A gdyby Wasze dzieci mieszkały z Wami w Norwegii byłoby, tak, dzieci mojego siostrzeńca są zdrowe i szczęśliwe
Cytuj:
Dzieci w Norwegii do przedszkola zabierają kanapki. Rodzicie przygotowują im do bidonów picie i rzadko kiedy jest to coś ciepłego, nawet jeśli na dworze jest trzaskający mróz. Dzieciom w przedszkolach ogólnie można więcej niż naszym dzieciom w naszych i małolaty włażą, gdzie tylko mogą wleźć. Co więcej, są przedszkola, w których z definicji dzieci są cały dzień na dworze bez względu na pogodę, a do budynku wchodzą tylko na siusiu. Dla nas hardcore, co nie? Tylko jakoś się nie słyszy, żeby dzieci norweskie padały jak muchy i chodziły non stop z zapaleniem płuc. Słyszy się natomiast coś innego.
Zwróćcie uwagę, jakie Norwegowie mają wyniki w sportach. Głównie zimowych, ale lekkoatletyka też nie tak na szarym końcu. Skoczków narciarskich za przeproszeniem w pizdu, biegaczy od metra, diathlonistów multum. Wszystko, co żyje, uprawia sport i przebywa dużo w ruchu i na świeżym powietrzu. Biegają, skaczą, maszerują, pływają, wspinają się, ścigają się, cokolwiek. To po pierwsze rzeźbi ciało, po drugie charakter. Sport to zdrowie nie tylko fizyczne. Psychiczne też. Jeśli w takim duchu wychowują swoje potomstwo, to klaszczę wszystkim, czym się da, nawet uszami.
A u nas co? U nas już w podstawówce 30% uczniów nie ćwiczy na wuefie z powodu różnorakich zwolnień, a potem jest tylko gorzej. Nasze dzieci kondycję mają żałosną, kręgosłupy krzywe a coraz częściej zmagają się z plagą XXI wieku, czyli z nadwagą i otyłością. Trudno o gorsze rokowania na przyszłość.