Niezależne forum mieszkańców Kwidzyna i nie tylko :-)

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 61 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: Aktywacja Zawodowa przez Urząd Pracy w Kwidzynie
PostNapisane: 15 maja 2008, o 14:23 
Witam szanownych forumowiczów.
Chciałbym w tym temacie wyładować swoje emocje związane z niechęcią jaką żywię do Urzędu Pracy w Kwidzynie.
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności Ja i Mój Ojciec pracujemy. Mój Ojciec ma firmę usługową a ja pracuje w jedym z większych zakładów w tym mieście. Moja Matka jednak zdecydowała się poświęcić swoje życie na wychowanie mnie i mojej siostry przez co jest niezatrudniona już od dłuższego czasu. Jest zarejestrowana w wyżej wymienionym urzędzie tylko by posiadać ubezpieczenie zdrowotne. Nigdy żadnego zasiłku nie pobierała i nie zamierza. W rodzinie sie nie przelewa, ale starcza do pierwszego.
Oto co zaproponowała mojej 50letniej Matce przemiła pani urzędniczka:
Pierwsza propozycja:
-Dlaczego Pani Mąż nie zatrudni pani w swojej firmie ?
(Czyt. Płaci za nas ZUS + Ubezpieczenie Zdrowotne)
-Druga propozycja:
Niech Pani idzie na taśmę pracować.
(Mama ma 50 lat, nadciśnienie i kłopoty z sercem.)

Zaznaczam, że Mama starała się wielokrotnie o podniesienie swoich kwalifikacji - kilkukrotnie zapisywała się na kursy organizowane przez UP - zawsze bez odzewu.
Nawet po namowach jednego z Urzędników z finansów prywatnych podjeła się płatnego kursu (organizowanego za pośrednictwem UP). Koszt 350 zł. Dodam, że na gwarancjach ustnych się tylko skończyło. Business plan na rozpoczęcie swojej działalności też został odrzucony.

O fragment powyższy nie mam żadnych uprzedzeń - poprostu stało się tak. Niech tylko nikt nie śmie twierdzić, że bezrobotny w tym przypadku był pasywny i reprezentował postawę roszczeniową

W języku urzędowym to się nazywa Aktywacja Zawodowa osób długotrwale bezrobotnych.
Ja to nazywam UDERZENIEM W POLICZEK CZŁONKA MOJEJ RODZINY. Jednym zdaniem poczułem się obrażony i bardzo bardzo zdenerwowany.

Pytanie moje: Jakie są kwalifikacje osób pracujących w UP? Za co biorą pieniądze z naszych podatków? Na jakie cele przeznaczane są fundusze UE pompowane w tą przechowalnię nieudaczników? Jakie są efekty ich pracy ? Poprosze o bilans kosztów i wydatków. Płacę podatki więc wymagam.


Góra
  
 
 Tytuł: Re: Aktywacja Zawodowa przez Urząd Pracy w Kwidzynie
PostNapisane: 15 maja 2008, o 15:21 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 18 października 2007, o 02:39
Posty: 497
Lokalizacja: Ryjewo
Płeć: Mężczyzna
Na początek:
canario napisał(a):
Poprosze o bilans kosztów i wydatków. Płacę podatki więc wymagam.

Odrobina dobrej woli i coś byś tam znalazł :)
http://www.bip.pupkwidzyn.pl/?cid=96

Jeśli to byłoby za mało, to zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej możesz otrzymać bardziej szczegółowe informacje.
Ale nie poprzez Forum :) Trzeba naskrobać pisemko albo pofatygować się osobiście.

Resztę dopiszę w wolnej chwili, o ile będzie trzeba.

Acha - nie 'aktywacja' a 'aktywizacja'.

_________________
Republika marzeń...


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 15 maja 2008, o 18:38 
Ja czuje się spoliczkowany gdy przychodzę do Pup-u i bardzo miła Pani kolejny raz mówi, że nie ma dla mnie pracy.A gdy już jest oferta i składam CV, to okazuje się, że na jedno stanowisko było wielu kilkunastu kandydatów badz(co raz się zdarzyło) dzwoni do mnie "szef" i mówi, że już wybrał jedną osobę,która została "polecona" przez kierownika(powiązania rodzinne).Powoli dostanie pracy równa się z dostaniem na renomowaną Uczelnię.Nie wiem czy jestem tak zle wykształcony(średnie wykształcenie,matura,zawód technika handlowca).Teraz studiuję zaocznie inżynierię na 1-szym roku.Szkoda, że potencjalni pracodawcy nie patrzą na to,że ktoś jest ambitny,studiuje i chce coś w życiu osiągnąć.Będąc w takiej sytuacji rozumiem ludzi wyjeżdżających "za chlebem".Także Canario witaj w gronie spoliczkowanych :sad: .Ogólnie bez sensu :sad:


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 15 maja 2008, o 18:55 
Cytuj:
nie 'aktywacja' a 'aktywizacja'
Wspaniałe słowo - różnica w moim mniemaniu jest taka jak pomiędzy "chciałem zrobić" a "zrobiłem.

Wyprowadź mnie z błędu, jeżeli nie dostrzegam tej "ukrytej głębi" pracy urzędniczej. Zastanawia mnie tylko jakie cele są stawiane przed takimi osobami przez ich managerów. Im mniej osób się zarejestruje tym większą premię dostaniesz? W statystykach osoba, która znalazła zatrudnienie wygląda tak samo jak osoba, której zbrzydło co miesięczne "odchaczanie" się w UP.

Jak na osobę o raczej liberalnych poglądach na rynek może to zabrzmieć dość lewicowo, ale uważam, że nie tak powinno wyglądać realizowanie programu 50+
Proponowanie podjęcia ciężkiej fizycznej pracy osobie w wieku przedemerytalnym i konkurowania na równych warunkach z osobami o 25 lat młodszymi jest haniebne.
Organizowanie kursów, które nie startują ze względu "na brak zainteresowanych" też nie jest powodem do dumy.

W firmie prywatnej trudniącej się zarządzaniem potencjałem ludzkim inaczej do sprawy się podchodzi. Nawet w tak "niesławnych" firmach jak Addeco czy Manpower lepiej ludzie wywiązują się z "misji". Nie dość, że osoby, które zgłaszają się do nich znajdują pracę to jeszcze podmioty te generują dochód. O takich "udogodnieniach" jak kursy dla pracowników czy organizowanie dowozu do pracy nie wspomnę.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 15 maja 2008, o 19:17 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 31 sierpnia 2006, o 20:04
Posty: 987
Lokalizacja: Kwidzyn
Płeć: Kobieta
Manpower ostatnio proponuje pracę w BM za 800 zł i umowa co miesiąc.
A co do urzędników to ostatnio jedna Pani zapytała znajomego jak to jest że nie pracuje a żyje , głównie interesowało ją z czego żyje. Nic dodać nic ująć

_________________
umaluj usta bo nigdy nic nie wiadomo...


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 15 maja 2008, o 19:45 
Nie będę oceniał polityki firmy prywatnej. Jej istnienie mnie nie kosztuje. Oni podlegają zasadom gry rynkowej. UP takim zasadom nie podlega i bardzo dużo kosztuje każdego z nas. Nie mówię, że UP nie jest potrzebny, ale jestem przeciwny działaniu w stylu "sztuka dla sztuki".


