Niezależne forum mieszkańców Kwidzyna i nie tylko :-)

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 205 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: Re: Katastrofa samolotu prezydenckiego
PostNapisane: 16 stycznia 2011, o 10:33 
Darek napisał(a):
Raz życie Lechowi pilot uratował, to go Lechu chciał z armii wyrzucić (tylko mu nie wyszło).
Teraz inny pilot się posłuchał i tym razem wyszło. Głupota jest chorobą śmiertelną.



To chyba ci chodzi o tą cześć rozmowy pilotów.Faktycznie,wiele z tego wynika.

-- 16 sty 2011, 2011 10:52 --

I kolejny ciekawy tekst.Tym razem o "niezależnym akredytowanym".Ciekawe zdania pogrubiłem.........

Kim jest pułkownik Edmund Klich? – Podejrzana misja polskiego akredytowanego przy MAK


Po katastrofie wojskowego samolotu CASA C-295 M numer 019, która wydarzyła się 23 stycznia 2008, o godzinie 19:07 w Mirosławcu, powołana została przez MON, 29 osobowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego skupiająca najlepszych polskich fachowców. Na próżno wśród jej członków i ekspertów szukać nazwiska pułkownika Edmunda Klicha.

Tamtego tragicznego wieczoru nasz wybitny ekspert nie poczuł nieodpartej potrzeby by spakować się, wybiec z domu i jechać na oślep przed siebie powodowany poczuciem odpowiedzialności i patriotyzmu, choć wśród ofiar było wielu jego przyjaciół i znajomych.

Edmund Klich znał wówczas swoje miejsce w szeregu i wiedział doskonale, że badanie wypadków w lotnictwie państwowym to nie jego działka. On jest szefem Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych istniejącej przy ministrze infrastruktury i w jego kompetencji jest tylko i wyłącznie lotnictwo cywilne. Koniec, kropka.

Tym bardziej wydaje się dziwne, że po ponad dwóch latach pan pułkownik Klich zachował się zupełnie inaczej. Katastrofa rządowego samolotu z prezydentem na pokładzie była w sposób oczywisty również wypadkiem w lotnictwie państwowym. Piloci byli wojskowymi, a samolot należał do wojskowego pułku i leciał na rosyjskie lotnisko wojskowe.

Ów rejs w dokumentach oznaczono literą „M” (military).

Skąd, więc ten nagły impuls i wprost mesjańskie przewidzenie tego, że to on, Edmund Klich właśnie stanie się człowiekiem numer jeden i jako polski przedstawiciel przy MAK i będzie odpowiedzialny ze strony polskiej za wyjaśnienie przyczyn katastrofy? Dlaczego nagle zachował się zupełnie nielogicznie i odwrotnie niż 23 stycznia 2008 roku? Skąd jazda zupełnie w ciemno do Warszawy i wiara, że zastanie tam ministra Grabarczyka, z którym się wcześniej nie umawiał oraz wbrew jakiejkolwiek logice cała tragedia będzie badana tak, jakby była to jedna z wielu katastrof w lotnictwie cywilnym i to na dodatek rejsowym?

Czy aby na pewno wyjazd Edmunda Klicha do Warszawy był tak spontaniczny jak zeznawał w sejmie?

Oto opowieść Edmunda Klicha wygłoszona przed sejmowa komisją infrastruktury 6 maja 2010 roku:

„Rozpocznę od pierwszej informacji, o której – jak większość pewnie z państwa – dowiedziałem się o katastrofie z mediów. Nawet dzwonił jeszcze syn. Mówi: tato czy wiesz, co się dzieje? Włączyłem TVN 24, widzę, co się dzieje, w związku z tym natychmiast zacząłem się pakować i jadę do Warszawy, bo wiedziałem, że już może być problem prawny. Dlaczego? Dlatego, że samolot jest samolotem – był – samolotem lotnictwa państwowego. Załoga była wojskowa. W związku z tym dotyczy to lotnictwa państwowego, którego nie obejmuje załącznik 13 do konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym”

Ciekawe. Klich wie już, że załącznik 13 i cała konwencja w tym przypadku nie mają zastosowania, czyli nic tam po nim, a jednak pędzi jak błyskawica do Warszawy.

Dalej robi się jeszcze ciekawiej:

„Tak gdzieś w połowie drogi, chyba w rejonie Garwolina, bo ja mieszkam w Dęblinie i na weekendy jeżdżę do Dęblina, w tygodniu czy jak potrzeba to mieszkam w Warszawie, także nie ma jakiegoś problemu tutaj dojazdu, szybkości na miejsce wypadku czy coś. W połowie drogi dostałem telefon od pana Aleksieja Morozowa, to jest obecnie przewodniczący Komisji Federacji Rosyjskiej, zastępca pani Anodiny – szefowej Mieżnonarodnej Awiacionnej Komisji… Komitetu, to znaczy Międzynarodowego Komitetu Lotniczego. (...) On zadzwonił i powiadomił mnie, że jest katastrofa w Smoleńsku i traktuje to, jako telefoniczne powiadomienie, natomiast formalne będzie później. I było od razu pytanie o procedury, według jakich będzie ten wypadek badany. On zaproponował załącznik 13 do konwencji, bo myślę, że i według jego wiedzy, i ówczesnej mojej wiedzy, to jest jedyny dokument, który podpisała i strona polska, i Federacja Rosyjska, jako konwencję chicagowską tak zwaną z ’44 roku. Ja wtedy nie wypowiedziałem się jednoznacznie, ale też sądziłem, że to będzie jedyne rozwiązanie, to znaczy rozwiązanie, które ma jasne zasady prawne.”

