Niezależne forum mieszkańców Kwidzyna i nie tylko :-)

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 7 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: Nobel literacki 2006
PostNapisane: 12 października 2006, o 16:10 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 12 września 2006, o 00:51
Posty: 10
Lokalizacja: z PSP
Płeć: Mężczyzna
Orhan Pamuk pochodzącego ze Stambułu (Turcja) czytałeś coś tego autora?

"Śnieg" - podobno warty uwagi jest


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 12 października 2006, o 20:08 
Offline

Dołączył(a): 22 marca 2006, o 08:53
Posty: 4262
Płeć: Kobieta
Pierwsze słyszę - trzeba będzie poszukać i sprawdzić czy wart jest nagrody :wink:

_________________
"Jedną z radości przyjaźni jest wiedza, komu powierzyć swój sekret" Alessandro Manzoni


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 13 października 2006, o 06:12 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 marca 2006, o 08:55
Posty: 2969
Lokalizacja: 214
Płeć: Mężczyzna
Wczoraj na TVP Kultura sporo czasu poświęcili tegorocznemu nobliście.
Myślę, że warto sięgnąć po "Śnieg" tej jesieni.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 13 października 2006, o 08:07 
Offline

Dołączył(a): 24 marca 2006, o 10:39
Posty: 539
Płeć: Mężczyzna
http://ksiazki.wp.pl/katalog/ksiazki/ks ... l?kw=47789


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 14 października 2006, o 09:01 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 marca 2006, o 11:13
Posty: 3425
Lokalizacja: Kwidzyn
Płeć: Mężczyzna
W załączeniu fragment jego twórczości z portalu Gazeta:

Cytuj:
Nasze miasto to spokojne miejsce

Orhan Pamuk *, przekład Anna Pol

Fragment powieści "Śnieg" - pierwszej przełożonej na polski książki słynnego tureckiego pisarza


Przemierzając ulice, pan Serdar pukał do kolejnych drzwi gecekondu [dom postawiony w jedną noc], skleconych z kamienia, brykietu i dykty i pokrywanych coraz grubszą warstwą wciąż padającego śniegu. Jeśli drzwi otwierała kobieta, pytał o gospodarza domu. Tonem skłaniającym do zwierzeń wyjaśniał, że ten tu oto znany kolega dziennikarz przyjechał do Karsu z samego Stambułu, i to nie tylko, by relacjonować przebieg wyborów, ale też opisać problemy miasta i zbadać przyczyny samobójstw, więc jeśli powiedzą, co im leży na sercu, będzie to z niewątpliwą korzyścią dla Karsu... Niektórzy zachowywali się bardzo przyjaźnie, biorąc ich widocznie za kandydatów na burmistrza, przybywających zazwyczaj z prezentami w postaci puszek oleju słonecznikowego, pudeł pełnych mydła czy herbatników i makaronu. Ci, którzy z ciekawości lub zwykłej gościnności decydowali się wpuścić ich do środka, od razu dodawali, by Ka nie bał się ujadających psów. Inni otwierali drzwi ze strachem, w przekonaniu, że to kolejne przeszukanie lub kolejny z policyjnych nalotów. Okazywali niechęć nawet mimo zapewnień, że przybysze nie mają nic wspólnego z władzą.

Jeśli chodzi o krewnych samobójczyń (w krótkim czasie Ka poznał sześć przypadków), wszyscy podkreślali, że dziewczęta nigdy na nic się nie skarżyły, i dlatego byli w szoku po tym, co się wydarzyło.