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 15 maja 2008, o 20:14 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 18 października 2007, o 02:39
Posty: 497
Lokalizacja: Ryjewo
Płeć: Mężczyzna
Pewnie zacznie się zaraz ogólne wylewanie żali, więc na wszelki wypadek szczegółowiej odpiszę kolegom Canario i DarekK.

[No i się spóźniłem...]

canario napisał(a):
Oto co zaproponowała mojej 50letniej Matce przemiła pani urzędniczka:
Jeśli 'przemiła' to miała być ironia, to źle podchodzisz.
Bo nie tak się powinno to załatwiać - Darek kiedyś o tym pisał.
I, z ręką na sercu - bo kiedyś faktycznie było mniej ciekawie - ostatnio sporo zmieniło się w tym względzie na lepsze.

canario napisał(a):
Pierwsza propozycja:
-Dlaczego Pani Mąż nie zatrudni pani w swojej firmie ?
(Czyt. Płaci za nas ZUS + Ubezpieczenie Zdrowotne)
Bzdura.
Mam nadzieję, że Twój Ojciec lepiej orientuje się w przepisach, niż Ty.
Primo - tzw. ZUS, czyli składki na ubezpieczenie społeczne, są odprowadzane wyłącznie od wypłacanych świadczeń. Jeśli Twoja Matka takowych nie pobiera, to nie są za nią odprowadzane składki na ubezpieczenie społeczne.
Secundo. Przy ubezpieczeniu zdrowotnym jest jeszcze lepiej, bo teraz każdy z urzędników (ba! każdy z nas na Forum!) mógłby zapytać: a z jakiej biby racji mam ze swoich podatków opłacać składkę zdrowotną Twojej Matki, jeśli wcale tego nie powinienem robić?!
Dlaczego? Dlatego, że członek rodziny osoby ubezpieczonej z innego tytułu (domniemywam, że Twój Ojciec jest ubezpieczony z tytułu prowadzonej działalności gospodarczej) może zostać zgłoszony do ubezpieczenia zdrowotnego właśnie jako członek rodziny. Ubezpieczający nie ponosi z tego tytułu absolutnie żadnych dodatkowych kosztów, poza koniecznością złożenia w ZUS formularza ZCNA.
Gdyby tak się stało, to Twoja Matka mogłaby z powodzeniem zrezygnować ze statusu osoby bezrobotnej, a zarejestrować się jako osoba poszukująca pracy.
I wówczas przychodziłaby do urzędu nie na wyznaczone pod sankcją skreślenia w razie niestawienia się wizyty, a wtedy, gdy miałaby na to ochotę.

canario napisał(a):
-Druga propozycja:
Niech Pani idzie na taśmę pracować.
(Mama ma 50 lat, nadciśnienie i kłopoty z sercem.)
Jest w ustawie pojęcie 'odpowiedniej pracy'. Oznacza ono między innymi (więcej szczegółów w ustawie) pracę, do wykonywania której bezrobotny ma kwalifikacje i nie ma przeciwwskazań lekarskich.
Jeśli Twoja Matka spełnia te warunki, to dlaczego nie można jej zaproponować takiej pracy?
Jeśli - jak piszesz - ma kłopoty zdrowotne, to czy dostarczyła odpowiednie dokumenty od lekarza?
Jeśli nie (a własnoręcznym podpisem stwierdziła na karcie rejestracyjnej, że również o zmianach stanu zdrowia będzie informować), to dlaczego się dziwisz?
A nawet jeśli tak, to nie pani zza biurka ocenia ostatecznie przydatność człowieka do pracy - zajmuje się tym Medycyna Pracy (przynajmniej ja to znam pod taką nazwą). Bo jak sam zapewne doskonale wiesz 'na taśmie' można owszem, bardzo ciężko fizycznie pracować, ale można też mieć pracę względnie lekką.
Wiek emerytalny dla kobiet to 60 lat. Odsyłam na Wiejską - niedawno przebąkiwano o podniesieniu do 65 lat.
Poza tym, poczytaj co mówi ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Urząd pracy jest między innymi od tego, aby oferować ludziom pracę na stanowiskach, o których uzyskuje informacje z lokalnego rynku pracy. Nic więcej i nic mniej - bo takie są ramy ustawy.
Krzywisz się, że urzędnicy wykonują obowiązki nałożone przepisami prawa? Dziwne...

canario napisał(a):
Zaznaczam, że Mama starała się wielokrotnie o podniesienie swoich kwalifikacji - kilkukrotnie zapisywała się na kursy organizowane przez UP - zawsze bez odzewu.
Te kursy i szkolenia to faktycznie dość frapująca sprawa. Ja osobiście nie mogę się w tym połapać i zrozumieć jak to właściwie działa...

canario napisał(a):
Nawet po namowach jednego z Urzędników z finansów prywatnych podjeła się płatnego kursu (organizowanego za pośrednictwem UP). Koszt 350 zł. Dodam, że na gwarancjach ustnych się tylko skończyło. Business plan na rozpoczęcie swojej działalności też został odrzucony.
Urząd nie pośredniczy w organizacji płatnych przez uczestników szkoleń i kursów!
Co najwyżej w ramach współpracy z instytucjami szkolącymi może informować osoby zainteresowane o takowych. Ale cała reszta rozgrywa się już bezpośrednio i wyłącznie pomiędzy zainteresowanym a instytucją.

canario napisał(a):
W języku urzędowym to się nazywa Aktywacja Zawodowa osób długotrwale bezrobotnych.
Ja to nazywam UDERZENIEM W POLICZEK CZŁONKA MOJEJ RODZINY. Jednym zdaniem poczułem się obrażony i bardzo bardzo zdenerwowany.
Przy okazji, nie znając nawet obowiązujących regulacji prawnych, obraziłeś wielu wartościowych ludzi, z których spora część pracuje za najniższą stawkę.

canario napisał(a):
Pytanie moje: Jakie są kwalifikacje osób pracujących w UP?
O kwalifikacjach mówi odpowiednia ustawa czy rozporządzenie. Nie znam się na sprawach kadrowych, więc jej nie przywołam - w każdym bądź razie o to też można zapytać w ramach informacji publicznej. Albo samemu poszukać.
Nie podejrzewasz chyba nikogo, że zatrudnia ludzi łamiąc przepisy prawa?

canario napisał(a):
Za co biorą pieniądze z naszych podatków?
Było wyżej, ale powtórzę. Za wykonanie przepisów określonych w ustawie i innych aktach prawnych.
Może ta ustawa i akty są głupie i złe, ale to nie urzędnicy za biurkami je sobie wymyślają.
Jakby co, to proszę pretensje kierować na Wiejską. Mamy od 20 niemal lat demokrację, a ludzie ciągle mają pretensje o przepisy, które wymyślają ich wybrańcy...
Nie zastanawiałeś się nigdy nad tym?

canario napisał(a):
Na jakie cele przeznaczane są fundusze UE pompowane w tą przechowalnię nieudaczników?
Hmmm... Albo strzeliłeś sobie w kolano, albo w ferworze skopałeś konstrukcję zdania.
Fundusze europejskie na poziomie urzędu są w całości pompowane w bezrobotnych (znaczy... tych nieudaczników???). Żaden pracownik nie ma z tego ani jednej złotówki. Mało - do każdej wydanej złotówki urząd dopłaca ze środków własnych (z Funduszu Pracy) przynajmniej kilka, jeśli nie kilkanaście groszy, jako wkład własny.
To, co do urzędu trafia 'dla urzędu', to również nie są pieniążki dla pracowników, a środki na inwestycje (najczęściej w postaci dostaw różnego rodzaju sprzętu, a nie gotówką) lub funkcjonowanie (materiały biurowe i eksploatacyjne itp.).

canario napisał(a):
Jakie są efekty ich pracy ?
To było w sprawozdaniach, do których był link wyżej.


