5 listopada 2009 roku Włoszka Simona Lodi zdecydowala się na ostateczny krok, czyli na popełnienie e-samobójstwa przez skasowanie swojego konta na Facebooku.
Wkrótce w jej ślady poszło wiele osób z całego świata.

Jak widać, czasami warto jest się zabić z powodu przyjaciół.

Pierwszy krok mam już za sobą, na Facebooku jeszcze nie byłem, więc mam spokój.

Tak to jeden z częstych powodów

Ja jako, że jestem od netu uzależniony zamówię trumnę z WiFi

e-samobójstwem jest skasowanie swoich kont emailowych, kont forowych i odcięcie się od netu rezygnacja z jakiegoś tam portalu społecznościowego to pikuś

Śmierć e-samobójcom!!!!! hahahahaah

Przykro mi, ale z sieci nie ma odwrotu. Jest tylko czasowy Disconnect

Warto przemyśleć: http://www.rp.pl/artykul/429347_Interne ... ebia_.html

Także skasowałam konta na nk, a na fotce i facebooku nawet nie zakładałam, ale z neta nie zrezygnuje. This is my nałóg ;]

Tylko?

e-samobójstwo?! Dla mnie to wyłącznie kolejny fajny frazes... chociażby nawet ideologiczny. Tylko, że Internet to nie telewizja, od której warto się odciąć. Znam wiele osób (poniekąd sam tego doświadczam), które odcinają się od internetowych serwisów społecznościowych, jednakże nazywanie tego "e-samobójstwem" jest nadużyciem. W dzisiejszych czasach na nazwanie czegoś tym terminem zasługuje wyłącznie "powrót do jaskiń". Jednakże na zerwanie ze społecznością internetową na rzecz tradycyjnych stosunków miedzyludzkich to chyba jak najbardziej pozytywne zjawisko. Ponadto ta pani wypowiada się na temat uzależnienia od... i tu nie powinno paść słowo Internet... tylko kontaktów z innymii użytkownikami za pośrednictwem tego medium.

Przemyślałem i wiem, że może być odwrotnie. To z powodu depresji często poszukuje się pomocy w internecie, jako jeszcze jednej opcji poza tradycyjnymi. Rzeczywistość tam istniejąca może jednak pogłębić depresję, zwłaszcza komentarze interpubliki. Tam się nie znajdzie pomocy, a raczej zimny prysznic potęgujący przygnębienie.