I dalej:

„Po przyjeździe do ministerstwa już pan minister Grabarczyk na mnie czekał. Zgłosiłem się do gabinetu pana ministra i też ten pogląd wyraziłem, że tu chyba aneks 13 jest takim dokumentem, gdzie obydwie strony mają określone procedury, jest to już jasne, to są zasady międzynarodowe.”

Jak widzimy to nie na szczeblu rządowym z udziałem polskiego premiera dochodzi do forsowania załącznika 13 konwencji chicagowskiej, której w ogóle nie stosuje się w przypadku katastrof w lotnictwie państwowym, lecz cały plan zostaje wyjawiony gdzieś w okolicach Garwolina z inspiracji Morozowa i via jego pomagier Edmund Klich przekazany ministrowi Grabarczykowi.

Do faceta, który w ogóle nie jest przewidziany do badania takich wypadków jak katastrofa smoleńska, dzwoni inny facet z Rosji, który również doskonale wie, że to nie ten adres i nie jego instytucja powinna badać tego typu wypadki. O dziwo, obaj wiedzą o tym doskonale, ale polski rozmówca Morozowa, jakby telepatycznie wyczuwa, co będzie się działo i już jest w drodze czytając niemal w myślach zastępcy generał Anodiny.

Zastanawiające, że na eksperta-ochotnika czeka już w Warszawie minister Grabarczyk, choć nie słyszymy w zeznaniach Klicha o żadnym umawianiu się na wspólne spotkanie. Kto poinformował Grabarczyka, że Klich jest w drodze i ma on na niego czekać?

A może to nagłe pakowanie się i wyjazd z Dęblina do Warszawy to typowe zachowanie się podległego służbowo funkcjonariusza po usłyszeniu wydanego mu rozkazu, a nie impuls, którego jakoś zabrakło podczas katastrofy w Mirosławcu i śmierci tylu przyjaciół i kolegów?

Może pierwszym zadaniem Edmunda Klich była walka o postępowanie w myśl 13 załącznika do konwencji chicagowskiej, która jak dzisiaj wiemy okazała się korzystna tylko dla Rosjan gdyż pozwala im dysponować dowolnie kluczowymi dowodami niezbędnymi do wyjaśnienia przyczyn katastrofy i nie wydawanie ich stronie polskiej?

Idźmy zatem dalej.

Klich, choć jeszcze nie jest polskim akredytowanym przy MAK znajduje się błyskawicznie w Moskwie obok takich wybitnych specjalistów wojskowych jak między innymi płk Goliński i płk Milkiewicz. Niestety, za pomocą intryg i kłótni pozbywa się „konkurencji”, która wraca po trzech dniach do Polski i tak oto opisuje później swoje starcie z wówczas jeszcze pułkownikiem Parulskim, szefem prokuratury wojskowej:

"I wchodzę do tego pomieszczenia, jest pan minister Parulski i od razu - no, powiedziałbym dosyć ostro - powiedział mi, że ja w ogóle nie potrafię działać, ja utrudniam pracę prokuraturze, a w ogóle ja ustawiłem... przyjąłem, jako załącznik 13 do procedowania i działam na szkodę Polski. To były bardzo mocne słowa i ja sobie je zapisałem zaraz wieczorem. Więc w tej sytuacji nie wiem, o co chodzi. Ja mówię, ja muszę procedować według załącznika 13 i wymaga tego ode mnie pan Morozow".


Znowu pojawia się Morozow, którego autorytet i zwierzchnictwo wydają się od początku dla Edmunda Klicha bezdyskusyjne, choć przypominam, nadal nie jest on jeszcze polskim akredytowanym przy MAK i Morozow nie może od niego niczego jeszcze wymagać czy żądać. Dlaczego zwycięża lojalność wobec Morozowa, a nie obowiązek zapewnienia Polsce jak największego wpływu na wyjaśnienie przyczyn katastrofy?

Czyżby odzywała się u naszego „wybitnego eksperta” dusza niewolnika i instynkt podporządkowania się przewodnikowi stada?

Skoro Parulski uważał wówczas procedowanie według załącznika 13-go za szkodliwe dla Polski to znaczy, że prokuratura wojskowa i wojskowi eksperci mieli inny plan, zniweczony z premedytacją przez Rosjan i działającego zgodnie z ich interesem Klicha.

