Piękny słoneczny dzień, chyba taki pierwszy tej wiosny, a tu prawie cały dzień przed telewizorem. Ale słoneczne dni jeszcze będą, a wydarzenie jakie oglądaliśmy z Krakowa było niepowtarzalne. Pogrzeb z istoty swej jest smutną uroczystością, lecz może być piękną i bardzo wzniosłą. Okazuje się, że można się zachwycać pogrzebem, zwłaszcza gdy budzi on jakieś uczucia wyższe i o dziwo pewną dumę. A dotyczy to także swego kraju jak i współrodaków. Przy okazji przypomniałem sobie opowieść swej Mamy, która opowiadała przebieg pogrzebu Piłsudskiego, znany jej z transmisji radiowej wysłuchanej gdzieś tam bliżej Smoleńska niż Krakowa.
Gdyby nie islandzki wulkan, to w Krakowie byłby dziś „cały świat”. Ale i tak było wiele delegacji zagranicznych, jak się okazało z niezawodnym mimo trudności, kompletem prezydentów z byłych państw członkowskich Układu Warszawskiego siedzących w równym szeregu zabytkowych stall Bazyliki Mariackiej.
Przebieg uroczystości jest znany. Mnie natomiast utkwiły z tych dni wrażenia, które uważam za najważniejsze. To jest nieomal bez wyjątku powszechne poruszenie społeczeństwa polskiego tragedią spod Smoleńska. Skala żalu i współczucia. Te tysiące ludzi w wielogodzinnych kolejkach, by tylko skłonić się przez moment przed trumnami. Godne zapamiętania są wypowiedzi zwykłych obywateli z tych kolejek, którzy deklarowali swoją przynależność do całkiem odmiennej opcji politycznej niż osoba, której po wielogodzinnej podróży i oczekiwaniu pragną oddać cześć jako zmarłej tragicznie głowie państwa. A większość tych ludzi i tak ma gdzieś wszystkie opcje lub nie zna się na nich, a w swym działaniu kieruje się raczej ogólną troską o Polskę i ma szacunek do niej, jej symboli i reprezentantów.
Widzieliśmy bardzo budujący obraz setek wspaniałych harcerzy utrudzonych swym posługiwaniem tym ludziom. To też jakaś nadzieja. Przemówienie p.o.Prezydenta Komorowskiego było najlepsze z możliwych. A jednak powiedział to Miedwiewowi: - jesteśmy wdzięczni za słowa i gesty dotyczące zbrodni w Katyniu, czekamy na działania.
Wobec uzmysławianego samego majestatu śmierci, oraz widoku bardzo godnych zachowań zdecydowanej większości obywateli – wszystkie spory i protesty dotyczące pochówku Prezydenckiej Pary na Wawelu stały się jakieś małostkowe, umilkły, lub skryły się za anonimowością.
W trakcie oglądania transmisji z uroczystości naszły mnie takie oto myśli. Pokolenie Polaków walczących o Polskę z najeźdźcami i okupantami w II wojnie światowej ma na Wawelu pomnik-grobowiec swego godnego przedstawiciela generała Sikorskiego.
Dzięki walce paru pokoleń żyjących w PRL, których wiele tysięcy reprezentantów wywalczyło pokojowo Polskę wolną jest teraz w wawelskiej krypcie pomnik tego czynu. Złożenie tam Prezydenta Kaczyńskiego, oprócz jego zasług ma też ten symboliczny wymiar. Wiadomo, że nie każdy z tym się zgadza, i każdy ma prawo mieć o tu odmienne zdanie. Żal, że nie każdy potrafi je wyrazić normalnie, bez szyderstw.
Zauważyłem, że w pokazywanej dziś w TV krypcie z najnowszym sarkofagiem jest jeszcze tyle samo miejsca po jego przeciwnej stronie, i to bez uszczerbku dla metrażu głównego lokatora krypty, jakim jest Marszałek. Zanim ktoś następny zostanie tam złożony musi jednak spełnić oczywisty warunek podstawowy, czego życzę mu bez awantur i po jak najdłuższym życiu.
|