Budslavsky napisał(a):
Aż mi się wierzyć nie chce, że tak myślisz jak piszesz.
Dlaczego?
Wydaje mi się, że mam w stosunku do Ciebie tę przewagę, że mogę pozwolić sobie na luksus (?) spojrzenia na historię dość beznamiętnie. Twoją zaś słabością jest, że jako uczestnik części zdarzeń traktujesz ją dość osobiście - czemu zresztą nie należy się dziwić. Ale takiego podejścia zdecydowanie nie pochwalam - nie raz i nie dwa 'dyspozycyjni' 'historycy' tę historię nam wypaczali - właśnie przez podobne, niewłaściwie pojęte, zaangażowanie.
Budslavsky napisał(a):
Przecież musisz wiedzieć, że wyzwalanie przez Armię Czerwoną polegało na zdobywaniu nowych obszarów dla stalinowskiego panowania.
Ależ oczywiście! A czego należało się spodziewać od jednego z mocarstw światowych, którego przywódcy nigdy specjalnie głęboko nie ukrywali swoich imperialnych zapędów? Że co - Armia Czerwona miała na bagnetach wynieść Niemców aż do Berlina, a Stalin oswobodzonym spod ich wpływów narodom miał powiedzieć: 'macie prawdziwą wolność - cieszcie się nią i zróbcie z niej użytek'?
Czy nie wydaje Ci się dziwne, że naród, który przez międzywojenne dzwudziestolecie był karmiony wizją bolszewickiego, 'czerwonego' najazdu w żaden znaczący sposób nie potrafił się temu najazdowi przeciwstawić? NIGDY nie potrafił się znacząco przeciwstawić. Bo ten sam naród ot tak sobie w swojej masie uwierzył, że jak tylko Berlin padnie, to czołgiem przyjedzie Maczek, Spitfire'ami przylecą 'kosynierzy' z 303-go, a Conrad przyprowadzi do Gdyni całą naszą flotę.
Naprawdę, sporą naiwnością wykazali się rodacy zarówno w kraju, jak i na Zachodzie sądząc, że wojna toczyła się o wolną i niepodległą Polskę. A wręcz głupcami trzeba nazwać tych, którzy w Londynie wierzyli (tak długo wierzyli, że... uwierzyli!), że Churchill i Roosevelt, po (częściowym) zrealizowaniu swoich celów zechcą ścierać się ponownie, tym razem z dużo silniejszym i bardziej zdeterminowanym przeciwnikiem.
Budslavsky napisał(a):
Nikt tu nie szydzi z nieszczęsnych sołdatów,
Ufff... Na szczęście...
Budslavsky napisał(a):
których życiem Stalin szafował bez sensu
Widzisz, czy z sensem, czy bez, to akurat jest kwestia dyskusujna - ot, po prostu taką miał 'filozofię' prowadzenia wojny. Wpieriod, po trzech warstwach trupów przechodziła reszta i dokopywała tym, którym miała dokopać. Nie starczało techniki wojennej, to nadrabiali siłą żywą - nie oni pierwsi w historii konfliktów zbrojnych i nie ostatni, za to jako jedni z bardziej skutecznych.
Cytat (chyba z Clausewitz'a - dawno czytałem o teorii): 'Nie liczy się siła zbrojna jako taka, liczy się determinacja do jej użycia'.
Budslavsky napisał(a):
a dla swej chwały wyściełał nimi drogę do Berlina
Rosjanie doszli do Łaby. Przed pójsciem dalej, do Paryża, a może i Madrytu, powstrzymały ich wieści od małżeństwa Rosenthalów. Gdyby nie oni, to Rosjanie na swoich 'rzydziestkach czwórkach' i im podobnych starliby się (na początek) w zachodnich Niemczech i w Beneluksie z zachodnimi aliantami. A wtedy - tak czy siak - wszyscy mielibyśmy mocno przerąbane, i to na dużo dłuższy czas i w dużo drastyczniejszym wymiarze, niż tego doświadczyliśmy.
Budslavsky napisał(a):
bez techniczno-wojennego uzasadnienia.
Możesz to rozwinąć? Nie bardzo wiem, o co chodzi... Serio.
