Po wyborach nie będzie końca świata !
Obojętnie kto je wygra, to po drugiej turze w lipcu, jeszcze przez jakiś czas będzie słychać co głośniejszych
protestantów, a potem i to minie. Ludzie rozjadą się na wakacje, wrócą opaleni i wyluzowani. Może tylko ci spośród nas, którzy jeszcze teraz z przesadnie gorliwym zaangażowaniem wyręczają w agitacji partyjnych aktywistów, przegrani i wygrani w swych oczekiwaniach, trochę dłużej będą dochodzili do normy. Przecież będzie trzeba jakoś wyhamować propagandowy ferwor (słuszny i niesłuszny) i odbudować nie wiadomo po co napięte relacje z bliźnimi o odmiennych sympatiach politycznych. Chyba, że całodobowe (24h) wspieranie, bądź zwalczanie ambicji upatrzonych sobie polityków jest ważniejsze od normalnych, czyli bez emocjonalnych relacji międzyludzkich.
Dłużej i z większym trudem będzie się odbywał powrót do jako takiej normalności rodaków dotkniętych nieszczęściem powodzi. Przy tak licznych deklaracjach pomocy ze wszystkich stron, kiedyś w końcu i tam ziemia obeschnie, zniknie smród, komary zdechną i zostaną naprawione szkody.
Czy wygra ten, czy tamten, to i tak benzyna zdrożeje, liczba bezrobotnych nie zmaleje, atrakcyjność programów w TV jeszcze bardziej zdziadzieje, a ZUS nadal będzie ukrywał swe bankructwo.
Mając ułamkowy wpływ (chyba około 1/15 mln, czyli jak w totku) na wybór tego, czy owego, to dowolny wybór traktuję tylko jako „dopust boży”. Choć przy teoretycznym zwycięstwie któregoś tam z kandydatów niewątpliwie odczuwałbym pewien dyskomfort estetyczno-moralny, z którym trzeba by żyć dalej. Ale i tak bym się nie
pochlastał.
Myślę, że wszystkie zapowiedzi i ogłaszanie jakiegokolwiek „końca świata” po wyborach, bez względu na ich wynik będzie nietrafione, a przynajmniej nie od razu, czyli do zapowiadanego przez niektórych momentu gdy
„siądzie” internet, komórki, GPS i inne nasze zabawki.
(Gdy po wygranych wyborach jeden z dzisiejszych liderów sondaży spotka dziada i spyta go: Co robisz? Dziad pewnie na to odpowie: – Spieprzam! Gdy wygra ten drugi, to powie dziadowi: - Nie musisz już spieprzać! Ale gdyby wygrał jakiś trzeci, to pozostałoby mu tylko spytać dziada: - A gdzie ten drugi lider?
To ja Jarząbek to ułożyłem - Łubu-dubu.)