Ka i pan Serdar - skuleni na starych sofach i wykrzywionych krzesłach w mikroskopijnych wyziębionych pokojach ze sztucznymi dywanami lub zwykłym klepiskiem zamiast podłogi, przed elektrycznymi grzejnikami zasilanymi kradzionym prądem, piecykami i bezgłośnymi, choć stale włączonymi telewizorami, wśród dzieciarni wyszarpującej sobie z rąk butelki, puste pudełka po lekarstwach lub herbacie oraz zniszczone plastikowe samochody i jednorękie lalki - słuchali opowieści o niekończących się troskach i biedzie Karsu. Słuchali o rosnącym bezrobociu i epidemii samobójstw. Matki lamentowały nad bezrobotnymi dziećmi i opłakiwały synów, którzy trafili za kratki. Łaziebni zapracowywali się na śmierć, by jakimś cudem utrzymać rodziny, a bezrobotni, w rozterce i bez grosza przy duszy, patrzyli na uliczne çayhane [herbaciarnia odwiedzana zazwyczaj przez mężczyzn]. Wszyscy ci ludzie narzekali, rozpaczali, snuli ponure historie o rządzie, radzie miasta, pechu, jakby każdy ich problem był kwestią narodową lub polityczną. W pewnym momencie Ka odniósł wrażenie, że mimo śnieżnej bieli za oknami w domach, które odwiedzał, panował dziwny półmrok. Ledwo odróżniał kształty przedmiotów, jakby tiulowa zasłona opadła mu na oczy, jakby pochłaniało go milczenie śniegu, byle tylko mógł stawić opór tym opowieściom o żalu i biedzie.

Ale to właśnie historie o samobójczyniach miały go nawiedzać już do końca życia. I wcale nie uderzyła go w nich najbardziej bieda, bezradność, brak wrażliwości na cudze cierpienie. Nie zszokowały go wieści o tym, że dziewczęta były bite. Nie przejął się, że były nieludzko traktowane przez swoich ojców, którzy nie pozwalali im nawet wyściubić nosa z domu. Nie zaskoczyły go też zazdrość mężów ani nieustanny brak pieniędzy. Tym, co przeraziło Ka najbardziej, był sposób, w jaki dziewczęta odbierały sobie życie: nagle, bez ostrzeżenia, bez komentarza, w czasie zwykłych, codziennych obowiązków. Jedna na przykład, która wbrew własnej woli miała się wkrótce zaręczyć ze starym właścicielem çayhane, jak co wieczór zjadła kolację w towarzystwie matki, ojca, trójki rodzeństwa i starej babki, jak zwykle sprzątnęła naczynia, dokazując z siostrami, a potem poszła do kuchni po deser, skąd wymknęła się do ogrodu, przez okno weszła do pokoju rodziców i zabiła się z myśliwskiej broni ojca. Rodzice usłyszeli wystrzał. W sypialni znaleźli konającą córkę. Nie mogli zrozumieć, ani jak przedostała się z kuchni do ich sypialni, ani czemu targnęła się na własne życie.

Inna samobójczyni, szesnastolatka, posprzeczała się z dwójką rodzeństwa o wybór programu w telewizji i prawo do pilota. Dostała dwa ciężkie razy od ojca, który postanowił zaprowadzić porządek, po czym poszła do swojego pokoju i jednym haustem, jakby piła oranżadę, opróżniła butelkę środka owadobójczego Mortalin. Jeszcze inna, doprowadzona do ostateczności przez brutalnego męża - bezrobotnego, stłamszonego przez życie mężczyznę, za którego wyszła z miłości jako piętnastolatka i któremu przed pół rokiem urodziła dziecko - po kolejnej awanturze zamknęła się w kuchni. Nie zważając na krzyki męża, który domyślił się, co chce zrobić, i usiłował wyłamać drzwi, powiesiła się na wcześniej przygotowanym haku.

Ka był poruszony desperacją tych kobiet, gwałtownością, z jaką podejmowały decyzję o przekroczeniu granicy między życiem i śmiercią. Haki wbijane w sufity, strzelby nabite zawczasu i butelki z trucizną w sypialniach były dowodem na to, że ofiary długo nosiły się z myślą o samobójstwie.

