Zastanawiam się jak podejść do tematu, czy się wyżyć, czy może opisać po prostu takie tam co do opisania mam...hehe zrymowało mi się.
A tak na poważnie...przykłady zaniedbań, ignorancji, lekceważenia obywatela,"złego" podejścia do sprawy przez funkcjonariuszy Policji tylko w moim przypadku zakrawają na absurd. Strach pomyśleć, że tak jest nagminnie i ze wszystkimi obywatelami
Opiszę jeden, ten ostatni "incydent" z Policją chcąc pokazać jakie mamy burdello merytoryczne i prawne w naszym kraju:
"Zdażenie na drodze"
Jest piątek, godz. 10:20, włączałem się do ruchu z podporządkowanej na ul. Grabowską (Mareza). Po ujechaniu na głównej drodze odcinka ok. 40m w lusterku zauważyłem "dopadającego" mnie "poltka" - strupiałego. Owy właściciel "poltka" doganiając mnie z o wiele większą prędkością jazdy niż moja, rozpoczął manewr wyprzedzania, po czym będąc na równie ze mną POSTANOWIŁ mnie ukarać za to, że wjechałem mu na trasę rajdu Obory - Kwidzyn i gwałtownie skręcił w prawo czyli kierując swoją kupę złomu w moją stronę. Chyba tylko moja intuicja i wróżbiarstwo uchroniło mnie od (uwaga) ŚMIERCI lub CIĘŻKIEGO USZKODZENIA CIAŁA, gdyż "widząc" zamiary tegoż niedoszłego zabójcy wykonałem podobny manewr skrętu w prawu. Wynikiem tego było to, iż udało mi się uniknąć silnego uderzania z lewej strony - skończyło się na roztrzaskanym lusterku i uszkodzeniu zawieszania (str. prawa) gdyż ostro potraktowałem krawężnik z chodnikiem.
Po tym zajściu kierowiec poltka się zatrzymał, zatrzymałem się i ja. Zatrzymał się i świadek zdarzenia...no i się zaczęło.
Pan "poltkowy" uznał, że kara była zbyt mała, postanowił mi spuścić wp....ol. Co mu się odwidziało jak tylko usłyszał klakson auta świadka tegoż zdażenia.
Długa ta moja opowieść...dlatego mówię co w temacie.
Zadzwoniłem na 112. Zaprosiłem Panów w niebieskich mundurkach na miejsce zdażenia, po czym usłyszałem "a nie możecie się dogadać?" - hmmm pewnie - przecież czasem ofiara z mordercą się dogadują...no dobra...przyjechał Pan mundurowu sierżant z wąsem. Flegmatycznym "dzień dobry" podjął czynności wyjaśniające.
I wyobraźcie sobie drodzy forumowicze jakie było moje zdziwienie, gdy Pan Policjant wysłuchając narwanego od przekoksowania poltkowego idioty wydał już opinie na chwilę zapominając O MNIE!!!!!!! Aż mnie ciarki przechodzą gdy pomyśle co by było gdyby świadka nie było....ufff na szczęście był. Ale dalej P. Niebieskiego nie interesowało to, że ten niedoszły zabójca zrobił co zrobił UMYŚLNIE!!!!
Zachowania Policjanta były żenująco obojętne na sprawę i wydarzeenia. Nawet nam samym kazał wąchać paszczę kata i ofiary celem sprawdzenie czy aby nie jesteśmy "pod wpływem". Ja na pewno nie byłem, ale ten CZUB z poltka był na pewno...może nie alkoholu ale zmutowanej adrenaliny, koksu na 100%.
Czekając około 30 minut na techników, którzy mieli przyjechać i pomierzyć wszyściutko na miejscu zdażenia, niedoszły zabójca ochłonął i stwierdził, że przyjmie mandat, przyznał się że źle wyprzedzał i po sprawie..........................
.....................................................................do mnie dopiero po kilku godzinach dotarło że ten facet chciał mnie zabić, a Policjant miał to w d...ie, nie uczynił nic by zabezpieczyć ślady prawdopodobnego przestępstwa, nie powiadomił prokuratury, generalnie miał wszystko gdzieś.
Ale to nie koniec spraw związanych z pracą Policji. Został mi odebrany dowód rejestracyjny pojazdu...bo nie miałem lusterka...ok, rozumiem. To był piątek. W sobotę rano miałem juz nówke lusterko zamontowane. Podjechałem do komendy poprosić o zwrot dowodu. Dowiedziałem się ze nadgorliwy Policjant juz NIBY w piątek odesłał mój dowód do wydziału komunikacji. No cóż...mówię sobie trudno. W poniedziałek byłem zmuszony wykonać za 20zł badanie techniczne stwierdzające, że nowe lusterko nadaje się do użytkowania i udałem się do wydziału komunikacji. Jakie było moje zdziwienie, że dowodu tam nie ma!!! Powiedziała mi nieoficjalnie Pani z okienka, że "oni" tak zawsze w kulki lecą...Poirytowany wyszedłem.
Wyobraźcie sobie, że dziś tj. w czwartek, nadal nie ma mojego dowodu w wydziale komunikacji, a KPP Kwidzyn na moje pytania wzrusza ramionami. A dla dociekających p. Policjant pokwitowanie na zabranie dowodu wystawił mi z ważnością na kilka godzin (mając możliwość prawną wystawić na 7 dni)!!!! bo ważność kwita kończyła się z końcem dnia zdarzenia.
Tak więc od kilku dni jeżdżę bez dowodu rejestracyjnego...i tylko czekam, aż mnie złapią by móc się wyżyć.....ahhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh
Się nagadałem.
PS. Sprawę skierowałem do prokuratory...doniosłem o próbie zabójstwa...ciekawe co będzie dalej.