DarekK napisał(a):
gdy przychodzę do Pup-u i bardzo miła Pani kolejny raz mówi, że nie ma dla mnie pracy.
Od prawie dwóch lat urząd ma trudności z realizacją składanych przez pracodawców ofert.
Na korytarzach i na stronie w necie są ciągle prezentowane oferty pracy.
Nie są to może oferty zapierające dech w piersiach, bo umówmy się, że do urzędu pracy oferty trafiają w ostateczności, gdy pracodawca szuka ludzi do prac prostych lub nie może znaleźć ich samodzielnie na proponowanych przez siebie warunkach.
Ale będąc w potrzebie i mając do wyboru nie pracować i nie mieć nic, a pracować i mieć chociaż na początek na chleb i dach nad głową, to co wybierzesz?

DarekK napisał(a):
A gdy już jest oferta i składam CV, to okazuje się, że na jedno stanowisko było wielu kilkunastu kandydatów
A pretensje w związku z tym masz do...???

DarekK napisał(a):
badz(co raz się zdarzyło) dzwoni do mnie "szef" i mówi, że już wybrał jedną osobę,która została "polecona" przez kierownika(powiązania rodzinne).
Jeśli tak było, to to jest patologia. Należy z nią walczyć. Jeśli masz dowody i chęć - walcz! Powinno być łatwo.

DarekK napisał(a):
Powoli dostanie pracy równa się z dostaniem na renomowaną Uczelnię.
Dostanie DOBREJ pracy się temu równa. Zbliżamy się do Zachodu, czy tego chcesz, czy nie. Co prawda ciągle jeszcze najbliżej nam do Dzikiego Zachodu...
Zresztą, nie pamiętasz bezrobocia z lat 90-tych... To dopiero była jazda.

DarekK napisał(a):
Nie wiem czy jestem tak zle wykształcony(średnie wykształcenie,matura,zawód technika handlowca).
Teraz studiuję zaocznie inżynierię na 1-szym roku.
Nie jesteś źle wykształcony.
Może tutejszy rynek jest nasycony handlowcami? Może pracodawcy liczą na osoby z doświadczeniem zawodowym? Może... Może...
Może wreszcie na początek masz zbyt wysokie wymagania?

DarekK napisał(a):
Szkoda, że potencjalni pracodawcy nie patrzą na to,że ktoś jest ambitny,studiuje i chce coś w życiu osiągnąć.
Rzeczywiście, szkoda.
A wszystko to oczywiście wina urzędu i urzędników, że pracodawcy patrzą nie na to, że ktoś jest ambitny, studiuje i chce coś w życiu osiągnąć.
Zastanowiłeś się może kiedyś, że to nie urząd tworzy miejsca pracy, a pracodawcy funkcjonujący na terenie powiatu? Urząd pracy w najlepszym przypadku tylko pośredniczy we wzajemnych kontaktach bezrobotnych z pracodawcami, ewentualnie pomaga (ale tylko pomaga!) pracodawcom przez refundacje, pożyczki i podobne działania.
Przecież dyrektor urzędu nie mówi: 'ja wam kolego prezesie podeślę 20 ludzi, a wy ich zatrudnicie. A wam kolego naczelniku podeślę 30, na pewno coś się dla nich znajdzie. A kolega szewc dostanie tylko jednego, ma mały zakład - to ten jeden mu wystarczy.'

DarekK napisał(a):
Ogólnie bez sensu :sad:
Z chęcią bym przyklasnął temu stwierdzeniu, ale obawiam się, że zostałoby odebrane zbyt osobiście :)


canario napisał(a):
Wspaniałe słowo - różnica w moim mniemaniu jest taka jak pomiędzy "chciałem zrobić" a "zrobiłem.

Jasne.
A gdybym nie sprostował, a Ty sam byś na to wpadł, to miałbyś w ręku doskonały argument na to, że nie wiem nawet o czym piszę.

canario napisał(a):
Wyprowadź mnie z błędu, jeżeli nie dostrzegam tej "ukrytej głębi" pracy urzędniczej. Zastanawia mnie tylko jakie cele są stawiane przed takimi osobami przez ich managerów. Im mniej osób się zarejestruje tym większą premię dostaniesz?
O czym Ty w ogóle mówisz? Jakie cele, jacy managerowie? W urzędzie?!
Jeszcze długo długo musi ta nasza biurokracja ewoluować, aby posługiwać się tymi słowami.
Praca w urzędzie to do niedawna mechaniczne i rutynowe przekładanie papierków, bo przy tej ilości bezrobotnych i przy tej ilości pracowników nic więcej nie było możliwe.
Dopiero od niedawna to się zaczęło zmieniać - z ludźmi trzeba teraz pracować, poświęcać im więcej czasu. Ludzi nie ubyło, personelu nie przybyło. Jak to robić? Na razie się uczymy.
Dlaczego dopiero teraz? Po raz kolejny odsyłam na Wiejską.

canario napisał(a):
W statystykach osoba, która znalazła zatrudnienie wygląda tak samo jak osoba, której zbrzydło co miesięczne "odchaczanie" się w UP.
Po pierwsze - w dawnych złych czasach statystyka rzeczywiście była jednym z wyznaczników (ale nie jedynym i nawet nie najważniejszym) skuteczności. Na szczęście już tak nie jest, bo rynek pracy zmienił się diametralnie.
Po drugie - przecież odhaczanie się nie jest przymusowe. Nie jest przymusowa rejestracja. Nawet rejestracja na potrzeby ubezpieczenia zdrowotnego, co na przykładzie Twojej Matki wyłożyłem wyżej.

canario napisał(a):
Jak na osobę o raczej liberalnych poglądach na rynek może to zabrzmieć dość lewicowo, ale uważam, że nie tak powinno wyglądać realizowanie programu 50+
A jak?
Osobiście chętnie się zapoznam z Twoim pomysłem. Serio.

canario napisał(a):
Proponowanie podjęcia ciężkiej fizycznej pracy osobie w wieku przedemerytalnym i konkurowania na równych warunkach z osobami o 25 lat młodszymi jest haniebne.
Jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało - osoby w wieku przedemerytalnym nie są osobami w wieku emerytalnym, więc jeśli chcą, to mogą pracować i mogą być kierowane do pracy, jeśli świadomie wzięły na siebie obowiązki wynikające z faktu pozostawania zarejestrowaną osobą bezrobotną.
O żadnej konkurencji z młodszymi o połowę nie ma mowy, bo jeśli było konkrektne skierowanie, to na konkretne stanowisko. Albo by się sprawdziła, albo nie. Jeśli nie, to w najgorszym przypadku można się ponownie zarejestrować. Prawda?
Najzdrowsza sytuacja na rynku pracy, jaka może być.

canario napisał(a):
Organizowanie kursów, które nie startują ze względu "na brak zainteresowanych" też nie jest powodem do dumy.

