W okolicy, w której osiadłem jest już niewiele reliktów przeszłości. Wieś się modernizuje i nawet te zachowane z przeszłości budynki po remontach są już niepodobne do historycznych pierwowzorów.
W wioskowym krajobrazie ciągle góruje sypiąca się cegielnia na skarpie wzdłuż torów, zdemolowana stacyjka PKP i dobrze zachowany budynek przedwojennej "tytoniówki".
Ostatnio jednak znalazłem tu jeszcze inny zachowany relikt przeszłości, niby minionej bezpowrotnie, ale jak widać wiecznie żywy, podobnie jak wyczuwalny jego patron przechowywany od wielu lat w lodówce na moskiewskim Placu Czerwonym.
Jak to bywa z niepokornymi staruchami, którzy zamiast siedzieć przy piecu i dokładać doń szczapy, to łażę i rozglądam się po okolicy wściubiając nos we wszystko.
Moje osobiste odkrycie dotyczy pewnego stowarzyszenia z aktualnego wykazu na stronie mojej gminy.
Mówią i piszą, że FJN został rozwiązany w 1983 roku. Ale z tym to jest jak z Presleyem. Niby znikł a żyje.
Spotkała mnie propozycja organizacyjna, w której
celach statutowych
znalazłem:
Cytuj:
współdziałanie z politycznymi i społecznymi organizacjami Frontu Jedności Narodu oraz instytucjami państwowymi w dziele socjalistycznej budowy kraju, wzmacniania jego obronności i pozycji na forum międzynarodowym,
Być może zabytek ten jest pod ochroną jakiegoś konserwatora i dlatego się uchował.
Fajnie jest czasami doznać uczucia, że czas stoi w miejscu.
