Napisałem przed chwilą bardzo ładny i długi post, ale mnie "wywaliło" i diabli wzięli całą robotę
W międzyczasie trochę mi przeszło, ale spróbuje odtworzyć to co napisałem, chociaż taka sytuacja z utratą postu jest mocno wkurzająca !
Aszastra - nie wiem, czy jestem "kochanym doktorem", dlatego staram się nie wypowiadać w takich postach, jak Twój, bo na końcu każdego argumentu będzie "pokaż lekarzu,,," albo coś w tym stylu...
Ale nie zdzierżyłem - nie wiem skąd wiesz, że szpitali w Polsce jest za dużo ? Biorąc pod uwagę wielomiesięczne kolejki do tzw. "procedur medycznych" (u nas np. na operację żylaków trzeba czekać 6 - 7 miesięcy), nie mogę się z Tobą zgodzić.
Szpitale są nierentowne ? Są - ale pamietajmy - szpitale to nie zakłady produkcyjne, fabryki, czy wytwórnie - nie zarabiają na siebie. Współczesna medycyna jest droga, nawet bardzo droga - często o tym zapominamy, bo to co daje NFZ jest niedoszacowane - "Zwykły" szew chirurgiczny, których podczas przeciętnego zabiegu zużywa się kilka, potrafi kosztować ponad 100 PLN. A znieczulenie, antybiotyki (te to potrafią kosztować), sterylizacja, diagnostyka ?
Rozumiem, że trzeba oszczędzać i być gospodarnym, ale chcąc uprawiać medycynę na poziomie przynajmniej europejskim (a takie są żądania), musimy się liczyć z dużymi kosztami. Nikt nic nie daje za darmo. A czy Ty chciałbyś, żeby na Twoim leczeniu czyniono oszczędności w imię zapewnienia rentowności szpitala ? Pewnie nie ... Ja przynajmniej bym nie chciał, żeby ktoś na mnie lub mojej rodzinie oszczędzał.
Jesteśmy przyzwyczajeni do bezpłatnej Ochrony Zdrowia, do tego że wszystko musimy mieć w najlepszym gatunku, za darmo i natychmiast. I pewnie tak powinno być, ale z "pustego i Salomon nie naleje", a ktoś już wspomniał tutaj o "krótkiej kołdrze".
Nawet największych potęg gospodarczych, z USA na czele, nie stać na całkowicie bezpłatną medycynę. Wprowadźmy prywatne Kasy Chorych, ubezpieczenia, sprywatyzujmy Ochronę Zdrowia. Mnie nie przeszkadzają kasy fiskalne...
Ale pamietajmy, że bez określenia tzw. "koszyka gwarantowanego" usług medycznych, czyli tego, na co stać przeciętnego obywatela po opłaceniu składki zdrowotnej, nie będzie reformy zdrowia - okaże się bowiem, że bez doubezpieczenia, pieniędzy ledwie wystarczy na "hotelowy" pobyt w szpitalu. Dlaczego ? A dlatego, że jest cała grupa osób niepłacących składek, nieubezpieczonych, rolników (nie płacą zdrowotnego), pijaczków bezdomnych i cała rzesza "na lewo" załatwionych rencistów (przyznaję, doktorzy mocno w tym maczali palce) oraz urzędników różnych szczebli - składka zdrowotna zanim dotrze do poradni, szpitala czy innej placówki, rozmywa się w niebycie...
Sprawę wynagrodzeń w Ochronie Zdrowia przemilczę, bo to bardzo drażliwy temat dla obu stron...
Nie wiem, co się działo/dzieje w szpitalu w Prabutach. Znam go tylko z zasłyszanych wiadomości, że ma niezły oddział chirurgii klatki piersiowej... Nic nie uzasadnia niegospodarności i bałaganiarstwa, ale też miejmy świadomość, że prowadzenie takiej placówki nie jest proste i przewidywalne jak w planujących zakładach pracy. Szpital najmniej traci, jak nie ma (paradoksalnie) pacjentów !
Wiedzmy też, że im dalej do szpitala ma chory, tym - często - maleją jego szanse na wyzdrowienie czy uratowanie. Nie jest więc wyjściem zrobienie jednego szpitala w województwie z gromadą lekarzy i pielęgniarek, tylko zapewnienie w miarę szybkiej pomocy przynajmniej na poziomie podstawowym.
Trzymam kciuki za Prabuty - choćby z zawodowej solidarności. Likwidacja jest prosta, odbudowanie i stworzenie czegoś nowego - często bardziej kosztowne niż spłacenie długów...
Aaaa tam, rozpisałem się bez sensu i wylałem (może niepotrzebnie) czarę swojej osobistej goryczy - ale - ponieważ Ochrona Zdrowia jest łatwym "chłopcem do bicia" (nie mówię, że czasami na to nie zasługuje), drażnią mnie wypowiedzi osób, które "wiedzą lepiej", "bo wszyscy lekarze biorą", nie dbają o chorych, dorabiają się na cudzym nieszczęściu i żądają nie wiadomo czego... (
nie jest to wycieczka do mojego przedmówcy, nie posługiwał się takimi argumentami)
Za to rozgadanie przepraszam i uroczyście przyrzekam, że już się na te tematy nie będę wypowiadał - jakbym jednak nie dotrzymał słowa, proszę "starszyznę" o celne kopnięcie mnie w w mięśnie pośladkowe większe.
Pozdrawiam - Wasz Medicus