Przed plebiscytem w 1920 r. ulubionym miejscem spotkań Polaków był lokal (knajpa) Sielskiego gdzieś na Targowej (
Getreidemarkt).
Na
Grunstrasse (dziś Piłsudskiego) w sklepie z papierem i przyborami piśmiennymi pani Pruszakowej też się spotykali Polacy w urządzonej tam przez jej wuja ks.Baszanowskiego bibliotece, którą firmowało
Towarzystwo Czytelni Ludowych. Dla młodych Polakow z
Towarzystwa Młodzieży Polskiej miejsce spotkań na piętrze parafialnego domu św.Michała (dziś chyba tam jest firma pogrzebowa) udostępnił proboszcz ks.Szotowski.
Logistyka Plebiscytu wymagała odpowiednio rozbudowanej infrastruktury pomieszczeń biurowych, miejsc spotkań, lokali organizacyjnych i mieszkalnych.
Wszystko odbywało się, w delikatnie mówiąc, nieprzychylnym otoczeniu niemieckiej machiny plebiscytowej.
Na pocz. 1920 roku zakupiono (Tadeusz Odrowski i ks.Ludwiczak) lokal na Słowiańskiej (dziś jest tam parking na dawnym rynku). Była to duża sala
restauracyjno-mitingowa z zapleczem , pokoje i ogród.
Lokal nazwano
Resursą Obywatelską, która stała się główną kwaterą żywiołu polskiego na Powiślu. (W swoim "
Opowiadaniu o Placu Plebiscytowym" błędnie nazwałem
Resursę Kasynem Polskim.)
Przed samym Plebiscytem (połowa czerwca 1920 roku) Polacy kupili również "
Hotel Hinz" na
Marienburgerstrasse 35 (Braterstwa Narodów), gdzie mieściła się restauracja, kawiarnia i pokoje mieszkalne.
Tu ulokował się
Polski Komitet Plebiscytowy w Kwidzynie. Hotel zmienił nazwę na
"Casino", a w potocznym nazewnictwie określano to miejsce jako
Kasyno Polskie.
Budynek był udekorowany polska flagą, którą co bardziej zawzięci marienwerderczycy ciagle usiłowali zerwać, lecz bez skutku.
W hotelu tym początkowo mieszkali przybyli w tym czasie do Kwidzyna Stefan Żeromski i Jan Kasprowicz. Zapewne regularne agresywne niemieckie manifestacje przed hotelem sprawiły, że w końcu skorzystali z gościny pana Kowalskiego, który zaprosił ich do swego dworu w Górkach.
Po przegranym Plebiscycie hotel
"Casino" powrócił w niemieckie ręce czyli rodziny Kock'ów i zmienił nazwę na
Hotel Hezner.
(Powyższe informacje są "zlepione" z fragmentów różnych wspomnień działaczy plebiscytowych, więc trudno mi wskazać ich jednolite źródło.
Na tym właśnie polega urok grzebania w historycznych przekazach, Było to możliwe dzięki klęsce jaką poniosłem wraz z moją tandetną plastikową szuflą do odśnieżania i po zamówieniu traktora ze spychem.)