Dalej następuje bardzo sprawna akcja świetnie przygotowanych Rosjan, u których bynajmniej nie widać w tej kwestii żadnego chaosu i bałaganu. Wręcz przeciwnie, wydają się być świetnie przygotowani i działać według wcześniej ustalonego precyzyjnego planu. Oni chcą za wszelką cenę właśnie jego, Edmunda Klicha i to uczucie do niego zrodziło się być może nie w okolicach Garwolina, …ale gdzie indziej i dużo, dużo wcześniej?

W każdym bądź razie to, co dzieje się dalej tak opisuje sam Klich:

„W kolejny dzień, to był poniedziałek, a i kolejny dzień godzina 13.00, tj. wtorek, trzynastego …przepraszam…o godzinie 12.00 podchodzi do mnie pan Morozow i mówi: pan premier Putin zaprasza, no nie mówi się pan w języku rosyjskim tylko jest wy czy ciebie, no jest to taka forma, jak w angielskim, mówi zaprasza ciebie na konferencję prasową do Moskwy na trzecią. Ja mówię, jak na trzecią? Przecież jest dwunasta. Chyba, że jakiś samolot, może przelecę się jakimś Tu-22 albo coś i to wtedy można, prawda? Wszystko możliwe jest, szczególnie w tak mocnym państwie. No i od razu zadzwoniłem do pana ministra Grabarczyka, bo coś tutaj ja za wysoko zaczynam gdzieś być postrzegany, prawda? No i w rozmowie, ja nie wiem czy była taka jasna akceptacja, ale wyczułem, że mogę się na to spotkanie udać do… Aha, bo później było tak: nie będę musiał lecieć do Moskwy, ale będzie telekonferencja i mam być w budynku w jakimś jednym z gubernatorów. Udałem się na tę konferencję. Pierwszy głos zabrał pan premier Putin, później jego zastępca pan Iwanow i jako trzecia pani Anodina, szefowa MAK-u, która jasno powiedziała, że będzie procedowanie według załącznika 13.”

Rosjanie widząc tarcia w polskiej delegacji oraz patriotyczne i fachowe, czyli „groźne” podejście niektórych naszych ekspertów i wojskowych, postanowili posadzić Klicha przynajmniej na ekranach telewizorów, między Putinem, Iwanowem i Anodiną tak, aby ów obraz poszedł w świat i powstało wrażenie, że ich faworyt jest główną postacią w polskiej ekipie i jest to wybór polskiej strony.

Ponownie zwracam uwagę, że dzieje się to 13-go kwietnia i Edmund Klich nie jest jeszcze polskim akredytowanym przy MAK.

W ten oto przemyślny sposób w rzeczywistości to Kreml obsadził stanowisko polskiego akredytowanego przy MAK, a na fali polskiej akcji palenia zniczy na grobach czerwonoarmiejców i podziwu autorytetów z Czerskiej dla wspaniałej postawy władz Rosji, trudno byłoby stawiać w kłopotliwej sytuacji Władimira Putina. Ten zaś sprytnie oraz osobiście nobilitował Edmunda Klicha.

Zresztą któż miałby oponować z obecnej ekipy rządowej, która prężyć muskuły potrafi tylko na własnym podwórku wobec wrednych „pisiorów” wspierana przez zaprzyjaźnione media?

Dzisiejsze teatralne gesty Donalda Tuska, udające niezadowolenie z raportu MAK to zwykła gra pod naiwną publiczkę, a apelowanie do strony rosyjskiej o uwzględnienie polskich uwag do raportu jest niczym innym jak proponowaniem kompromisu zamiast poszukiwaniem prawdy. Tej prawdy Putin oraz Tusk i jego ferajna nie chcą od samego początku i dlatego najwygodniejszym akredytowanym dla obu stron był właśnie Edmund Klich z wyraźnie widoczną, wbitą w plecy rosyjską kierownicą.

Gwarancją na ukrycie prawdy jest też wypróbowany i dobrze znany na całym świecie żołnierz Putina, prokurator Jurij Czajka, o którego „osiągnięciach” i „sukcesach” Tusk nie mógł nie wiedzieć, zgadzając się na pozostawienie w jego wypróbowanych rękach decydującej roli w prokuratorskim śledztwie.

Wszelkie dzisiejsze dywagacje czy przedłużyć Klichowi kończącą się kadencję, jako przewodniczącemu Komisji Badania Wypadków Lotniczych przy ministrze infrastruktury uważam za skandal i objaw wyjątkowego skundlenia polskiej klasy politycznej.

Jednak tak jak trzeba było zmiękczyć pułkownika Parulskiego generalskimi lampasami, podziękować za pomocą wysokiego odznaczenia państwowego ambasadorowi Rosji w Polsce, Grininowi za współudział w dyplomatycznym spisku wymierzonym przeciwko prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, tak trzeba będzie jakoś „godnie” zagospodarować polskiego eksperta, protegowanego Władimira Putina. Nie mam żadnych wątpliwości, że tak się właśnie stanie.

