Nie dziwi mnie to jakoś.
Wiem bycie rodzicem to piękna rzecz, ale gdybym dzisiaj miał zostać rodzicem, zastanowił bym się dziesięć razy.

Brutalnie napisane,ale prawdziwe.

Brutalnie to ja mogę dopiero napisać.

A ja mogę na to brutalnie zareagować,ale przecież nie o to chodzi,prawda?

Wracając do tematu.
Wczoraj moja córka skończyła 5 lat.
Nie będę tych lat przeliczał na pieniądze,bo się nie da.
Nie powiem ,czasami nie było łatwo,tym bardziej gdy pracowałem na "śmieciówce".
Ale patrząc z perspektywy czasu,nie żałuję.
Bycie ojcem rekompensuje czasowy brak pieniędzy.

Co nie zmienia faktu,że młodym rodzinom/związkom jest coraz ciężej decydować się na dzieci.
I wcale mnie to nie dziwi.

I bardzo dobrze niech natura sama reguluje czy mamy się rodzić czy umierać. Jak jest bida w kraju i nastroje be to się ludzie nie p...olą bo nie są głupi. Jak będzie dobrobyt i będzie można więcej gęb wykarmić to pewnie nas będzie więcej. A to marudzenie że jest nas mniej to niby co ma wnieść? Od dawna wiadomo, że na ZUS nie ma co liczyć i już teraz trzeba zbierać w skarpetę. No chyba że strach, że Karguli będzie więcej a nas mniej

Oczywiście ale jak postępuje się impulsywnie miłość itd. (nie zawsze logicznie).
Dzisiaj ludzie są lepiej wykształceni i myślą coraz bardziej logicznie.
A posiadanie dzisiaj w naszym kraju potomstwa, jest zupełnie nieuzasadnione z powodów logicznych.

Ja i Tysiące Polaków pracuje na śmieciówce . Powód .Sory takie mamy Rządy .

A że jest czasem możliwość ,to się wykorzystuje dorobić do tejże śmieciówki żeby starczyło do 1-ego

Bo jak mówi stare mądre ludowe przysłowie:

Kto ma pszczoły, ten ma miód.
Kto ma dzieci, ten ma smród.

Coś jest w tych przysłowiach.

Z jednej strony śmieciówki i brak kasy mogą ograniczać przyrost naszej populacji, ale z drugiej to niestety duch czasu i wygodnictwo. Dość często widuje się obecnie singli albo małżeństwa, które odkładają rodzicielstwo na później albo wręcz stwierdzają - nie chcę, bo mi będzie przeszkadzać.
Następną rzeczą jest chęć zapewnienia temu dziecku wszystkiego - jak najlepszej edukacji, zabawek, zajęć pozalekcyjnych, fajnych wakacji itd itd. To też duch czasu, bo jak dziecko nie uczęszcza na zajęcia pozalekcyjne albo nawet już w przedszkolu na zajęcia płatne dodatkowo, to wydaje nam się, że świat się wali i wychowujemy półgłówka. Znam takie rodziny, gdzie dzieciaki wracają czasem do domu po 21.00 bo: angielski, capoieira (czy jak się to tam pisze), tenis, taniec irlandzki, balet i nie wiem co tam jeszcze. I oczywiście za wszystko trzeba płacić, a za chwilę jest stękanie: kasy mi brakuje.

A ja uważam że to wszystko wina tego GIENDERA!!
Jak już każe się dwuletnim dzieciom w przedszkolach masturbować,
to taki chłopiec skąd ma wiedzieć na starość że są lepsze i przyjemniejsze sposoby zamiast łonanizmu

krzyzak, ale wiadomo też nie od dzisiaj, że onanizm wzmacnia organizm.

Spojrzyj tylko na naszych posłów, od lat onanizują się głupotami w sejmie, i żyje im się całkiem nieźle.

A wracając do sedna sprawy to moim zdaniem główne powody to brak kasy, a przede wszystkim brak stabilizacji. Jak człowiek pracuje pół życia na 1/2 etatu, na śmieciówce ale na czarno to trudno się zdecydować i wziąć odpowiedzialność za wychowanie dziecka. Jak każdy wie koszty posiadania dziecka są ogromne. Dla przykładu mi się "trafiło" i jak młodszy poszedł do żłobka to starsza już poszła do szkoły. Żłobek kosztuje mnie około 450 zł miesięcznie, szkoła poza zakupem książek i całego ekwipunku miesięcznie kosztuje jakiś grosze. Ale mam na przykład znajomych, którzy już tak dobrze nie trafili i w tej chwili płacą za przedszkole i żłobek co miesiąc około 800 zł.
Kolejna sprawa to to co dzieję się w firmach. Jest przynajmniej kilka, w których za pójcie na zwolnienie można stracić punktu w ocenie jakiejś tam i na kolejną śmieciówkę się nie załapać. Ogólnie polityk prorodzinna i ochrona kobiet po urodzeniu dziecka to kompletna fikcja. Wszyscy o tym gadają a efektów kompletnie zero.

Aha i moje dzieci mają dzieciństwo. Trochę z lenistwa, trochę z powodu kasy. Młody jeszcze za mały ale córka chodzi tylko na jedne zajęcia dodatkowe i nie jest to dodatkowy język obcy (bo jest to moim zdaniem bez sensu w tym wieku).

A Niemcy, Francja, Szwajcaria, Szwecja, Norwegia, Wielka Brytania itp. mają współczynnik dzietności powyżej 2.1 ?

Wielka Brytania i Francja prawie go osiągają , ale to ze względu na dużą ilość urodzeń wśród imigrantów.

Przecie natura sama reguluje czy nas jest więcej czy mniej. Pokaż mi takiego co decyduje się na dziecko bo mu państwo da ulgę podatkową na dziecko, albo kredyt preferencyjny . Zbędna polemika i post bez sensu. Jak kogoś poruszyła ta informacja, że jest nas coraz mniej to do roboty