gdybyś była panią zawiadującą ciężarówkami, bardzo bym Cię szanował.
Od dziecka szanuję ludzi o jasnych poglądach i zdecydowanych zawodach.

Nie wiem natomiast czemu wzięłaś moją wypowiedź jako osobisty atak.

Dziękuję, że mi wytłumaczyłeś, bo sama w życiu bym nie wpadła na to, że "Tak naprawdę pracujesz w sprzedaży, także sobie nie dodawaj" można w taki sposób zinterpretować. Teraz wszystko nabrało sensu

Bardzo dobre połączenie

Ponadto studia to jedno - oczywiście jest to dobra podstawa - ale jeszcze nie wszystko.
Równie ważne a czasem nawet ważniejsze są umiejętności i doświadczenie.

Wiadomo.
Jak lepiej brzmi brygadzista czy koordynator?

Lepiej być dobrym brygadzistą niż gównianym koordynatorem.

Hmm ostatnio zaobserwowałam pewien trend- wszechobecna krytyka kierunków, które nie wróżą natychmiastowego podjęcia pracy. Uważam, że wybór ścieżki edukacyjnej jest naszym prywatnym wyborem i jeśli ktoś czuje się szczęśliwszym bezrobotnym z "papierkiem", to jego sprawa. Kierunek studiów w tych czasach nie obliguje do niczego- możemy podejmować skrajnie inne stanowiska pracy i nie świadczy to o porażce, czy złym wyborze uczelni lub kierunku. Wskazuje to jednak na płynność rynku, jego diametralnych zmianach i... pewnej niestabilności społecznej, rynkowej. Za co chyba nie możemy winić studentów czy licencjatów/magistrów.

...ja osobiście studiuje kierunek nieprzyszłościowy, który przynosi mi tyle frajdy, satysfakcji i napawa mnie takim optymizmem, że nie mam zamiaru decydować się na coś innego, tylko dlatego, że chce mieć większe lub mniejsze pieniądze w przyszłości. Nie samą kasą człowiek żyje. Co nie oznacza, że nie będę się dalej rozwijać, by te moje szanse na rynku pracy wzrosły.

Po każdym kierunku możesz zostać brygadzistą koordynatorów.

Oczywiście, że nie. Ale spróbuj pożyć bez kasy.

Darek, oczywiście, że pieniądze są istotne. Ale ... nie rozważam nawet opcji, że mogłabym znaleźć się w takim położeniu, że nie będę ich posiadała wcale. Raczej chodziło mi o ilość/wysokość wynagrodzenia. Nie do końca to powinno nami kierować. tzn. mną nie kierowało.

MIMAK, oczywiście, że mogę i nie uwłacza to mojej godności. Nie mam z tym problemu. Może nie chciałabym oczyszczać szamba czy segregować śmieci- nie dlatego, że to byłoby dla mnie poniżające, ale jestem niezwykle wrażliwa na zapachy- ot co.

....z drugiej strony, zastanawia mnie kim Ty jesteś, skoro bycie brygadzistą Cię tak bawi.

Wszystko ładnie pięknie. Jedno ale. Jeżeli taki student studiuje za swoje, to niech sobie studiuje ile chce. Jak studiuje za kasę rodziców i stać ich na finansowanie fanaberii dziecka - niech sobie studiuje. Ale co z takimi, którzy wyciągają kasę od rodziców, którzy tak naprawdę tejże kasy nie mają w imię studiowania tego, co daje im szczęście, ale niekoniecznie jakiś fach czy umiejętności? Jak na moje oko studiowanie poza miastem zamieszkania kosztuje minimum coś koło 20 tysi rocznie. Dziecko idzie na studia, studiuje 2 lata jakiś bylejaki kierunek, po czym stwierdza, że to nie to i zmienia na inny (40 tysi w plecy dla rodzica, który ledwo przędzie i ostatnie grosze pakuje w przyszłość dziecka), studiuje rok (następne 20 tysi w plecy) po czym rzuca studia i wyjeżdża na saksy. Super edukacja.

Na rynku pracy występuje jeszcze inne niepokojące zjawisko - tzw. "biedni pracujący" czyli z ang. "woorking poor".
Do grupy tej należą wszystkie te osoby, które mimo posiadania zatrudnienia i wykonywania pracy ledwo wiążą koniec z końcem.

prawnik - masz rację są tacy i jest ich niemało . Są to w większości osoby pracujace na tzw. umowy śmieciowe( zlecenia i o dzieło). Kiedyś takie umowy istniały ale jako praca dodatkowa poza etatem. Jest to chora sytuacja i wine ponoszą tu wszystkie rządy a sejm w szczególności ze przystał na takie "modernizacje" Kodeksu Pracy.

Lilith - jak piszesz studiujesz swój ulubiony kierunek i bardzo Ci życzę abyś dostała pracę zgodną z Twoimi zainteresowaniami.Wiem co mówię bo po ukończeniu jednego z kwidzynskich Technikum rozpocząłem pracę w zupełnie innym zawodzie , który był równoczesnie moim hobby.