[W tym miejscu pozwolę sobie zmienić nieco kolejność cytowania - mam nadzieję, że bez szkody dla istoty sprawy]
Budslavsky napisał(a):
aż nie tylko z czołgami, ale i z wykręconymi z koszar kranami i sedesami nie tak dawno wyjechali wreszcie do siebie.
Naprawdę zdziwiłbyś się, co 'wyzwoleni', 'kulturalni', 'świadomi' i 'wykształceni' nasi rodacy, nawet w obecnym XXI wieku, potrafią wynieść z instytucji, która ma im służyć. O bezmyślnym wandaliźmie, chamstwie i zwyrodnieniu nawet nie wspominam - wszak wystarczy wyjść na ulicę (a czasem tylko na korytarz), by się na nie natknąć. Nie jest to więc bynajmniej jakaś narodowa cecha Rosjan... I nie ich w pierwszym rzędzie należy wyszydzać i potępiać. Niestety...
Budslavsky napisał(a):
Bardziej niż typ czołgu interesują mnie powody, dla których „ozdobiono” tym żelastwem Polskę. Jak bierzemy „wyzwolicieli” w cudzysłów, to przecież nie tych, którzy polegli i leżą u nas w różnych miejscach, ale tych, którzy „wyzwalali” nas jeszcze przez pół wieku po wojnie, {...}
Te czołgi były znakiem panowania nie tylko sowieckiego. W bardzo niedawnej historii naszego kraju czołgi były narzędziem krwawego rozprawiania się z Polakami przez władzę, która na nich przyjechała.
Oczywiście, że cudzysłów w takim przypadku jest konieczny - co do tego nigdy nie było kwestii.
Powtórzę tu jeszcze raz - czego innego należało się spodziewać? I jak to się stało, że przywieziona władza tak szybko się umocniła? Nasze nieszczęście polegało na tym, że staliśmy (i stoimy nadal!) na drodze ekspansji jednego z mocarstw. A inne mocarstwa nie mają prawie żadnego interesu, aby akurat nas wyróżniać swoją opieką. Jak to szło w ostatnich wersach 'Janka'? 'Świat się dowiedział, nic nie powiedział...'
Budslavsky napisał(a):
Kto tu opluwa historię?
Może ten, który stawia pomniki poległym stoczniowcom i poznańskim robotnikom, a które to pomniki stoją w sąsiedztwie narzędzi zbrodni?
Jak dla mnie to jakaś dziwna niekonsekwencja - mamy pomniki ku czci bohaterów i pomniki ku czci tych, którzy (w przenośni oczywiście) do bohaterów strzelali. Trochę bez sensu, nie sądzisz?
Budslavsky napisał(a):
Żądania zabijanych z czołgów w Poznaniu, Gdańsku, Gdyni, Szczecinie robotników nie były „kontrowersyjne” ani nawet anty ustrojowe.
Hę? Bardzo Cię przepraszam, ale chyba czytałem jakieś inne książki...
Budslavsky napisał(a):
Po prostu domagali się chleba, za co byli masakrowani podobnymi pomnikami. Gdy czołgi już z pomników nie strzelały, to miały przypominać, czym grozi „dyskusja” ludu z władzą. Co tu ma być kontrowersyjne. Podział stron na „za” i na „przeciw” też wyznaczały te czołgi.
To wszystko prawda. Zważ jednak, że przejęcie władzy w każdym ustroju totalitarnym kończy się rozlewem krwi. Chyba nie ma w tym nic w tym dziwnego ani tym bardziej kontrowersyjnego? Robotnicy idący z butelkami z benzyną na czołgi lub stojący naprzeciw falangi z kałaszami doskonale zdawali sobie sprawę (mam nadzieję!) z możliwych konsekwencji swego postępowania. Chwała im za to, ale ja naprawdę nie mogę się doszukać tutaj kontrowersji. Ot, zwykła kolej rzeczy, aż chciałoby się powiedzieć - dialektyka
Kontrowersyjne mogą być okoliczności wykształcenia się totalitarnego ustroju w Polsce, ale to temat na inną rozmowę.
Budslavsky napisał(a):
Nie muszą dalej nas straszyć.
Straszyć? OK, niech straszą - niech będą swoistym memento mori. Niech niosą przesłanie: 'Opamiętajcie się, bo ponownie spotka was to, co symbolizować może ów czołg - zniewolenie'.
