Skala występowania u niektórych osób (nie tylko na naszym forum) nieustannego obnoszenia się
z bólem i cierpieniem, które sprawia im samo istnienie jakiejś określonej a znienawidzonej grupy ludzi zakrawa już na
manię prześladowczą. Dotyczy to dygocących z nienawiści wrogów wybranego klubu piłkarskiego, zespołu muzycznego, a w przypadku osób nie najmłodszych – jakiejś upatrzonej partii politycznej (największe powodzenie ma tu konkretna partia opozycyjna, której nazwy nie wymienię w trosce o mentalną kondycję osób uczulonych na nią.)
Powtarzające się demonstrowanie swej nienawiści do
kogokolwiek jest znane z
psychologii potrzeb. Odnotowuje ona w hierarchii potrzeb psychicznych człowieka także taką przypadłość, gdy kieruje nim
dojmująca potrzeba posiadania wroga. Cecha ta nie jest zbyt odosobniona jednak (być może niektórych tym zmartwię) jest ona symptomem patologii, ale na szczęście niegroźnej.
Życie każdego z nas toczy się w dwóch podstawowych wymiarach: w tym pozytywnym niosącym sukcesy i radość, oraz w tym niepożądanym, gdzie mamy swoje niepowodzenia, smutek i złość. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że wszystko co dobre zawdzięczamy głównie sobie samym, przy czym wielu z nas podejrzanie szybko i łatwo znajduje tych „innych” winnych i odpowiedzialnych za nasze klęski oraz ogólnie „za wszystko”. Myślę, że dotyczy to zwłaszcza stroniących od samokrytycyzmu.
A ja nawet się tu przyznam, że jak wielu z nas, także mam swojego upatrzonego „wroga”, który niecnie i z premedytacją obala moje
marzenia i rojenia, a jest nim
pewna grupa osobiście mi nieprzychylna i odpowiedzialna za notoryczny brak moich sukcesów. (Przy każdym swoim wpisie na forum, jak mogę, tak staram się nie dopisywać komunikatów o swoim
bólu i cierpieniu związanymi z działaniami tej grupy, ale jak i tu widać, nie zawsze mi się to udaje.)
Natomiast natężenie i częstotliwość przejawiania się nieokiełznanej potrzeby posiadania wrogów jest projekcją
obsesji wywołującej nawet odmienne stany świadomości (trans, opętanie, ekstaza). Poprzedza ją zazwyczaj natrętna agresja słowna, jak np. publiczne wypowiadanie słów lub zwrotów o charakterze poniżającym, obraźliwym, a także samo z ośmieszającym czasem skutkiem
echolalii. Na ogół osoby cierpiące na obsesję nie stanowią zagrożenia dla siebie i otoczenia, poza pewnym
drastycznym przypadkiem.
Niestety wzory zachowań propagujących nienawiść i wrogość mogą być przenoszone na osoby młode, jeszcze bez obsesji i urojeń, wśród których zdarzają się podatne do stosowania nawet ekstremalnej fizycznej agresji w swoim otoczeniu.
Pewien
brodacz zauważał, że „byt określa świadomość”, aczkolwiek widzimy niejedną autoprezentację wyznawców maksymy: „to wróg określa moją świadomość” i widzimy także jak trudne jest to do opanowania.
(
Następny wykład z psychologii społecznej w czasie kolejnego załamana pogody, uniemożliwiającego pracę w ogrodzie.)