Całkowicie przyznaję Ci rację.
Jak wspominałem poprzednio - nie wiem do końca o co tu chodzi.

canario napisał(a):
W firmie prywatnej trudniącej się zarządzaniem potencjałem ludzkim inaczej do sprawy się podchodzi. Nawet w tak "niesławnych" firmach jak Addeco czy Manpower lepiej ludzie wywiązują się z "misji". Nie dość, że osoby, które zgłaszają się do nich znajdują pracę to jeszcze podmioty te generują dochód.

Ale rozumiesz, że Urząd NIE TWORZY żadnych miejsc pracy???
Bo nie ma potemu żadnych narzędzi!
To pracodawcy tworzą miejsca pracy, mogąc ewentualnie korzystać z pomocy urzędu.
Jeśli pracodawca nic nie stworzy, to dlaczego kierujesz pretensje do urzędu a nie do pracodawcy?
A nawet jak stworzy, i chce zatrudnić ludzi za pośrednictwem urzędu, to też masz pretensje, że urząd ich tam kieruje. Jakieś rozdwojenie...?

canario napisał(a):
O takich "udogodnieniach" jak kursy dla pracowników czy organizowanie dowozu do pracy nie wspomnę.

Oczywiście czytałeś ustawę?
Wiesz, że można refundować koszty przejazdu do pracy, koszt zatrudnienia opiekunki do dziecka, i jeszcze parę innych rzeczy?

megi napisał(a):
A co do urzędników to ostatnio jedna Pani zapytała znajomego jak to jest że nie pracuje a żyje , głównie interesowało ją z czego żyje. Nic dodać nic ująć
Może spójrz na to z tej strony: każdy podczas wizyty stwierdza pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie nieprawdziwych oświadczęń fakt osiągnięcia lub nie osiągnięcia dochodów.
Toczyło się kilka spraw w tym temacie.
Może niech sobie Twój znajomy pracuje, ale np. nie przychodzi do urzędu w ubraniach roboczych? (To nieco przejaskrawiony, ale z życia wzięty przykład).
Może też, jeśli się zastanowisz, to dojdziesz do wniosku, że ten Twój znajomy (zakładając, że pracuje "na czarno") okrada tę panią, Ciebie, mnie, a nawet... siebie.

canario napisał(a):
UP takim zasadom nie podlega i bardzo dużo kosztuje każdego z nas.
I nas.

canario napisał(a):
Nie mówię, że UP nie jest potrzebny, ale jestem przeciwny działaniu w stylu "sztuka dla sztuki".
Nikt nie jest doskonały, ale nazywanie czyjejś pracy sztuką dla sztuki, gdy nie ma się o tej pracy zielonego pojęcia, to lekka przesada.

_________________
Republika marzeń...


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 15 maja 2008, o 23:34 
Offline
Zbanowany
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 17 kwietnia 2007, o 18:03
Posty: 1425
Lokalizacja: Niedaleko. ;)
Płeć: Mężczyzna
prawdę mówiąc z zainteresowaniem przeczytałem powyższy post bo autor jasno i dokładnie (mimo dość skromnego rozmiaru i charakteru postu) wyjaśnił dlaczego i jak ten urząd funkcjonuje. Mimo, iż także zastanawiam się nad celowością istnienia takiego urzędu to zgadzam się z przedmowcą w prawie każdym zdaniu. Szczególnie jeśli odsyła na Wiejską i przypomina o systemie tworzenia praw panującym u nas już ładnych kilka lat.


Pozdrawiam.

_________________
I may be dumb, but I'm not stupid.
1st Hole in One - 07/03/10 Athgoe 8 par3 index 14!!!!


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 15 maja 2008, o 23:45 
Spokojnie. Przyznaję, że lekko uniosłem się, ale dziękuję, że wyprowadziłeś mnie z błędu. Ja też w opinii osób, które nie znają się na mojej pracy "tylko" klikam w tą myszkę i piję kawę.
A teraz do szczegółów:

Cytuj:
Jeśli 'przemiła' to miała być ironia
- nie była to ironia. Kultura osób obługujących petentów (wolę używać słówa klientów) jest w większości nienaganna. Pytam się o przygotowanie teoretyczne. Osoby w UP powinny mieć choć podstawowe wykształcenie w dziedzinie zarządzania zasobami ludzkimi.

Kod:
Mam nadzieję, że Twój Ojciec lepiej orientuje się w przepisach, niż Ty.
Też mam taką nadzieję. Ja w przepisach Polskiego Prawa się gubię (na emigracji troszkę mnie rozpieścili w tej dziedzinie). Wiem jednak jedno, że jeżeli człowieka zatrudniasz to musisz płacić mu pensję minimalną + świadczenia emerytalne + składkę zdrowotną. O ile kwestia płacenia "pensji" może być traktowana wewnątrz rodziny "umownie", to już świadczenia emerytalne i składka zdrowotna to jest konkretna suma, która trzeba odjąć od wspólnego budżetu rodzinnego.


Kod:
Ubezpieczający nie ponosi z tego tytułu absolutnie żadnych dodatkowych kosztów, poza koniecznością złożenia w ZUS formularza ZCNA.
Ciekawe... możesz rozwinąć ten wątek. Jakoś nie często o tym słychać. Jeżeli sprawa jest pewna to bardzo chętnie zainteresuję się tym tematem.

Cytuj:
Krzywisz się, że urzędnicy wykonują obowiązki nałożone przepisami prawa?
Wybacz, nie twierdzę, że ktoś nie wykonuje swoich obowiązków. Nie stosuj jednak linii obrony znany z Norymbergii. "Ja tylko wykonuje swoje polecania"

Cytuj:
Urząd nie pośredniczy w organizacji płatnych przez uczestników szkoleń i kursów!
Co najwyżej w ramach współpracy z instytucjami szkolącymi może informować osoby zainteresowane o takowych. Ale cała reszta rozgrywa się już bezpośrednio i wyłącznie pomiędzy zainteresowanym a instytucją.

Tak... a ja śmiem twierdzić, że sprawa kursów płatnych organizowanych przez "firmy satelity" jest traktowana w UP podobnie jak temat "dobrowolnych podręczników szkolnych" czy "preferowanych leków". Nie będę drążyć tego wątku. Powiem tylko, że sytuacja była dość dosłowna i nie tylko moja Mama dała się nabrać...

Cytuj:
Przy okazji, nie znając nawet obowiązujących regulacji prawnych, obraziłeś wielu wartościowych ludzi, z których spora część pracuje za najniższą stawkę.
W jaki sposób? Przytaczając prywatny przypadek z mojej rodziny osoby, która poświęciła około 30 lat na wychowanie dwójki dzieci, które teraz są w wieku produkcyjnym i płacą podatki?


Cytuj:
To, co do urzędu trafia 'dla urzędu', to również nie są pieniążki dla pracowników, a środki na inwestycje (najczęściej w postaci dostaw różnego rodzaju sprzętu, a nie gotówką) lub funkcjonowanie (materiały biurowe i eksploatacyjne itp.).