Ten człowiek powinien jednak kiedyś stanąć przed polskim, prawdziwie niezawisłym sądem, a jeżeli już czemuś ma koniecznie w przyszłości przewodniczyć to najlepiej z poręczenia Putina, dożywotnio, rosyjskiej komisji MAK, najlepiej w złoconej liberii i przed drzwiami do windy w siedzibie „międzypaństwowej komisji” w Moskwie.

„Mocną” pozycję polskiego akredytowanego najlepiej obrazuje ten oto fragment konferencji prasowej MAK z 19 maja 2010 roku. Mamy tu jak na tacy Edmunda Klicha, którego po telekonferencji z Putinem, generał Anodina szybko sprowadza do parteru, tak, aby mu woda sodowa nie uderzyła zbytnio do jego megalomańskiej głowy i znał swoje miejsce w szeregu.

Dziennikarz BBC zadaje pytanie Edmundowi Klichowi o dodatkowy głos w kabinie, czy jest zidentyfikowany i do kogo należy. Drugie pytanie – O zabrany z lotniska w Smoleńsku system ILS.

Chce odpowiadać Edmund Klich, ale Tatiana Anodina wchodzi mu w słowo: „ Może ja odpowiem. Pan Klich może mówić później.”


Od tamtych wydarzeń minie niedługo już dziewięć miesięcy

Pytany ostatnio w programie „Warto rozmawiać” o to czy zbadał to słynne skrzydło rządowego Tupolewa, które ponoć odpadło po uderzeniu w brzozę, polski „ekspert” Edmund Klich odpowiedział przecząco. Za to nazajutrz w wywiadzie dla portalu Wirtualna Polska „specjalista od katastrof lotniczych” stwierdził:

Ważne byłoby, aby ujawnić rozmowy między Lechem i Jarosławem Kaczyńskimi i dowiedzieć się czy rozmowa dotyczyła rzeczywiście jedynie stanu zdrowia matki

Tak drodzy czytelnicy, to nie sen, to się dzieje naprawdę. Ten człowiek de facto nastręczony przez Rosjan, wędruje od studia telewizyjnego do studia, od jednej redakcji do drugiej i traktowany jest zupełnie poważnie, jako obiektywny, niezależny polski ekspert i fachowiec.

Ilość sprzecznych z sobą wypowiedzi, wolt, zmian stanowiska, dziesiątki wywiadów i wydana książka czynia polskiego akredytowanego jednym z głównych narzędzi prowadzonej od samego początku przez stronę rosyjską i polską skoordynowanej akcji dezinformacyjnej.

Półroczne żebranie opinii publicznej o zabezpieczenie wraku samolotu, brak czarnych skrzynek, broni, kamizelek kuloodpornych i amunicji borowców, telefonu satelitarnego prezydenta jak i samego kokpitu samolotu to skandaliczne wydarzenia, które miały miejsce bez żadnego stanowczego protestu polskiego rządu, co może nasuwać podejrzenie, że było mu to na rękę.

Oto III RP w pełnej krasie. Oto upadające chore państwo z ogłupioną do cna gawiedzią, które nie może doczekać się narodowego przebudzenia. Państwo ludzi, którzy mając uszy nie słyszą i mając oczy nie widzą.

P.S. Życie jak zwykle zaskakuje.

Powyższy tekst pisałem 8 stycznia i nie sądziłem, że moje „chore insynuacje” podważające samodzielność decyzji Edmunda Klicha o wyjeździe 10 kwietnia 2010 roku ze swojego domu w Dęblinie do Warszawy potwierdził sam polski akredytowany w wywiadzie dla Gazety Polskiej.

GP - Wkrótce potem - jako pierwszy, zanim zrobił to ktokolwiek ze strony polskiej - zadzwonił do Pana Aleksiej Morozow, wiceszef MAK?

Edmund Klich - Przy okazji chcę tu uściślić pewną informację: Morozow do mnie dzwonił, gdy jeszcze byłem w domu, a nie na trasie do Warszawy, jak powiedziałem w pierwszym przesłuchaniu sejmowym


http://blogmedia24.pl/node/43272


Załączniki:
bez tytułu1.JPG
bez tytułu1.JPG [ 73.11 KiB | Przeglądane 6686 razy ]
Góra
  
 
 Tytuł: Re: Katastrofa samolotu prezydenckiego
PostNapisane: 16 stycznia 2011, o 17:23 
Coraz ciekawsze wiadomości docierają do opinii publicznej.O dziwo źródłem Gazeta Wyborcza.

Kapitan Arkadiusz Protasiuk nie chciał lądować "za wszelką cenę" - jak twierdzi MAK. Chciał odejść na drugi krąg nad lotniskiem. Nie zdążył wykonać manewru - wynika z uwag polskiej komisji do rosyjskiego raportu. Dlaczego nie zdążył?
Na to pytanie ma dać odpowiedź polska komisja badająca katastrofę smoleńską. Raport planuje ogłosić w lutym. Ale już dziś kwestionuje jedno z istotnych ustaleń MAK. Dowody na to, że załoga próbowała "przerwać zniżanie", znaleźliśmy w szczegółowych uwagach do rosyjskiego raportu. Potwierdza je płk Mirosław Grochowski wiceprzewodniczący naszej komisji.

