No tak, a Ci z Che na koszulce to niby propagują złe wzorce:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Wierzchowinachhttp://ipn.gov.pl/publikacje/pamiec-i-s ... a-30,00-zl a tam: Mariusz Zajączkowski – Spór o Wierzchowiny. Działalność oddziałów Akcji Specjalnej (Pogotowia Akcji Specjalnej) NSZ w powiatach Chełm, Hrubieszów, Krasnystaw i Lubartów na tle konfliktu polsko-ukraińskiego (sierpień 1944 r. – czerwiec 1945 r.)
Cytuj:
Jeden z uczestników masakry Eugeniusz Dudek „Sikora”zeznał przed oficerem śledczym PUBP w Chełmie: Nie wiem, ilu nasz oddział zabił ludzi, ale widziałem, że tam, gdzie był „Kostek” (Wacław Rybak), to na jednym podwórzu leżało dwadzieścia parę trupów, przeważnie ludzi dorosłych, a „Biały”(prawdopodobnie chodzi o Wacława Lisa – przyp. A.S.)oprawiał się przeważnie z dziećmi. „Kostek”strzelał tylko z VISA, a „Biały” z pepeszy. Zeznania Dudka potwierdził Marian Lipczak „Doniec”:Przeważnie strzelano bez wyboru, od najmniejszych dzieci do starców, taki był rozkaz „Szarego”.(…) Byłem przy taborze w momencie, gdy jakiś mężczyzna w średnim wieku uciekł żytem; strzeliłem do niego z karabinu i zabiłem go, poza tym nikogo więcej nie zabiłem. Na naszym odcinku zostało zabitych do 80 ludzi, najwięcej ludzi zlikwidował oddział „Szarego”.
Stanisław Cygańczuk, mieszkaniec Wierzchowin, tak wspomina rzeź: Ojciec woła sąsiada Tywoniuka, żeby się u nas w stodole schował, bo to nie żadne wojsko, tylko bandziory. A Tywoniuk, że się nie ma czego bać, bo niczego złego nie zrobił. Pośle tego widziałem, jak go zastrzelili. Kilku naraz strzelali, jeden się jeszcze ruszał, to go z krótkiej broni dobili. Jeszcze przygonili kobietę z małym dzieckiem, kazali jej stanąć pod wisznią i trrrach, zastrzelili. (…) Sąsiad woził trupy i mówił, że na końcu to jeszcze gwałcili kobiety i wbijali im w przyrodzenie flaszki.
Patrioci z NSZ kazali mordować nastolatkom.
W oddziale „Szarego”było dwóch chłopców po jakieś najwyżej lat 15, jeden z nich nazywał się Kajtek, a drugi nie wiem, ale myśmy ich obu nazywali Kajtkami i (…) Kajtkowie brali udział w akcji w Wierzchowinach. Jeden z nich (…) przyszedł do żony i prosi, żeby mu dała co zjeść, bo jest głodny. Ale najpierw chciał się pochwalić przed żoną jakiego to on bohatera odegrał w Wierzchowinach. Powiada tak do żony: „Mówię pani, dwoje staruszków tak się prosili, żeby ich nie zabijać, a ja ich szpadlem pozabijałem”, a żona się zdenerwowała i mówi do niego: „Ach ty zbóju! Zabieraj się stąd! Nie dostaniesz jeść!” Zawstydził się i poszedł – wspominał Stanisław Nieworaj, mieszkaniec Majdanu Zahorodyńskiego.
Niestety NSZ ma w swoich dokonaniach kilka bardzo przykrych incydentów. Ocenę pozostawiam Tobie
Tu przytoczony materiał do pobrania:
http://ipn.gov.pl/__data/assets/pdf_fil ... -12151.pdfPlus to:
Rafał Wnuk, „Wierzchowiny Huta”, w: Polska 1944/45–1989. Studia i materiały 4, red. Krystyna Kersten, IH PAN, Warszawa 1999