Jestem na tyle bezczelny, że śmiem twierdzić, iż dotacje z UE nie są wykorzystane w właściwy sposób - Owszem - pewnie na materiały biurowe i eksploatacyjne urzędników narzekać nie mogę. Widziałem nowe komputery na każdym z biurek osób obsługujących petentów. Każdy pewnie ma zainstalowany komplet oprogramowania biurowego oraz najpopularniejszy system operacyjny, które też kosztują nie mało z tego co się orientuję.
Bardzo się cieszę, że następuje "komputeryzacja" urzędów. Tylko mam takie małe pytanie: Dlaczego formularz wypełniany jest nadal klasycznie i trwa to 40 minut?
Cytuj:
O czym Ty w ogóle mówisz? Jakie cele, jacy managerowie? W urzędzie?!
Manager, jak pewnie wiesz to w naszym języku kierownik, czyli osoba, która ZARZĄDZA. Taka osoba ustala cele oraz strategie. W instytucjach prywatych takim celem może być wygenerowanie jakiegoś zysku. W instytucjach publicznych celem może być - przykładowo - Każdego miesiąca 100 osób zarejestrowanych w UP znajduje zatrudnienie na minimum 3 miesiące. W celu osiągnięcia tego celu określa się plan działania / strategię. Np - W danym okresie jest zapotrzebowanie na ślusarzy w mieście X. Zakładając, że co 3cia osoba AKTYWIZOWANA faktycznie pozwala się AKTYWOWAĆ, trzeba przeszkolić minimum 300 osób. Oczywiście równanie jest bardzo uproszczone i czysto fikcyjne. Wymagane dane statystyczne posiadacie (prognozy długoterminowe i krótkoterminowe zapotrzebowania, ilość zarejestrowanych, itp) Ja jednak nie będę uczyć kierownictwa UP jak mają wykonywać swoją pracę. Podpowiem tylko, że tego uczą na pierwszym roku zarządzania na dowolnej szkole wyższej.

Cytuj:
Ale rozumiesz, że Urząd NIE TWORZY żadnych miejsc pracy???
Ja to bardzo dobrze rozumiem. Nie jest to jednak mój zarzut. W moim mniemaniu powinien spełniać AKTYWOWAĆ a nie AKTYWIZOWAĆ długotrwale bezrobotnych. Teoria i założenia są piękne - Szolenia, zbieranie ofert pracy i doradzctwo. Teoria jest wyśmienita, gorzej z praktyką. Do irlandziego FAS'u PUP baaardzo daleko. Ja po 6 latach bojów z urzędami (między innymi PUP) nauczyłem się jednego -
A) Prawo można różnie interpretować (zasada: punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia)
B) Urzędy należy omijać, omijać i jeszcze raz omijać (W pewnym momencie nawet zdecydowałem się wyjechać z kraju... tak mocno działały mi na nerwy)

Cytuj:
A gdybym nie sprostował, a Ty sam byś na to wpadł, to miałbyś w ręku doskonały argument na to, że nie wiem nawet o czym piszę.
Bardzo cieszę się, że mnie sprostowałeś. Ja potrafię przyznać się do błędu i nie traktuję tego jako przytyk osobisty i zamach na moją godność. Każdy ma prawo do błędu. Problem tylko leży w tym czy ten błąd ignorujemy czy chcemy go naprawić i nie dopuścić do powtórki.
Cytuj:
Dlaczego dopiero teraz? Po raz kolejny odsyłam na Wiejską.

Błędny sposób myślenia. Gdybym ja tak miał myśleć to każdą osobę zgłaszającą mi problem z komputerem musiałbym odesłać albo do Microsoftu, albo do Zarządu Korporacji w USA. Innymi słowy, jak to się mówi w naszym slangu - "Na drzewo". Tylko, że przecież nie o to w tym wszystkim chodzi....

Cytuj:
Dopiero od niedawna to się zaczęło zmieniać - z ludźmi trzeba teraz pracować, poświęcać im więcej czasu. Ludzi nie ubyło, personelu nie przybyło. Jak to robić? Na razie się uczymy.
Zwracam honor i jeszcze raz przepraszam, za wyładowywanie swoich frustracji na biednych szaraczkach za biurkiem. Sam jestem też takim szaraczkiem tylko, że za innym biurkiem i też klienci wyładowują na mnie swoją frustrację.
I tym optymistycznym akcentem zakańczam mój długaśny post i życzę dobrej nocy i ludzkiej interpretacji przepisów prawnych. Wszyscy jedziemy na jednym wózku.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 16 maja 2008, o 03:44 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 18 października 2007, o 02:39
Posty: 497
Lokalizacja: Ryjewo
Płeć: Mężczyzna
Mam jutro wolne, spać mi się nie chce, bo dłuższą chwilkę sobie podrzemałem, więc też jeszcze sobie popiszę :)

canario napisał(a):
petentów (wolę używać słówa klientów)
Teraz powinno się mówić: beneficjentów :) Ale też wolę klienta od beneficjenta.

canario napisał(a):
Pytam się o przygotowanie teoretyczne. Osoby w UP powinny mieć choć podstawowe wykształcenie w dziedzinie zarządzania zasobami ludzkimi.
A skąd wiesz, że nie mają? Wszystkie nowozatrudniane osoby muszą mieć takie przygotowanie, sporo wcześniej zatrudnionych uzupełniło bądź uzupełnia wykształcenie. Części rzeczywiście takiego przygotowania teoretycznego brak, a to z uwagi na "osłonowe" przepisy dotyczące zatrudnienia. Jednak zdecydowana większość osób z tej ostatniej grupy na plus może zapisać sobie ogromne doświadczenie – sam jestem przykładem takiego osobnika (co prawda bezpośrednio z klientami do czynienia mam rzadko).

canario napisał(a):
Wiem jednak jedno, że jeżeli człowieka zatrudniasz to musisz płacić mu pensję minimalną + świadczenia emerytalne + składkę zdrowotną. O ile kwestia płacenia "pensji" może być traktowana wewnątrz rodziny "umownie", to już świadczenia emerytalne i składka zdrowotna to jest konkretna suma, która trzeba odjąć od wspólnego budżetu rodzinnego.
Abstrahując od tego, czy zatrudnienie następuje w rodzinie czy nie w rodzinie, to od składek społecznych, zdrowotnych i podatku uciec się nie da. Społeczne i zdrowotne grają na korzyść zatrudnionego – dzięki nim ma zapewnioną (teoretycznie) emeryturę i świadczenia służby zdrowia, podatek gra (również teoretycznie) na korzyść nas wszystkich. Więc nawet zatrudnienie w rodzinnej firmie członka rodziny powinno być opłacalne dla wszystkich, o ile jego praca przynosi wymierne, przeliczalne na pieniążki, korzyści.
To oczywiste, że wszelkiego rodzaju obciążenia dla prywatnych przedsiębiorców są w Polsce ogromne. Mnie zawsze ciekawiło to, że od 1989 r. u władzy były już chyba wszystkie opcje polityczne. Czy którykolwiek rząd uczynił cokolwiek, aby te obciążenia zmniejszyć? Dlaczego tak się dzieje? Na rozum nie sposób tego rozebrać, niestety.