"Odchodzimy" - nowe słowo z kabiny pilotów

Najważniejsze jest odczytane w grudniu przez ekspertów fonoskopii z Centralnego Laboratorium Kryminalistyki KGP zdanie Protasiuka: "Odchodzimy". W uwagach do raportu MAK czytamy: "Zgodnie z zapisem CRV [Cockpit Voice Recorder], odczytanym przez stronę polską, dowódca załogi zgłosił, po minięciu wysokości 100 metrów, że odchodzi na drugi krąg. Drugi pilot to potwierdził".

Komisja badania wypadków lotniczych zastrzega: "brak jest jednak (...) zdecydowanej komendy inicjującej ten proces" (przerwania zniżania).

Nie oznacza to, że kapitan nie wykonywał tego manewru. Komisja pisze o tym trzy razy:

- "załoga rozpoczęła procedurę odejścia na drugi krąg"; - "załoga próbowała - nieskutecznie - przerwać podejście"; - "była to realizacja spóźnionej procedury odejścia na drugi krąg" (w ostatnim przypadku chodzi o "zerwanie" autopilota).

Polska komisja oferowała MAK ekspertyzę fonoskopijną przed opublikowaniem końcowego raportu. MAK jej nie wykorzystał. W raporcie napisał, że "decyzji dowódcy statku powietrznego o odejściu na drugi krąg nie było".

Polska komisja nie zgadza się z tym. A skoro MAK wśród bezpośrednich przyczyn katastrofy wymienia „kontynuowanie zniżania w warunkach nieuzasadnionego ryzyka z dominującym celem wykonania lądowania »za wszelką cenę «”- spór jest istotny, bo dotyczy przyczyn, a nie tylko okoliczności katastrofy.

Potwierdza to płk. Grochowski: - Co do ustaleń przyczyn tej katastrofy będą różnice między naszym raportem a MAK.

Bardzo ważna jest uwaga, że "odchodzimy" zarejestrowano na wysokości 100 metrów. Bo to tzw. wysokość decyzji - na której pilot miał właśnie zdecydować, czy ląduje, czy odchodzi na drugi krąg. Zgodnie z przepisami - jeśli nie widział ziemi (a 10 kwietnia mgła to uniemożliwiała), to musiał odlecieć. Wcześniej kierownik lotów z wieży w Smoleńsku wydał komendę pozwalającą zejść tupolewowi tylko na tę wysokość.

Komisja planuje eksperymentalny lot tupolewa

W znanej dotychczas wersji stenogramu z kokpitu zdanie: "Odchodzimy" pada z ust drugiego pilota - 14 sek przed katastrofą, gdy samolot zszedł poniżej 80 m od ziemi (ale w stosunku do pasa startowego był niżej, bo leciał nad jarem o głębokości ok. 60 m).

Z nowej, grudniowej ekspertyzy fonoskopijnej wynika, że było to potwierdzenie stwierdzenia kapitana.

W której sekundzie lotu Protasiuk decyduje: "Odchodzimy"? Z uwag do raportu MAK i stenogramu wynika, że na wysokości 100 m prezydencki tupolew był 2400 m od progu pasa. I leciał na niej przez 8 sekund.

Jeśli kpt. Protasiuk zareagował od razu po zejściu na 100 m, było to 22 sekundy przed katastrofą. W kokpicie słychać już było ostrzeżenia systemu TAWS: "terrain ahead". Półtorej sekundy później TAWS pierwszy raz alarmował "pull up" (w górę!). I to jest ten moment, w którym Protasiuk decyduje: "Odchodzimy".

W uwagach do raportu MAK czytamy: "Załoga zaczęła nieudaną procedurę odejścia na drugi krąg po zadziałaniu sygnału o niebezpiecznej wysokości".

Co było dalej?

- Tego jeszcze nie mogę powiedzieć, bo to przedmiot bardzo szczegółowych badań komisji. Szukamy odpowiedzi, dlaczego - pomimo podjęcia tej decyzji - lot skończył się tragicznie. Jeszcze nie wiem, czy nasze rozumowanie potwierdzi się w badaniach. To jeden z najtrudniejszych elementów tej sprawy - mówi nam płk Grochowski.

Upewniamy się: - Czyli nie było tak, że pilot chciał wylądować "za wszelką cenę"? Bo od wysokości 100 metrów próbował siebie i pasażerów ratować?
Płk. Grochowski: - Tak, to wyraźnie zasygnalizowaliśmy. Dowódca zdecydował o odejściu, ale nie wiemy, dlaczego się nie udało.


- Padają jeszcze jakieś słowa w kokpicie, które to wyjaśniają?

- Nie - mówi Grochowski.

Co zrobi komisja? Chce wykonać eksperyment - symulowany lot drugim z posiadanych przez Polskę egzemplarzem tupolewa. Chodzi o powtórzenie (oczywiście na bezpiecznej wysokości) czynności załogi prezydenckiego tupolewa zarejestrowanych przez "czarne skrzynki".