Zaskakujące przypadki śmierci dziewcząt i młodych kobiet ujawniono po raz pierwszy w odległym od Karsu o setki kilometrów miasteczku Batman. Zwróciły one uwagę młodego, dociekliwego urzędnika z Państwowego Instytutu Statystycznego w Ankarze, który odnotował, że samobójstwa wśród kobiet zdarzały się w Batmanie trzy, cztery razy częściej niż wśród mężczyzn, choć zazwyczaj bywa odwrotnie. Odnotował on też, że liczba samobójstw w tym mieście czterokrotnie przekroczyła średnią światową. Krótka informacja na ten temat zamieszczona przez jego kolegę dziennikarza w "Cumhuriyecie" [popularna w Turcji gazeta centrolewicowa] nie zainteresowała w kraju nikogo. Turecka prasa dostrzegła przerażającą prawdę dopiero wtedy, gdy niemieccy i francuscy korespondenci zaintrygowani tym zjawiskiem dotarli do Batmanu i opublikowali w swoich gazetach dramatyczne reportaże. Do miasta zjechało wtedy wielu dziennikarzy. Zdaniem zajmujących się sprawą urzędników wzmożone zainteresowanie i publikacje prasowe utwierdziły tylko niektóre dziewczęta w ich samobójczych zamiarach. Zastępca wojewody, z którym spotkał się Ka, podkreślił, że samobójstwa w Karsie nie osiągnęły poziomu z Batmanu. "Na razie" więc nie sprzeciwił się odwiedzaniu rodzin ofiar. Poprosił jednak, by Ka w rozmowach z nimi nie nadużywał słowa "samobójstwo" oraz by "Cumhuriyet" przesadnie nie nagłaśniała sprawy. Delegacja z Batmanu złożona ze specjalizujących się w samobójstwach psychologów, policjantów, prokuratorów i przedstawicieli Urzędu do spraw Religii [urząd nadzorujący miejsca kultu religijnego, osoby duchowne, formy nauczania religii w szkołach itp.] szykowała się już do przyjazdu. Przygotowane przez urząd plakaty z hasłem: "Człowiek jest arcydziełem Bożym, a samobójstwo bluźnierstwem", rozwieszono na ulicach dopiero kilka dni temu. Broszury o identycznym nagłówku dotarły właśnie do władz wojewódzkich. Zastępca wojewody nie był jednak pewien, czy wszystkie te środki zaradcze powstrzymają ogarniającą Kars epidemię. Obawiał się wręcz, że mogą przynieść odwrotny skutek, zwłaszcza że wiele dziewcząt podjęło decyzję o odebraniu sobie życia pod wpływem wiadomości o innych samobójczyniach, w proteście przeciwko państwu, ojcom, mężczyznom i surowym naukom nieustępliwych duchownych.

- To oczywiste, że przyczyną samobójstw była depresja. Nie ma co do tego wątpliwości - przekonywał wicewojewoda. - Ale gdyby przygnębienie było jedynym powodem, połowa kobiet w Turcji już dawno by się zabiła!

Ten człowiek o wiewiórczej twarzy i szorstkim wąsie próbował przekonywać, że kobiety wpadły w gniew, słysząc raz po raz chór męskich głosów - przedstawicieli religii, państwa i swoich rodzin - powtarzający nakaz: "Nie zabijaj się!". Urzędnik z dumą opowiadał Ka o petycji, jaką osobiście wysłał do Ankary. Prosił w niej, by wśród członków delegacji, która miała dotrzeć do miasta z antysamobójczą propagandą, znalazła się choć jedna kobieta.