canario napisał(a):
Ciekawe... możesz rozwinąć ten wątek. Jakoś nie często o tym słychać. Jeżeli sprawa jest pewna to bardzo chętnie zainteresuję się tym tematem.
Jest pewna, stosowana w praktyce od dobrych kilku lat (2002? 2003?).
Działa to tak, jak opisałem w pierwszym poście. Osoba pracująca, podlegająca ubezpieczeniu zdrowotnemu, może zażądać, aby pracodawca zgłosił do ubezpieczenia również członków rodziny pracownika. W tym celu wypełnia i składa w ZUS odpowiedni formularz zgłoszeniowy (ZUS ZCNA). Od zgłoszonych w ten sposób członków rodziny nie są odprowadzane żadne dodatkowe składki.
Analogiczna sytuacja występuje także wówczas, ubezpieczony w ZUS jest prywatny przedsiębiorca prowadzący jednoosobową firmę – może zgłosić do ubezpieczenia zdrowotnego członków swojej rodziny.
Ba, Ty również mógłbyś zażądać, aby Twój pracodawca zgłosił Twoją Matkę do ubezpieczenia zdrowotnego, o ile pozostajesz z nią we wspólnym gospodarstwie domowym.

canario napisał(a):
Nie stosuj jednak linii obrony znany z Norymbergii. "Ja tylko wykonuje swoje polecania"
To jest cios poniżej pasa.
Jeżeli samowolnie przekroczę granice określone ustawą – złamię prawo. Jeśli samowolnie nie dopełnię jakichś obowiązków narzuconych ustawą – również złamię prawo. Za obie te czynności mogę ponieść konsekwencje zarówno karne, jak i dyscyplinarne.
Nieco inna sytuacja jest, jeśli otrzymuję polecenie przekroczenia lub ominięcia obowiązujących przepisów od swojego przełożonego. Jeśli bez mrugnięcia okiem je wykonuję, to jestem tak samo winny, jak on. Jeśli się z takim poleceniem nie zgadzam, to mogę sobie zażyczyć polecenia na piśmie. Wówczas odpowiedzialność, niezależnie od tego czy się do niego zastosuję, czy nie, nie spoczywa na mnie. Bardzo podobnie działa to w wojsku (w urzędzie jest i hierarchia, i stosunki zależności i podległości) i w tym sensie analogia jest może i trafiona, ale skala i wydźwięk jednak nie te.

canario napisał(a):
Tak... a ja śmiem twierdzić, że sprawa kursów płatnych organizowanych przez "firmy satelity" jest traktowana w UP podobnie jak temat "dobrowolnych podręczników szkolnych" czy "preferowanych leków". Nie będę drążyć tego wątku. Powiem tylko, że sytuacja była dość dosłowna i nie tylko moja Mama dała się nabrać...
Rzecz wydaje mi się mimo wszystko dość nieprawdopodobna...
Jedyne obowiązkowe szkolenie warunkujące otrzymanie pomocy z urzędu było (kiedyś, nie wiem jak jest teraz) wówczas, gdy jakaś osoba ubiegała się o środki na własną działalność gospodarczą. Ale i te szkolenia były finansowane przez urząd.
Bez większej ilości szczegółów nie da się powiedzieć nic sensownego.

canario napisał(a):
W jaki sposób? Przytaczając prywatny przypadek z mojej rodziny osoby, która poświęciła około 30 lat na wychowanie dwójki dzieci, które teraz są w wieku produkcyjnym i płacą podatki?
Nie, nie Twoim przykładem.
"Przechowalnią nieudaczników". Ja wcale nie twierdzę, że wszyscy są idealni i pracują z pasją i zaangażowaniem tak, że lepiej nie można.
Jednak nawet ja nie ośmieliłbym się kogokolwiek wartościować w ten sposób, mimo że zdecydowaną większość znam bardzo dobrze.

canario napisał(a):
Jestem na tyle bezczelny,
Spoko, w porównaniu do niektórych klientów to Ty jesteś jak baranek na zielonej łąccze wiosną :)

canario napisał(a):
że śmiem twierdzić, iż dotacje z UE nie są wykorzystane w właściwy sposób
Projekty, które sami tworzymy, podlegają ocenie i zatwierdzeniu przez szczebel województwa, które następnie nas kontroluje i rozlicza (przy okazji siebie również) na jeszcze wyższych szczeblach – mogą ostatecznie wylądować bodaj aż w jakiejś komisji europejskiej (ale dokładnie się na tym nie znam). Jeśli te projekty przechodzą pomyślnie przez te etapy, a na dodatek są zrealizowane, to nie ma podstaw, by twierdzić że są nieracjonalne.
Owszem, czasami są to projekty co najmniej dziwne i kontrowersyjne, ale coś tam jednak dają.

canario napisał(a):
Widziałem nowe komputery na każdym z biurek osób obsługujących petentów. Każdy pewnie ma zainstalowany komplet oprogramowania biurowego oraz najpopularniejszy system operacyjny, które też kosztują nie mało z tego co się orientuję.
No, to nie do końca jest tak jak przypuszczasz.
Systemy operacyjne są rzeczywiście te najpopularniejsze. A to dlatego, że w przeciwnym przypadku należałoby przeszkolić każdego pracownika w używaniu tych darmowych systemów. Koszty są porównywalne, a trzeba dodać jeszcze straty spowodowane czasem na taką operację przeznaczonym, potencjalnym 'zamotaniem' czy wreszcie kosztach adminitracyjnych w początkowej fazie wdrożenia.
Ale już oprogramowanie biurowe to... OpenOffice. Dlaczego? Khem... To Ci mogę na priv ewentualnie napisać :) Chyba jako jedyna instytucja w powiecie mamy takie rozwiązanie.
Pakiety spod znaku MS są w ilościach śladowych – 5 x Office Standard 97 (z zakupów centralnych ministerstwa z 1997 roku) oraz 2 x Office2003. Te ostatnie zakupione po prawdziwych wojnach z instytucjami nadrzędnymi, które wymagają wymiany danych w takim, a nie innym formacie.
Podstawowy program wspomagający działalność jest darmowo z ministerstwa (ale ministerstwo oczywiście za niego płaci producentowi).
Oprogramowanie narzędziowe – wiadomo, musi być, a nie zawsze jest tanie.
Za to nie ma zbędnych fajerwerków – żadnych Coreli, CADów, Photoshopów itp. Bo są one do niczego niepotrzebne.
Systemy sieciowe to Novell Netware (również z zakupów centralnych, z ogromną zniżką, bo to był zakup dla ponad 400 jednostek), oraz WinSerwer – tu ukłony dziękczynne za Płatnika w stronę ZUS i Prokomu. Przy okazji pełni on i inne funkcje, więc to że jest to WinSerwer nie ma w tym przypadku większego znaczenia, bo tak czy siak postawiony być musiał.

canario napisał(a):
Bardzo się cieszę, że następuje "komputeryzacja" urzędów. Tylko mam takie małe pytanie: Dlaczego formularz wypełniany jest nadal klasycznie i trwa to 40 minut?
Dlatego klasycznie (ręcznie), że wymóg posiadania dokumentacji na papierze nakłada rozporządzenie w sprawie szczegółowych zasad rejestracji i prowadzenia ewidencji (itd., dokładnie nie pamiętam, jest do sprawdzenia). Jeśli to zarządzenie zostanie zmienione, to pewnie i w urzędzie zmieni się sposób postępowania.
40 minut trwa to przeważnie wówczas, gdy trafi się osoba hmm... "niezbyt zdolna", "niezbyt chętna" do współpracy lub o bogatej przeszłości zawodowej. Wszystkie dostarczone dokumenty trzeba sprawdzić, bo w ślad za nimi idą w takiej czy innej formie pieniążki albo mają one bezpośredni wpływ na to, co z tą osobą będzie się dalej działo.