W uwagach czytamy bowiem, że "nieudaną procedurę odejścia na drugi krąg" potwierdzają "zarejestrowane ruchy wolantu".

Grochowski: - Pilot nie siedział z założonymi rękami. Trzymał wolant. Korygował pracę automatycznego pilota, miał ręce na sterownicy.

Tego, czy pilot miał ręce na sterownicy, nie dowiemy się, bo nie ma obrazu wideo z kabiny, ale rejestratory pokładowe zapisały ruchy wolantem.

Według raportu MAK pilot "zerwał" wolantem autopilota i automat ciągu dopiero "w momencie pierwszego zderzenia z przeszkodą" (samolot otarł się o czubki brzóz 1100 m przed początkiem pasa). Polska strona to kwestionuje. Pisze, że autopilot i automat ciągu wyłączone zostały sekundę wcześniej. I że nie było to "instynktowne działanie załogi" ani reakcja na przeszkodę (drzewa), której nie widzieli.

Nasza komisja kwalifikuje to jako "realizację spóźnionej procedury odejścia", "nieudaną próbę rozwiązania sytuacji krytycznej".

Kontrolerzy myśleli, że samolot odejdzie

Czy w tych okolicznościach jakąś rolę odegrać mogli kontrolerzy ze Smoleńska? Czy ich komenda: "Horyzont 101", nakazująca poderwanie maszyny, nie była spóźniona?

Przede wszystkim wieża nie miała informacji, że kapitan podjął decyzję: "Odchodzimy". - Ale z korespondencji, którą opublikujemy, wynika, że na wieży spodziewali się, że ten samolot odejdzie - mówi nam Grochowski. - Bo ta pogoda nie pozwalała podjąć próby lądowania na tym lotnisku.

Z tym, że warunków do lądowania nie było, nasza komisja w pełni zgadza się MAK.

Z uwag do raportu MAK wynika też, że „komenda »horyzont 101 « była wydana przez kierownika strefy lądowania zbyt późno, gdy znacznik samolotu zniknął ze wskaźnika [radaru w wieży]”.

Ale czy gdyby padła wcześniej, mogła uratować przed katastrofą? Płk. Grochowski odmawia oceny. Polskie uwagi o pracy kontrolerów skupiają się bowiem na tym, co było wcześniej - przed decyzją "odchodzimy".

Polska komisja podkreśla, że kontrolerzy powinni byli skierować samolot na lotnisko zapasowe. Zabrakło "reakcji kontrolera strefy lądowania przy podejściu do lądowania samolotu Tu-154 M na jego odchylenia od nakazanej ścieżki"; "zbyt późno wydana została komenda na przerwanie podejścia".

- W naszym raporcie bardzo szczegółowo opiszemy ostatnie chwile tego lotu. Pokażemy ostatnią sekundę, w której była szansa na to, by nie zakończył się tak tragicznie - zapowiada Grochowski.


http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... &startsz=x


Góra
  
 
 Tytuł: Re: Katastrofa samolotu prezydenckiego
PostNapisane: 17 stycznia 2011, o 21:59 
Offline

Dołączył(a): 24 sierpnia 2009, o 19:51
Posty: 436
Lokalizacja: Kwidzyn
Płeć: Mężczyzna
A te wstrętne rusofoby z Polszy dalej szukają dziury w całym:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/zapis-ro ... omosc.html

Tygodnik zwraca uwagę, że atmosfera na wieży była bardzo nerwowa, o czym świadczy duża liczba przekleństw. - Trzeba Polakom powiedzieć: jaki dla nich, k..., wylot - mówił płk Nikołaj Krasnokutski do kierownika lotów Pawła Plusnina. Słowa padły po tym, jak rosyjski transportowiec Ił-76 po raz pierwszy podchodził do lądowania. Prawdopodobnie oznaczało to niezadowolenie związane z wylotem Tu-154 z Warszawy. Wtórował mu kierownik lotów Paweł Plusnin: "Gdzie tu, do ch..., się Polacy pchają". Płk Kransokutski, zobaczywszy nieudaną próbę lądowania iła, mówił też: "Job twoju mać, o k..., ale jaja!"

Przecież to jest oczywista oczywistość że wieża kontroli lotów nie ma nic wspólnego ruchem samolotów...