Przekonanie, że myśl o samobójstwie rozprzestrzenia się niczym zaraza, zrodziła się po śmierci dziewczyny, która przybyła z Batmanu do Karsu, aby tu skończyć z sobą. Ka rozmawiał z jej wujem w dzielnicy Atatuerka. Paląc papierosy, stali przed domem pod ośnieżonymi gałęziami oliwników, gdyż nie chciano Ka wpuścić do środka. Mężczyzna opowiadał, że siostrzenica dwa lata wcześniej wyszła za człowieka z Batmanu i od rana do nocy pracowała w obejściu; była poniżana przez teściową, ponieważ nie urodziła dziecka. Ale przecież to wszystko nie mogło być jedynym powodem samobójstwa! Dziewczyna musiała się zasugerować serią samobójstw w Batmanie. Podczas wizyty u krewnych w Karsie wyglądała na szczęśliwą i zadowoloną, tym bardziej zatem byli zaskoczeni, gdy rankiem, w dniu planowanego powrotu do Batmanu, znaleźli ją martwą w łóżku, a obok liścik, w którym przyznawała się do połknięcia dwóch opakowań pigułek nasennych.

Miesiąc później plaga samobójstw rozprzestrzeniła się w Karsie. Jej pierwszą ofiarą była szesnastoletnia kuzynka owej dziewczyny z Batmanu. Po zapewnieniach Ka, że w swym artykule opisze wszystko dokładnie, jej zapłakani rodzice wyznali, że córka popełniła samobójstwo tuż po tym, gdy nauczyciel ogłosił w jej klasie, że nie jest dziewicą. Plotka obiegła miasto, narzeczony zerwał zaręczyny, pozostali kandydaci do ręki urodziwej panny nagle się ulotnili, a babka zaczęła gderać: "Ty to już sobie nigdy męża nie znajdziesz". Gdy pewnego wieczoru rodzina oglądała w telewizji jakąś weselną scenę, a pijany ojciec wybuchnął spazmatycznym płaczem, dziewczyna bez wahania połknęła wszystkie ukradzione z babcinego pudełka tabletki nasenne. Najwyraźniej sposób dokonywania samobójstw był równie zaraźliwy jak sama myśl o nich... Autopsja wykazała jednak, że dziewczyna pozostała dziewicą. Ojciec winą za całą tragedię obarczył nauczyciela, który rozpuścił plotkę, oraz kuzynkę z Batmanu, która przyjechała do Karsu, by tu odebrać sobie życie. Rodzice opowiadali Ka o śmierci córki, nie szczędząc szczegółów, z nadzieją, że artykuł przywróci jej dobre imię, a kłamliwego nauczyciela napiętnuje.

Słuchając tych wszystkich historii, Ka czuł żal na myśl, że samobójczynie nie mogły umrzeć w jakimś przyjaznym dla nich otoczeniu i w dogodnym dla siebie czasie, że połknąwszy tabletki nasenne, odchodziły z tego świata, nie mając odrobiny prywatności. Ka wychował się w Stambule na zachodniej literaturze, dlatego też zawsze, gdy myślał o samobójstwie, wyobrażał sobie, że wymaga ono mnóstwa czasu i specjalnej przestrzeni. Miejsce powinno być odosobnione, tak by całymi dniami nikt nie zapukał do drzwi... W swoich fantazjach widział samobójstwo jako rodzaj rytuału, w którym pigułki nasenne koniecznie trzeba popić whisky, a sam akt zadawania sobie śmierci musi się odbyć w całkowitej izolacji, w wyniku mocnego, niczym niezmąconego postanowienia. Ale gdy wyobrażał sobie swoje samobójstwo, to właśnie ta bezbrzeżna samotność go odstraszała.