canario napisał(a):
Manager, jak pewnie wiesz to w naszym języku kierownik, czyli osoba, która ZARZĄDZA. Taka osoba ustala cele oraz strategie. W instytucjach prywatych takim celem może być wygenerowanie jakiegoś zysku. W instytucjach publicznych celem może być - przykładowo - Każdego miesiąca 100 osób zarejestrowanych w UP znajduje zatrudnienie na minimum 3 miesiące. W celu osiągnięcia tego celu określa się plan działania / strategię. Np - W danym okresie jest zapotrzebowanie na ślusarzy w mieście X. Zakładając, że co 3cia osoba AKTYWIZOWANA faktycznie pozwala się AKTYWOWAĆ, trzeba przeszkolić minimum 300 osób. Oczywiście równanie jest bardzo uproszczone i czysto fikcyjne. Wymagane dane statystyczne posiadacie (prognozy długoterminowe i krótkoterminowe zapotrzebowania, ilość zarejestrowanych, itp) Ja jednak nie będę uczyć kierownictwa UP jak mają wykonywać swoją pracę. Podpowiem tylko, że tego uczą na pierwszym roku zarządzania na dowolnej szkole wyższej.

Pozwolę sobie ten cytat zostawić w całości.
Bardzo ślicznie to wszystko opisałeś.
Tylko, że... Strategię dla urzędu określa... starosta. I owszem, wygląda to w ten sposób, że są założenia że ileś tam osób pójdzie do pracy, ileś się przeszkoli, jeszcze ileś przybędzie albo ubędzie w ten czy inny sposób.
Na początku roku dyrektor został zaproszony w celu zreferowania sytuacji na lokalnym rynku pracy. Dano mu na to... niecałe 5 minut. Na tej podstawie podejmowano strategiczne decyzje. Trzeba coś jeszcze dodawać?
Nikt ze strategów nie może pojąć takiej prostej prawdy, że zaplanować się tego po prostu nie da. Jak myślisz, z jakim wyprzedzeniem urząd dowiaduje się o planach otwarcia nowej linii produkcyjnej i szacowanymi niedoborami pracowników z tym związanych? Gdy pracodawca przyjdzie złożyć ofertę. Z jakim wyprzedzeniem dowiaduje się o upadku jakiegoś przedsiębiorstwa? Gdy pod drzwiami stoją ludzie ze świadectwami pracy w ręku.
O przemodelowaniu profilu szkolnictwa zawodowego w Kwidzynie słyszę już bodaj szósty rok. Od sześciu lat po ukończeniu szkoły rejestrują się absolwenci szkół o takich samych kierunkach wykształcenia. Te sprawy leżą w gestii starostwa. Więc?
Założono, że udzielonych zostanie 150 pożyczek na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Co będzie, jeśli nie znajdzie się tylu chętnych? Dawać pieniążki na siłę, czy na sztukę?
Co z tego, że setkami będziesz szkolił ludzi, skoro największe zapotrzebowanie jest albo na kwalifikowanych specjalistów z doświadczeniem, albo na pracowników do prac prostych, których jest sporo wśród osób już zarejestrowanych. To czy jest sens pakować kasę w masowe szkolenie jakichś monterów, pilarzy, kelnerów?
Z kolei szkolenia pod zapewnione miejsca pracy mają się bardzo dobrze i są dość skuteczne. Ale zaplanuj proszę, ilu pracodawców zapragnie zatrudnić kierowcę, ochroniarza, stolarza, palacza. Wskaż też na zapas imiennie kandydatów do takiego szkolenia (bo to pracodawca wskazuje osobę, którą zatrudni po przeszkoleniu).
Itp., itd.
Na koniec, na podstawie całości powyższego, zbuduj nawet nie strategię, ale chociaż zwykły plan działania.

canario napisał(a):
Ja to bardzo dobrze rozumiem. Nie jest to jednak mój zarzut. W moim mniemaniu powinien spełniać AKTYWOWAĆ [prowokator – dopisek mój]a nie AKTYWIZOWAĆ długotrwale bezrobotnych. Teoria i założenia są piękne - Szolenia, zbieranie ofert pracy i doradzctwo. Teoria jest wyśmienita, gorzej z praktyką. Do irlandziego FAS'u PUP baaardzo daleko.
To dlatego, że praktyka zaczęła się tak naprawdę od października ubiegłego roku. W dodatku praktyka nijak ma się na razie do teorii, bo - tak jak wspomniałem wcześniej - klientów nie ubyło, personelu nie przybyło. Przybyło za to nowych zadań, a obowiązku realizacji tych dotychczasowych nikt z urzędu nie zdjął. I bądź tu mądry.
Ja wiem, że urzędom pracy w Polsce daleko do irlandzkich, brytyjskich, niemieckich czy szwedzkich. Ba! Za Litwą jesteśmy daleko. Ale czy może być inaczej, jeśli na pośrednika przypada 700 osób? A powinno, żeby móc z nimi w miarę sensownie pracować, góra 100? Żadnego dodatkowego pośrednika nie zatrudnisz, i na pewno nie w takiej liczbie, bo nikt nie da kasy na nowe etaty, a to z tego prostego powodu, że tej kasy nie ma.
Są za to śliczne i piękne standardy usług rynku pracy, które są wdrażane. Opracowała je zapewne jakaś zagraniczna firma konsultingowa bazując na przykładzie swojego rynku pracy albo może i rodzimi twórcy, bazując na swoim "widzimisię" i w całkowitym oderwaniu od rzeczywistości.

canario napisał(a):
A) Prawo można różnie interpretować (zasada: punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia)
Zgadzam się z Tobą. Ale winy nie ponosi (w każdym bądź razie niecałkowicie i nie zawsze) szeregowy urzędnik, a ten, kto zagmatwane i dopuszczające możliwość interpretacji prawo sformułował. Czyż nie?

canario napisał(a):
Ja potrafię przyznać się do błędu i nie traktuję tego jako przytyk osobisty i zamach na moją godność. Każdy ma prawo do błędu. Problem tylko leży w tym czy ten błąd ignorujemy czy chcemy go naprawić i nie dopuścić do powtórki.
Również nie upieram się, że wszystko jest super, hiper i w kolorze. Bo nie jest. I długo nie będzie. Ale ludzie pracujący w urzędzie też mają tego świadomość i starają się coś z tym zrobić. Lepiej, gorzej, ale się starają.