I jeszcze ten zastraszony pilot-samobójca:
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katas ... omosc.html


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Katastrofa samolotu prezydenckiego
PostNapisane: 17 stycznia 2011, o 22:56 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 września 2010, o 18:44
Posty: 385
Lokalizacja: Kwidzyn
Płeć: Mężczyzna
ciśnie mi się tylko jedno na usta... jaki kraj, takie wymagania bezpieczeństwa, organizacja lotu itp. Daleki jestem od wszelkich stwierdzeń dotyczących zamachu, spisku itp. i obwiniania tych czy owych, a już to co mówi publicznie "przyszły" Premier z Kwidzyna, to chyba jakiś żart... Ale jak to ktoś ładnie podsumował: "gdyby w smoleńsku lądował Air Force One, to by pas startowy na nowo położyli"... a Nasz Prezydent w ramach oszczędności lata rejsowymi samolotami... hmmm nie ma to jak "lansik" w świecie... nic dodac nic ująć

_________________
...


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Katastrofa samolotu prezydenckiego
PostNapisane: 17 stycznia 2011, o 23:27 
Offline

Dołączył(a): 11 września 2006, o 20:21
Posty: 498
Lokalizacja: Iława / kiedyś Kwidzyn
Płeć: Mężczyzna
Słyszałem dziś na mieście, że przyczyną katastrofy było... lądowanie.

_________________
Zgodnie z netykietą sygnaturka (podpis) powinna liczyć nie więcej niż 4 linie po 80 znaków każda. Czasami w sygnaturkach umieszcza się ascii-art i wtedy mogą one być nieco dłuższe.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Katastrofa samolotu prezydenckiego
PostNapisane: 18 stycznia 2011, o 08:03 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 17 listopada 2010, o 00:42
Posty: 110
Płeć: Nie wybrano
kulas napisał(a):
że przyczyną katastrofy było... lądowanie.


oczywiescie tak,samolot niespadl,niebylo awarii,spokojnie ladowal do samego konca.az ujrzeli brzoze

-- 18 stycznia 2011, o 08:07 --

dl99 napisał(a):
a Nasz Prezydent w ramach oszczędności lata rejsowymi samolotami


no niestety musi teraz zaoszczedzic to co wydalismy po katastrofie i wydajemy nadal.a sa to niemale pieniazki i z tego raczej nalezy sie cieszyc


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: Katastrofa samolotu prezydenckiego
PostNapisane: 19 stycznia 2011, o 09:28 
www.forum.smolensk :arrow: strona główna

Spis (dziesięciu) wątków w dziale dot. katastrofy - „Упал самолет - Spadł samolot”
Tylko w jednym wątku :arrow: „В Смоленске упал самолет - W Smoleńsku spadł samolot” 48.128 wpisów na 2.407 stronach, tysiące zdjęć. Wiele pytań odważniejszych niż na naszym forum.
(Dla zainteresowanych zaawansowanych ciekawe kwestie, jak dyskusja z tezami MAK, „timing”, uszkodzenie trakcji energetycznej, straż poż. i in.)
Ostrzeżnie moderatora: Please, consider. There is no place for political speculations and fringe theories. Stop asking stupid questions about KGB, FSB, UFO, Soviet Russia, bears, vodka and balalaika.
Gdyby linkować tam naszą „dyskusję” w tym temacie, to byłby raczej duży wstyd i prawie w całości chyba do wydzielonego tam spec. wątku dla „trollingu”, czego u nas brak i na co nas nie stać.

Wygląda na to, że 10 kwietnia 2010 o godz. 08:48 nasze forum wyprzedziło forum.smolensk i pierwsze podało informację o katastrofie z ponadgodzinnym wyprzedzeniem pierwszego wpisu ze Smoleńska o godz. 10:14. Godziny przy postach są tam chyba wg czasu naszej strefy (?), ale w treści postów jest już „moskowskoje wremja”.
Cytuj:
Beric » 10 апр 2010, 10:14
Только что в районе танка упал и взорвался самолет. Подробности пока неизвестны...
exorsist » 10 апр 2010, 10:14
кто чего слышал?
Пресс-служба » 10 апр 2010, 10:16
где менно?
comp_sale_67 » 10 апр 2010, 10:17
откуда такая информация?
lsd дача » 10 апр 2010, 10:18
с польским президентом
А президент там чё делал? Туск - это премьер.

exorsist » 10 апр 2010, 10:19
ну значит премьер. Жена на авиационном работает, позвонила
...
Sterh » 10 апр 2010, 10:40
87 погибших. упал в 10:56 (87 zginęło, spadł o 10:56)


Na forum.smolensk jest też blog Siergieja Amelina :arrow: „Авиакатастрофа в Смоленске - Katastrofa lotnicza w Smoleńsku” (docenta w katedrze «Elektronika i techniki mikroprocesorowe»» w Smoleńskim Oddziale Moskiewskiego Instytutu Energetyki w Smoleńsku.)
21 rozdziałów, z czego 4 o najciekawszych tytułach już są zamknięte i niedostępne. Z pozostałych siedemnastu :arrow: 7 rozdziałów ma przekład na jęz. polski.
Oraz dwa albumy z galerii autora blogu
:arrow: „Авиакатастрофа в Смоленске” (448 zdjęć)
:arrow: „Последний полет борта 101 - Ostatni lot statku 101” (212 zdjęć)

czyli: „na kursie i ścieżce ... na kursie i ścieżce ... ….i prosto w krzaki


Góra
  
 
 Tytuł: Re: Katastrofa samolotu prezydenckiego
PostNapisane: 19 stycznia 2011, o 17:20 
Offline
Przyjaciel forum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 27 października 2006, o 12:24
Posty: 4882
Lokalizacja: Kwidzyn
Płeć: Mężczyzna
Jurku, przecież już dawno podałem linki do stronki Amelina przy prezentacji książek o katastrofie.
A z tych linków można było przejść na wszystkie następne...
Dopiero teraz do tego doszedłeś? :)