Przypadek "dziewczyny w chuście" przypomniał Ka o tej samotności. Powiesiła się pięć tygodni temu. Była uczennicą ośrodka kształcenia zawodowego [trzyletnie studium zawodowe działające w mniejszych miastach, na ogół osobne dla chłopców i dziewcząt], jedną z tych, którym zakazano najpierw wstępu na zajęcia, a potem - na podstawie decyzji przysłanej z Ankary - na teren szkoły za to, że nie chciały zdjąć zakrywającej włosy chusty. W porównaniu z innymi odwiedzonymi przez Ka rodzinami ta nie była taka biedna. Nieszczęśliwy ojciec, który prowadził niewielki sklep spożywczy, poczęstował Ka coca-colą z lodówki, a następnie opowiedział historię córki. Swoich samobójczych planów nie ukrywała ani przed rodzicami, ani przed koleżankami. Zwyczaj noszenia chusty przejęła od matki i innych kobiet z rodziny, ale dopiero z powodu nieustępliwego i pryncypialnego stanowiska kierownictwa szkoły oraz pod wpływem buntowniczych koleżanek zaczęła ją traktować jak symbol "zaangażowanego politycznie islamu". Mimo nacisków rodziców odmówiła jej zdjęcia. Z powodu nieobecności na lekcjach groziło jej usunięcie ze szkoły, a ze względu na chustę sprzed placówki wciąż usuwała ją policja. Widząc, jak niektóre koleżanki rezygnowały z oporu, a inne zamiast chust wkładały peruki, zaczęła powtarzać w domu i koleżankom, że życie straciło sens i że nie chce już dłużej w tym tkwić. Nikomu jednak przez myśl nie przeszło, że tak religijna osoba targnie się na życie, zwłaszcza że Urząd do spraw Religii wspierany przez muzułmańskich przywódców niestrudzenie przypominał, że zabójstwo jest jednym z najcięższych grzechów.

Dziewczyna, która miała na imię Teslime, spędziła ostatni wieczór swego życia w milczeniu. Obejrzała kolejny odcinek "Marianny", zaparzyła rodzicom herbatę, a następnie poszła do swego pokoju. Po ablucji długo klęczała na dywaniku, w skupieniu odmawiając modlitwę. Następnie przeciągnęła chustę przez hak od lampy i powiesiła się.



* Orhan Pamuk ur. 1952, jeden z najwybitniejszych pisarzy tureckich. Zadebiutował w 1974 r. powieścią "Karanllk ve Is´lk" ("Ciemność i światło"), a międzynarodową sławę przyniosła mu wydana w 2000 r. powieść "Benim Adlm Klrmlzl" ("Moje imię to czerwień"). Ostatnią jego książką są wydane w 2003 r. wspomnienia "I.stanbul - Hatlralar ve ´Sehir" ("Stambuł. Wspomnienia z miasta"). Jego książki przetłumaczono na ponad 40 języków. Kilka miesięcy temu zakończył się proces, który władze tureckie wytoczyły Pamukowi za oczernianie Turcji. Powodem był wywiad dla szwajcarskiego magazynu, w którym pisarz wspomniał o ludobójstwie Ormian w 1915 r. podczas I wojny światowej. Ostatecznie po ostrej krytyce ze strony międzynarodowych organizacji broniących praw człowieka i apelu wielu znanych pisarzy władze tureckie wycofały się z oskarżenia Orhana Pamuka



Książka Orhana Pamuka "Śnieg" ukaże się w najbliższych dniach w Wydawnictwie Literackim




Nobel Noblem ale jakoś mi nie odpowiada.........


Porcellus

_________________
Forum jest jak bagno,
kilku nie kuma, reszta rechocze.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 14 października 2006, o 12:44 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 kwietnia 2006, o 16:40
Posty: 1671
Lokalizacja: Dwumiasto
Płeć: Mężczyzna
Porcellus napisał(a):
Nobel Noblem ale jakoś mi nie odpowiada

Na szczęście to prywatna nagroda i nic nie idzie z naszych pieniędzy. :-D

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 14 października 2006, o 17:42 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 marca 2006, o 11:13
Posty: 3425
Lokalizacja: Kwidzyn
Płeć: Mężczyzna
I oto Corzano chodzi, i oto...........

Porcellus

_________________
Forum jest jak bagno,
kilku nie kuma, reszta rechocze.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 7 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  


-->

Forum e-kwidzyn jest własnością Stowarzyszenia Promocji Medialnej e-Kwidzyn. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum. Właściciel Forum nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zgłoś post do moderacji.