Czy mówisz po angielsku? Tak ci się tylko wydaje.
Na naukę klasycznego angielskiego trzeba minimum 4-5 lat, a właściwie to projekt na całe życie. A nauczyciel w kraju nie anglojęzycznym wpoi w ciebie 1500 słów i po 6-12 miesiącach od rozpoczęcia nauki stwierdzi: Nie chcę cię więcej widzieć - tłumaczy Jean-Paul Nerriere, człowiek, który odkrył, że światowy angielski to tak naprawdę wcale nie angielski, a jego uproszczona odmiana
globish.
Język, którym posługują się mieszkańcy Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych i angielski, którym mówi reszta świata, to nie to samo. Nie muszę znać języka perfekcyjnie, muszę znać go na tyle, żeby móc się porozumieć z innymi.
Szkoły językowe najwięcej pieniędzy wydają właśnie na zatrudnianie osób, często nie patrząc na ich kompetencje pedagogiczne, ale sugerując się tym, że mówią jak Elżbieta II.
A my, obcokrajowcy, wkładamy dużo wysiłku w szlifowanie akcentu. A przecież nie chodzi o to, żebyśmy udawali brytyjską królową. To zresztą mało osiągalny cel. Nie mówiąc już o tym, że inaczej mówią Amerykanie, inaczej Australijczycy, inaczej Kanadyjczycy. Gdy się wypowiadam, nie muszę udawać, że jestem Brytyjczykiem czy Amerykaninem, dopóki wiadomo, o co mi chodzi. Ważne, żeby być sprawnym i skutecznym. Należy zmienić metody nauczania angielskiego.
Globishem posługuje się na świecie około 500 mln ludzi.
Wywiad z autorem wydanej także po polsku książki „Globish na całym świecie”
w DGP.