_________________
"Czym się różni człowiek cywilizowany od kulturalnego? Człowiek cywilizowany jeśli kopnie, to przeprosi, a człowiek kulturalny nie przeprosi, bo nie kopnie"


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: Katastrofa samolotu prezydenckiego
PostNapisane: 19 stycznia 2011, o 19:22 
A ja jak widzisz z drugiego końca. Z forum-smoleńsk do Amielina.


Góra
  
 
 Tytuł: Re: Katastrofa samolotu prezydenckiego
PostNapisane: 20 stycznia 2011, o 09:12 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 24 lutego 2008, o 18:55
Posty: 2475
Lokalizacja: Gardeja / Kwidzyn
Płeć: Mężczyzna
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... robic.html

_________________
Od chwili tej aż do końca świata,w pamięci ludzkiej będziemy żyć: my, wybrańców garść, kompania braci.


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: Katastrofa samolotu prezydenckiego
PostNapisane: 21 stycznia 2011, o 14:35 
Katastrofa w Babimoście - opowiadanie science fiction


Góra
  
 
 Tytuł: Re: Katastrofa samolotu prezydenckiego
PostNapisane: 21 stycznia 2011, o 14:57 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 października 2008, o 05:50
Posty: 2688
Lokalizacja: zza roga
Płeć: Mężczyzna
Dla mnie idiotyzmem przynajmniej, jest wypowiadanie się w kwestiach o których nie ma się bladego pojęcia.
Zauważ klapek, że nie wypowiadałem się tutaj wcześnie, ponieważ pomimo jakiejś tam wiedzy o lotnictwie,
nie mam różowego, nie mówiąc o zielonym, pojęcia o tym jak się lata na TLS'ie, ILS'ie i innych cudach.
Oczywiście odmiennie do iluśtamsettysięcy PRAWDZIWYCH POLAKÓW i innych popleczników.

_________________
Ignorancja może być skorygowana przy pomocy książki. Głupota wymaga strzelby i szpadla.

Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Katastrofa samolotu prezydenckiego
PostNapisane: 23 stycznia 2011, o 17:14 
Świat stał się prosty. Są źli i dobrzy. Bohaterowie i zdrajcy. Stoimy po dobrej albo złej stronie mocy. Nie ma półcieni, nie ma wątpliwości, nie ma miejsca na pytania. Należysz do jednego albo do drugiego obozu. Ci, którzy nie chcą się zapisać, którzy deliberują, którzy biorą pod uwagę argumenty jednej i drugiej strony, którzy próbują zrozumieć intencje i argumenty drugiej strony, myśleć zgodnie z regułami logiki, spotykają się z w najlepszym wypadku z niezrozumieniem, ironicznym śmiechem, a zwykle z oskarżeniami o zaprzaństwo, płynącymi z obu stron.


Góra
  
 
 Tytuł: Re: Katastrofa samolotu prezydenckiego
PostNapisane: 23 stycznia 2011, o 17:58 
Myślenie pakietowe jest zjawiskiem naturalnym. Najstraszniejszą rzeczą, jaka może się zdarzyć człowiekowi, to poruszanie się po świecie, którego mechanizmów nie rozumie, w którym jest zagubiony. Łatwiej i wygodniej jest nam poruszać się po rzeczywistości, która jest zrozumiała, którą możemy sobie uporządkować. Dlatego chętniej łączymy jeden pogląd z drugim, porządkujemy sobie świat, układając ludzi w grupy, klasyfikując i upraszczając ich poglądy. Robimy to, bo tak jest łatwiej. Robimy tak, bo taki świat wymaga od nas mniejszego wysiłku umysłowego. Im bardziej jesteśmy leniwi, im bardziej uproszczony świat chcemy czy jesteśmy w stanie widzieć, tym bardziej „pakietujemy” ludzi i ich poglądy. Przyporządkowanie kogoś do danej grupy tłumaczy nam bardzo wiele i daje łatwiejsze odpowiedzi na pytania. Dziś w Polsce przeżywamy czas wielkiego lenistwa.


Góra
  
 
 Tytuł: Re: Katastrofa samolotu prezydenckiego
PostNapisane: 24 stycznia 2011, o 15:38 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 5 grudnia 2008, o 17:15
Posty: 998
Lokalizacja: Kwidzyn
Płeć: Kobieta
Pięknie napisane. Po co myśleć samodzielnie, skoro różnorakie "autorytety" podają nam na tacy gotowe rozwiązania:)


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 205 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  


-->

Forum e-kwidzyn jest własnością Stowarzyszenia Promocji Medialnej e-Kwidzyn. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników Forum. Właściciel Forum nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zgłoś post do moderacji.