canario napisał(a):
Błędny sposób myślenia. Gdybym ja tak miał myśleć to każdą osobę zgłaszającą mi problem z komputerem musiałbym odesłać albo do Microsoftu, albo do Zarządu Korporacji w USA. Innymi słowy, jak to się mówi w naszym slangu - "Na drzewo". Tylko, że przecież nie o to w tym wszystkim chodzi...
Nie, wcale nie błędny.
Kolokwialnie mówiąc – wyżej d...y nie podskoczysz. Dół, czyli szeregowi pracownicy na poziomie powiatu, ma zerowy wpływ na sposób funkcjonowania i sterowanie działaniem całego systemu. Co z tego, że są ciekawe pomysły (bo są!) na realizację tego czy owego przedsięwzięcia, skoro pierwsza i nieprzekraczalna bariera na jaką na samym starcie się natykasz, to kasa – dzielona centralnie na poszczególne zadania, bez możliwości dokonania przesunięć i nie pozwalająca na elastyczność. To trzeba zmienić w pierwszym rzędzie – ale to zadanie nie dla tych szeregowych biurkowców, lecz dla decydentów na szczytach. Głosy z dołu nawet do nich dochodzą, ale co z tego?
Przykład? W ubiegłym roku urząd mógł dostać do dyspozycji dodatkowe środki – dość spore - z rezerwy ministra. Informacja że są do dyspozycji nadeszła... 14 grudnia. Nieprzekraczalny termin realizacji i rozliczenia finansowanych z nich zadań – 31 grudnia. Normalne to jest?
To co się da zrobić na poziomie lokalnym – jest robione, nie zawsze może najlepiej jak możnaby to zrobić, ale jest.

canario napisał(a):
Wszyscy jedziemy na jednym wózku.

Mam nadzieję, że gdzieś w końcu dojedziemy. :)
Oczy mi się kleją – idę spać.

PS. Rachel, policz cytaty – może znowu będzie rekord :grinka:

_________________
Republika marzeń...


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 16 maja 2008, o 06:26 
Tak wielkie zaangażowanie w tok argumentacji i wywodów, jakie powyżej widzimy, na pewno przysługuje synowi "walczącemu" o sprawy swej Matki, a ofiarność jego interlokutora, "stojącego na bramce" urzędu godna jest samego szefa tej firmy. Chyba, że do zakresu obow. ma się wpisane jeszcze sprawy PR. Przyszłość PUP jest świetlana, a jego Rzecznika, przy takim poświęceniu, jeszcze jaśniejsza, w PUP. :-)


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 16 maja 2008, o 07:17 
Ja nie walczę... ja nie mam w zwyczaju walić głową w ścianę. Jeżeli ktoś\coś ma mentalność kowadła to pobrzdękąć sobie jedynie mogę. Jeżeli urząd nadal będzie tak skutecznie promował swoją politykę zniechęcania to ja po prostu się jeszcze bardziej zdenerwuję i zrobię z ojcem tam jak proponowała mojej matce przemiła pani... tylko niech wtedy któryś spróbuje przyjść do mnie do domu po coś. Własnoręcznie fosę wykopię i zamontuję automatyczną wierzyczkę strzelniczą czułą na ruch.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 16 maja 2008, o 11:44 
Offline
Przyjaciel forum

Dołączył(a): 20 czerwca 2007, o 06:05
Posty: 2430
Lokalizacja: Kwidzyn
Płeć: Nie wybrano
canario napisał(a):
Jest zarejestrowana w wyżej wymienionym urzędzie tylko by posiadać ubezpieczenie zdrowotne. Nigdy żadnego zasiłku nie pobierała i nie zamierza. [...]
Oto co zaproponowała mojej 50letniej Matce przemiła pani urzędniczka:
Pierwsza propozycja:
-Dlaczego Pani Mąż nie zatrudni pani w swojej firmie ?


Jestem skłonny* stwierdzić, że nie tak do końca brzmiała propozycja przepmiłej pani.
Zanając temat dość dobrze, a nawet przez pewien czas stosując go w praktyce przypuszczam, że chodziło dokładnie o to o czym pisał Grzechu na temat możliwości ubezpieczenia członka rodziny. Stosują się to dość powszechnie i to nie dlatego, że nie chce się nam pracować tylko po to aby w urzędzie zarejstrowani zostali tylko ci bezrobotni, którzy faktycznie mają ochotę coś ze sobą zrobić a nie tylko się ubezpieczyć. Po drugie to też wiąże się z konkretnymi oszczędnościami Twoich ciężko wypracowanych podatków.
I tu kolejny już raz kłania się Wiejska. Urzędy Pracy nie powinny służyć jako ubezpieczalnia tylko zgodnie z nazwą powinny zajmować się szukaniem pracy.

canario napisał(a):
Pytanie moje: Jakie są kwalifikacje osób pracujących w UP?

No ja mam tylko licencjat i "prawie magistra" :wink: , do tego przynajmniej kilkadziesiąt kursów i szkoleń, niestety część też z Twoich ciężko wypracowanych podatków.
canario napisał(a):
Za co biorą pieniądze z naszych podatków?

Niestety często i gęsto za wprowadzanie w życie durnych przepisów z którymi osobiście ciężko się zgodzić ale jak już przy jakiejś okazji pisałem Dura lex, sed lex. :arrow: Wiejska
canario napisał(a):
Na jakie cele przeznaczane są fundusze UE pompowane w tą przechowalnię nieudaczników?

http://www.bip.pupkwidzyn.pl/?cid=147
A nieudaczników sobie wypraszam, no chyba, że miałeś na myśli to o czym wspomniał Grzechu.
canario napisał(a):
Jakie są efekty ich pracy ?

Jak już tak bardzo nie chce Ci się poszukać w sumie ogólnie dostępnych informacji to Ci je podam. Z samych tylko projketów współfinansowanych ze środków UE w latach 2004 - 2007 efektywność (zatrudnienie po zakończeniu aktywizacji) nigdy nie spadła poniżej 60 %.
Reszty nie chce mi się szukać i przekonywać Cię, że jesteś w błędzie. Najgorsze jest w tym wszystki to, że ocenia się całą instytucję przez pryzmat jednego zdarzenia, które może i faktycznie było nie do końca na miejscu - jeżeli wogóle miało miejsce.
Jeżeli masz jeszcze jakieś pytania i wątpliwości to chętnie Ci je wytłumacze.

*) Moje przypuszczenia wynikają z doświadczenia i ogólnie przyjętej praktyki. Co do zachowania konkretnej osoby reki nie oddam.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 16 maja 2008, o 12:27 
Przepraszam cię Reflex. Chyba wytłumaczyłem się 3 posty wyżej. Niefortunne określenie. Proszę tylko nie używać argumentu pracuje tak jak mi płacą, a ponieważ mało mi płacą to pracuję jak pracuję. Zarabiasz za mało w twoim mniemaniu? To zmień pracę. Rozumiem, że tak bardzo dobrze wyszkolonych specjalistów w zarządzaniu zasobami ludzkimi w każdej firmie szukają.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 16 maja 2008, o 12:36 
Grzechu dzięki za piękny wykład :grinka: .Nie mam do nikogo pretensji pisząc o tym,że nie mogę znalezc pracy.Wyluzuj trochę,bo się zagalopowałeś :grinka: .Co do moich wymagań nie są one duże i chwytam się każdej oferty,a wyniki są takie jak widać.A z Patologią jak chcesz to sobie powalcz :grinka: Pozdrawiam


Góra
  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 61 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron


-->

Forum e-kwidzyn jest własnością Stowarzyszenia Promocji Medialnej e-Kwidzyn. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum. Właściciel Forum nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zgłoś post do moderacji.