Właśnie się dowiedziałem, że PZZ sprzedały budynek na Młynarskiej 4 z lokatorami. Mieszkańcy o wszystkim dowiedzieli się 1 lipca z kartek na drzwiach, na których nowy właściciel informował o podpisaniu nowych umów najmu. Pozostały teren pomiędzy Młynem Miłosna, Liwą i kanałem młyńskim prawdopodobnie nabyło miasto z przeznaczeniem na działki budowlane.
Najdziwniejsze jest to, że PZZ nie poinformowały mieszkańców o zamiarze sprzedania budynku. Z tego co wiem to na mocy ustawy lokatorzy mieszkań zakładowych powinni mieć prawo pierwokupu zajmowanych lokali.

Handel żywym towarem w XXI wieku i to w UE???!!!

Prawo pierwokupu a zmiana właściciela to dwie różne sprawy

Ale faktem jest to że PZZ powinny chociaż poinformować mieszkańców o zmianie...a nawet pokusiłbym sie o stwierdzenie, że przy takiej wspólnocie mieszkaniowej powinna być zgoda na zmianę właściciela

Nie wiem co na to prawo......... ale najwyraźniej w Polsce liczą się układy i kasa , ten kto je ma ( a najlepiej i jedno i drugie) ten dopnie swego.
Z tego co mi wiadomo ziemię wykupił burmistrz ( na której będzie można zbić niezłą kasę), domu z lokatorami nie chiał kupić bo to się nie kalkuluje, dom nabył pan z Tczewa.
Cały ten interes przeprowadzono nie informując mieszkańców, którzy mieszkają tam od lat i którzy wiele środków finansowych włożyli w remonty itd.
Pytam więc , czy jest to burmistrz mieszkańców Kwidzyna, czy jest to burmistrz, który wywęszył dobry interes i tylko to go interesuje?
Sprawa jest bardzo podejrzana, myślę ze ściągnięcie TVN albo Elżbiety Jaworowicz będzie tylko kwestią czasu

W końcu burmistrz, czy miasto kupiło grunt, bo ferment się szerzy.

- ale to znaczy, że mieszkańcy nie byli właścicielami ani lokali ani gruntów... I czy zmiana właściciela wpływa na to, że tam mieszkają? Czy ktos im każe się wyprowadzić? Czy tylko podpisują umowę z nowym właścicielem?...

Wiele firm przekazywało swoje bloki pod administrację miastu (patrz na przykład ulica Gębika bloki byłego Rejonu Dróg Publicznych). Budynki są teraz "miejskie" administrowane przez ZUM... Tam mieszkańców też nikt nie pytał o zgodę. Ekonomia, jaką firmę teraz stać na utrzymanie zakładowych mieszkań?

deminik, kto jest nowym właścicielem budynku?
Gdzie wyczytałeś, że mieszkańcy związani byli Wspólnota Mieszkaniową?

Coś za dużo niewiadomych w tym układzie równań żeby zaraz wymachiwać szabelką i wzywać TVN czy panią Jaworowicz. Może Janusz Weiss powinien zadzwonić do UM i podpytać
Jeśli doszło do nadużyć, to może być z tego afera (w co szczerze wątpię).

No podejrzewam że byli Nie wyczytałem Ale jeśli nie byli to jakiś zarządca był i tak i ten zarządca ma prawo poinformować chociaż mieszkańców już nie mówiąc o ewentualnym wyrażeniu zgody

Który budynek to Młynarska 4? Pałacyk ma numer 2.

P.S. Więcej faktów, mniej domysłów poproszę. Trzymajmy poziom

Rafikkk, podałem Ci linka, którego jednak chyba nie zauważyłeś albo nie chciało Ci się kliknąć. W związku z tym podaję go zupełnie jawnym tekstem
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wsp%C3%B3l ... eszkaniowa

Wspólnota mieszkaniowa to coś więcej niż międzysąsiedzka solidarność i wspólność klatki schodowej.

Dla zainteresowanych.
http://www.prawo.lex.pl/czasopisma/mip/pol_pm.html
Rok 2000 ale daje pogląd na sprawę.

Te przepisy wątpię, aby były aktualne.
Znalazłem aktualne akurat te , które można tu zastosować
http://www.polskieustawy.com/act_index. ... earchExp2=

Ustawa ma zastoswanie do sprzedaży mieszkań i lokalów socjalnych a nie do budynków mieszkalnych...

Prawo pierwokupu ma wtedy zastosowanie...



Wspólnota działa jak przysłowiowe Stowarzyszenie...i zakładana jest w momencie, gdy dana nieruchomość nie posiada zarządcy w postaci Spółdzielni Mieszkaniowej

Gdy jest Spółdzielnia, to ona zarządza budynkiem i w tym przypadku podejmuje rozmowy w sprawie sprzedaży całości budynku (przy udziale mieszkańców o którym wspomniałem - zgoda mieszkańców).

W przypadku braku Spółdzielni dla budynku rperezentacją jest Wspólnota (rejestrowana w KRS) i to ona podejmuje decyzje.


W tym przypadku można stwierdzić, że jeśli sprzedano budynek bez wiedzy mieszkańców to albo była to Spółdzielnia, albo właścicielem był samorząd który sprzedał tą nieruchomość.

Tak czy inaczej musiało się to odbyć za wiedzą mieszkańców...znane są jednak przypadki, gdy zarządca wywiesza ogłoszenia o spotkaniach mieszkańców a mieszkańcy to olewają a potem sie dziwią...

A co to takiego to przysłowiowe Stowarzyszenie? Z jakiego przysłowia należy tu skorzystać?


Skąd ta pewność? Jaki samorząd? Sprawy nie znam zupełnie ale w pierwszym poście deminik napisał, że PZZty sprzedały budynek. PZZ widocznie był właścicielem budynku (a nie Spółdzielnia czy tajemniczy "samorząd") a mieszkańcy byli najemcami zakładowych mieszkań. Prawdopodobnie nikt z nich nie był właścicielem zamieszkiwanego lokalu. Z samej definicji Wspólnotę tworzą notarialni właściciele. Jeśli PZZ były jedynym właścicielem budynku to żadna Wspólnota w myśl ustawy o własności lokali nie miała szansy powstać, bo do tego potrzeba przynajmniej dwóch notarialnych właścicieli

W takim przypadku właściciel mógł sprzedać nieruchomość nie licząc się z niczyim zdaniem i nikogo nie informując. Takie jest moje laickie zdanie na ten temat, choć upierać się przy swoim nie będę jeśli zobaczę tu jakieś mocne kontrargumenty

Zakładając, że wszystko przebiegło zgodnie z prawem, to popieram wywód Krzaqa. Jeżeli nie ma takiej konieczności, to poiformowanie mieszkańców mogłoby co najwyżej wpłynąć negatywnie na transakcję. Ludzie boją się zmian, ewentualnych podwyżek, rozprawialiby o tym tygodniami protestując wszem i wobec. Może nawet odstraszyliby kontrahenta. A tak, dowiedzieli się po fakcie, przywykną i pogodzą się. Wyjścia nie mają.