Budslavsky napisał(a):
Ich miejsce jest w muzeach i w skansenach
Prawda! Po trzykroć prawda!
Oto pole do popisu dla władz miejskich i samorządowych. Są przecież nasze - demokratycznie wybrane. Zdaje się jednak niestety, że każda władza - niezależnie od swej prowiniencji - godzi się z opluwaniem tego, co dostała w spadku. Wygodniej jest zostawić symbol, który społeczeństwo może skopać, bo gdyby takiego symbolu zabrakło, to - kto wie! - może owo społeczeństwo zechciałoby skopać - o zgrozo! - władzę?
Ciekawe jest też to, że pewne czołgi-pomniki są 'poprawne', a inne - nie. Gliwicki jest poprawny, bo na nim przyjechali żołnierze I. Korpusu Pancernego LWP. Tak, tak, tego LWP, które powstało na wezwanie towarzyszki Wasilewskiej Wandy, przy życzliwym przyzwoleniu towarzysza Stalina, i które na swych pancerzach przywiozło 'władzę'. Ciekawe? Ciekawe. Inny przykład to czołg z Gdańska - że niby jako pierwszy z Brygady Pancernej wjechał do Gdyni - tymczasem nie ma żadnych dowodów na to, że to jest ten czołg, ani - że to jest w ogóle czołg z Brygady studziankowskiej. Jeszcze ciekawszy jest czołg z Westerplatte - ten to dopiero tam pasował, a mimo to spora część Gdańszczan pragnie go tam mieć, a za zniewagę poczytali sobie jego przeniesienie do skansenu w Dżonkowie (bodajże...).
Żeby jeszcze sprawę skomplikować, to dodam, że niektórzy z 'historyków' I. Korpus Pancerny nazywają I. Korpusem Pancernym polskojęzycznych formacji zbrojnych Armii Radzieckiej. Twierdzą również, że na Białorusi i Ukrainie walczyli Rosjanie, w Polsce - Białorusini i Ukraińcy, a w Niemczech - Polacy. Wszystko to na skutek ogólnoświatowego spisku przeciwko Polsce i Polakom. I komu wierzyć?
Budslavsky napisał(a):
i nie są żadną świętością.
Nie są świętością - są takim samym kawałkiem historii, jak kwidzyńskie budowle, jak nasze wspomnienia o ludziach, jak 'bezwartościowe' przedmioty pieczołowicie przechowywane w szufladach. Wyburzmy budynki, zapomnijmy o ludziach, wyrzućmy bibeloty na śmietnik. Co nam zostanie?
Z bliskiego memu sercu podwórka - nie jest świętością ORP Błyskawica. Wszak w swoim 70-letnim żywocie aż 43 lata spędziła służąc umacnianiu władzy ludowej. I co? Czy to jest wystarczający powód, aby ją pokryć grafitti? Była też jednym z symboli tego, że nie oddamy ani guzika. I co? Pozbyliśmy się na długie lata nie tylko guzików w ciągu niespełna miesiąca. Na żyletki z nią, jako z symbolem zakłamanej, zadufanej, sanacyjnej władzy?
Przecież takie podejście to bzdura.
Jeszcze raz powtórzę - to wszystko jest kawałkiem naszej wspólnej historii. Szanujmy ją. Tyle wystarczy, naprawdę.
Budslavsky napisał(a):
Lepiej jak się dzieci nimi bawią.
Nie! Dzieci niech uczą się na ich przykładzie historii!
By nie popełniły w przyszłości błędów, które popełniali ich rodzice. Oby tylko uczyli ich ludzie, którzy przedstawią wszystkie strony medalu, a nie tylko tę, która aktualnie najbardziej błyszczy.
Budslavsky napisał(a):
Piszę to bez żadnej irytacji ani broń Boże w jakiejś złości.
Wiem. W przeciwnym przypadku w ogóle bym się nie wypowiadał.
Budslavsky napisał(a):
Raczej jak emerytowany belfer, który się zastanawia, czego uczą w naszych szkołach?
Nie wiem czego uczą teraz - ja do szkół chadzałem dość dawno. Gdy jeszcze chadzałem - uczyli bzdur.
Na szczęście miałem dość rozumu, by sięgnąć (i sięgać nadal) także do innej niż ówczesna literatura.