Witam na moim osiedlu grasują ostatnio wyrostki na skuterach które ewidentnie przekraczają wszelkie normy decybeli. Robią specjalnie przygazówki tak żeby ich było słychać , a słychać naprawdę jeszcze gdy są daleko na innej ulicy. Gdy wjadą pomiędzy bloki hałas jest naprawdę potworny. Zwykły skuter absolutnie jest cichszy i przy zamkniętych oknach ledwie słyszalny. Wiem że zwykłą pyskówką niczego nie osiągnę gdyż nie mam żadnej przekonywującej argumentacji oprócz tego że mi czy mojej sąsiadce potwornie działa to na nerwy. Jak to mówią "wolność Tomku w swoim domku" . Podejrzewam że zgłoszenie na policję lub straż miejską niczego nie wniesie bo nasi dzielni funkcjonariusze nie mają czasu na takie pierdoły. Czy macie jakieś praktyczne pomysły co z tym fantem zrobić.

Mają tylko daj im szansę i zgłoś to. Ja też kiedyś myślałem, że nie zareagują. Ale dałem im szansę i zareagowali.

Darku, zgadzam się z Tobą jak zawsze.

z policja się uda tylko wtedy jak zgłosisz kto i gdzie mieszka albo gdzie i o której maja na niego zaczekać by sprawdzić... ale jak ma za dużo decybeli to tylko każą tłumik załatać pewnie

Właśnie chciałem to napisać tu na forum.
Niedawno nawet dzwoniłem do straży miejskiej ale efektów tego nie zauważyłem.
Dziwię się , że policja tym się nie zajmuje. To się robi plaga i to bardzo uciązliwa

Widze ze wiecej ludzi to denerwuje, dobrze ze nie tylko mnie:)
Wlasnie przed chwileczka jakis easy rider smigal. Przeginaja delikatnie mowiac.

Skutery to jest pikuś, w Sadlinkach bardziej dobijające są odgłosy crossów.

Wam to już wszystko przeszkadza,chyba się starzejecie To nie wiecie kto w sąsiedztwie ma taki hałaśliwy skuter? Może wystarczy raz grzecznie poprosić, a następnym razem poprosić już służby o interwencje?

oj jak jak wyklinałam na te skutery i motory pod oknami szpitala gdy przyszło mi spędzić w nim kilka dni...

Jak nie upały, to deszcz, jak nie deszcz, to dzwony w kościele, jak nie dzwony, do dzieci na placu zabaw, jak nie dzieci to ludzie na skuterach.

Polak zawsze znajdzie powód do narzekania. A może czas nauczyć się żyć wśród ludzi? I przyzwyczaić się, że jeden słucha muzyki z telefonu tak, żeby słyszało 10m chodnika za nim i 10 przed nim, inny jeździ na rowerze w słuchawkach po ulicy i nie słyszy jak nadjeżdża auto, a jak wjedzie na chodnik to używa dzwonka, ale pieszy nie słyszy, bo szczęśliwie dla innych (mniej dla siebie) ubrał słuchawki.

Niech ten co jest bez winy pierwszy dzwoni na policję, tylko niech zastanowi się - ile razy za młodu sam dawał "popalić" swoim sąsiadom

A mnie denerwują kosiarze, co swoimi kosiarkami o 7 rano rozpoczynają buczenie pod moim oknem i nie dadzą mi spać. Co mam zrobić? Zadzwonić na policję? Nakazać używanie kosiarek elektrycznych? Czy może kazać kosić bez uruchamiania silnika?
Ja rozumiem, jak komuś taki skuter stoi pod oknem pół godziny i gazuje, pewnie idzie nerwa złapać. Jak przejeżdza - no cóż, gdzieś jechać musi.
Ale jak już rzeczywiście jest to upierdliwe to dzwoniłbym na policję czy do straży miejskiej. Nie wiem, czy nasi stróże prawa mają odpowiednie urządzenie, ale głośnych skutermenów mogą zatrzymywać gdziekolwiek i mierzyć poziom hałasu. I zabierać dowody rejestracyjne. Jak fama po mieście się rozniesie to i hałasować będą mniej.

Straż nie ma uprawnień do zatrzymania dowodów rejestracyjnych i sprawdzania stanu technicznego pojazdów ale policja może i zdaje się mają takie urządzenie.
Niektórych denerwuje głośny skuter na osiedlu a co ja mam powiedzieć mieszkając w samym city? Skutery, motocykle, umcy-umcy w samochodach, pielgrzymki z knajpy do knajpy rozbawionego towarzystwa...

Biedaczysko ........

Eeee tam, nie narzekam ale czasem spać nie dają.

Czas zakupić kniejówkę i zrobić porządek!