oki44,
Z horoskopu wodnik jestem, kąpałem się w Welu I Drwęcy w zimę-myślę że dałbym radę.

Po przedwczorajszej mordędze, dziś popłynęliśmy lajtowo z Warszawskiej do młyna na Miłosnej. usunęliśmy dwa średnie zatory
i kilka pomniejszych. Na brzeg powędrowało z pół tony bali i gałęzi. Śmieci pozostawiamy na większą akcję.
W paru miejscach Liwa znów zaczęła płynąć.

Dzięki tym zdjęciom powstaje świetna dokumentacja pracy, wysiłku ludzi, którym się chciało zrobić coś pożytecznego dla lokalnej społeczności, dla dobra środowiska.

Proponowałabym, aby alternatywą mandatów, grzywien dla miejskich "niepoprawnych" była możliwość odpracowania kary przy takich inicjatywach. Myślę, że wyszłoby to na dobre niejednemu młodemu człowiekowi. Może nawet "połknąłby" tego bakcyla i przekazał innym.

Zgoda, ale to ja proszę o zaliczenie odbytych prac na przyszłe mandaty

Nie gadaj za przekroczenie prędkości na welocypedzie ?

Przeczytałem i z podziwem w oku (w oki? ) składam Wielkie Gratulacje - bardzo fajna inicjatywa, wielki kawał dobrej roboty - godne szerszego polecenia.
Rzeczywiście - żadne władze nie zrobia tyle, ile potrafi garstka zapaleńców.

Jak zobaczyliście w poprzednich relacjach - czyszczenie Liwy jest procesem długotrwałym, bo i kilometrów nieco, i śmieci co niemiara.
Bywają też przeszkody, które zagrażają życiu tam przebywającym, jak złamane na kilkumetrowej wysokości - olbrzymie konary,
które wiszą nad nurtem rzeki i w każdej chwili mogą się oberwać. Coś trzeba było z tym zrobić.

Tym razem przygotowaliśmy się nieco solidniej. Zgrałem silną grupę czterech facetów, pożyczyliśmy od Jacka z Szadowa dwa kajaki
(miały być z Eko-Inicjatywy, ale dla nich problem jest zbyt przyziemny /podwodny?/ i do tak drobnych inicjatyw nie mogę ich nakłonić)
i znów wyruszyliśmy na Liwę.

I tu popełniłem jeden błąd. Oprócz Zbyszka i Janusza - wziąłem do roboty Rysia, a ten jest znany z wyjątkowej solidności w tym co robi.
No i niestety, w czasie ponad 10-godzinnej taplaninie w wodzie - zrobiliśmy tylko 2 kilometry trasy, ale jak zrobiliśmy.

Nurt na tym odcinku został oczyszczony do najmniejszej gałązki. Zdjęliśmy nawisy niebezpiecznych, połamanych drzew
z nad nurtu. Pocięliśmy je i wyrzuciliśmy na brzeg. Usunęliśmy 11 wielkich zatorów śmieci. Piszę - zatorów, bo samych śmieci bytowych
jeszcze nie możemy usuwać z powodu braku uzgodnień z lokalnymi władzami. Na razie usuwamy zatory, gałęzie i kłody.
Uwolnione śmieci płyną sobie dalej. W ostateczności - zatrzymają się na kracie w Boguszach.

Niestety, dokładność Rysia spowodowała, że planowana na trzy dni wyprawa, skończyła się wyjściem z nurtu o 20:00 i kompletnym
zmęczeniem materiału. Wszyscy zgodnie postanowiliśmy na razie sobie odpuścić i podleczyć wymarnowane, pokaleczone organizmy.
Dalsze czyszczenie będzie musiało trochę poczekać, aż nabierzemy sił i ochoty, a pozostało jeszcze dwa kilometry do Boguszy.

Robota trwała ostro, więc fotek tym razem niewiele. Za to GPS rysował niezmordowanie nasze poczynania.

ale co, wykorzystywali te kajaki w tym czasie do jakiś innych celów bo nie za bardzo rozumiem o co sie rozchodzi

po prostu nie obchodzi ich ekologia w obrębie Liwy i na jakieś spontaniczne akcje nie będą pożyczać kajaków

Oki, nie chcę tu oceniać czy oczerniać Eko-Inicjatywy, ale słyszałem, że tam bez projektu wartego trochę pieniędzy i akceptacji z góry nie można zrobić nic. Spontaniczne akcje nie mają szans. Zresztą znasz ich lepiej, więc wiesz jak choćby z tymi kajakami było.

A teraz moja prośba. Czy przy następnej akcji mógłbyś dać tutaj znać wcześniej, ze się wybieracie? Może ktoś z nas będzie dysponował czasem. Sam chętnie bym się wybrał. Niczego nie obiecuję, ale 2 ręce mam i gdybym się w termin wpasował to coś bym na brzeg ponosił.

Electro-nick też się zgłaszał. Nie wiem czy był powiadomiony.

Trochę odpowiem w zastępstwie-na razie nie potrzeba wielu ludzi bo sprzętu i pracy jako takiej nie ma. Do gałęzi i kilku pieńkow nie ma sensu zabierać się w dziesięciu. Ale praca będzie dla wszystkich ochotników jak będziemy ładowac i wywozić to co wyciągnięte zostało z rzeki.

Piotrze, dwa kajaki mam w garażu na przyczepce, Potrzebuję jeszcze dwóch osób
i np w sobotę lub w niedzielę możemy płynąć (cały dzień) I ktoś musi tą przyczepkę
podholować autem nad Liwkę i wieczorem odebrać.
Jeśli znajdą się chętni to możemy płynąć

Spotkałem się z Piotrem, który twierdzi, że mogli byśmy w niedzielę popłynąć na Liwę

Wołam głośno: kto jeszcze? Electro-Nick?, Jarekm?
Może ktoś, o kim nie pomyślałem?

Kurcze jadę właśnie do gdańska i wracam w niedzielę wieczorem więc odpadam.

Szukamy dwóch chętnych na niedzielę. My płyniemy na pewno. Nawet we dwóch.